wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 5 cz.2.

* 2 godziny później *

*Nicol*

- Prosze zapiąc pasy, za chwilę lądujemy. - ogłosiła jedna ze stewardess.
Obudziłam mojego śpiocha. Złapałyśmy się za ręce. Czekałyśmy, aż będzie po wszystkim. I w końcu sie doczekałyśmy.
Nie wychodziłysmy od razu, bo nie chciałysmy się przepychac z innymi pasażerami, więc poczekałysmy. Gdy zrobiło się luźniej. Wstałam i pomogła Sam wstac, ale pech chciał, że wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Uważaj jak leziesz!! - powiedziałam odruchowo po angielsku.
- To chyba ty powinnas uważac, jak chodzisz. - odpowiedział chłopak.
- Czy to miał byc żart?! - spytałam. Chłopak podniósł gowe. Moim paczydłą ukazały się zajebiste, zielone paczydła. Aww... jakie one piekne. A ten uśmiech. Zapomniałabym o czarnych loczkach.
- Nicol! - krzyknęła Sam. Wróciłam do świata normalnie jak na mnie funkcjonujących.
- Przepraszam, to moja wina. Powinnam uważac gdzie stawiam nogi. - wybełkotałam.
- Nie to moja wina. Powinienem też uważac. - odpowiedział lokaty.
- Jestem Nicol. - przedstawiłam się.
- A ja Harry.- przedstawił się cały czas się na mnie patrząc.
- A ja to co ?! Zobie? Powietrze? Niewidzialna? - wtrąciła sie Sam.
- A to moja przyjaciółka Sam. - przedstawiłam ją.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę. Gdy nasza cudowną rozmowę przerwała stewardessa.
- Prosze wychodzic z samolotu. - zmierzyła nas.
Nie zauważyliśmy ile minęo czasu. Razem wyszliśmy z samolotu. Poszliśmy po nasze walizki. Harry pomógł mi z moimi walizkami. szukaliśmy kto po nas przyjechał. Na Harrego czekała czwórka chłopaków i jakaś dziewczyna. Wszyscy się na nas patrzyli jak na idiotów. Za nimi stali ochroniarze, a za ochroniarzami pełno dziewczyn. Wrzeszczały "One Direction". Porzegnałyśmy się z Harrym i on poszedł do swojej paczki. Gdy nagle uświadomiłam sobię najdziwniejsza rzecz. O Boże. jak ja mogłm byc taka ślepa. Kilka minut temu rozmawiałam z Harry'm Styles'em. Jestem przecież Directionerką, a byłam taka ślepa. W glowie cały czas obwiniałam siebie za to. A Sam szukała swojego taty.

* Sam *

Wiedziałam kim jest Harry. Ale nie chciałam mówic tego przy Nicol. Jeszcze by zadymę na całe lotnisko zrobiła. Szukałam wzrokiem mojego taty. Stał z boku, ale był sam. Podeszłyśmy razem z Nicol do niego. Przytuliłam się do niego. Mimo, że widzielismy sie kilka miesięcy temu to bardzo za nim tęskniłam, a przeciez nie bedę zazywac Johna tatą. Łzy zaczęły mi spływac po policzku. Tata wytarł mi je i potem przywitał się z Nicol. Udaliśmy się do auta. Ale to nie było auto. To było najzajebistrze auto jakie kiedykolwiek widziałam. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Od dziecka byłam rozpieszczana. I nadal jestem, ale nie jestem jakimś plastikiem, który ma bogatego tatusia i robi wszystko co mu się podoba, nie dba o zdanie innych uczucia itp. Byłam normalną nastolatką. Nie chwaliłam się , ze mój tata jest bogaty. Nie potrzebowałam byc sławna. Wsiedliśmy do auta. I pojechaliśmy zapewne w stronę domu. Podczas podróży tata wypytywał mnie i Noki o podróż i inne takie tam sprawy. Nie mówiłam mu o mamie, nie chciałam go wkurzać, a zreszta nie ma o czym mówić. Nawet nie chciało mnie sie do niej dzwonić jak wysiedlismy z samolotu. wjechaliśmy w jakas dziwną dzielnice. Po obu stronach były przepiękne wille. Wyglądało to przepięknie.
- To jest zajebiaszczyste! - powiedziała moja przyjaciółka.
Mój tata tylko sie usmiechnął, a ja zrobiłam minę "WTF!?" i odwróciłam głowęw druga stron, bo nie mogłam ze śmiechu, widząc zaciesz Niki. Zatrzymaliśmy się pod domem. Wysiadłam z auta i odwróciłam sie w jego strone.
- Ja pierdziele. - dałam rade tylko to powiedzieć.
♥♥♥

Udało mie się dodać 2 cześć. Z trudem, ale jest ;) NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK BĘDZIE PRZYNAJMNIEJ 5 KOMENTARZY!