wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 11.

Na dole siedzieli Nicol, Louis, Harry i o dziwo Niall. Ciekawe po co przyjechał? Ale na moje to dobrze. Gdy Lou mnie zobaczy podbieg do mnie i mnie przytuli. Znów się rozkleiłam. On nic nie mówi. Staliśmy tak dobre dziesięć minut, aż nie zeszła Vicki. Jak tylko zobaczyła Horana od razu do niego podbiega. Teraz już wiem kto by tym tajemniczym blondynem, który ją uratował. W końcu usiedliśmy w salonie. Vicki wtuliła się w Niallera. Harry i Louis byli zdziwieni tym, że oni się do siebie przytulają. Hazza już chciał coś powiedzieć, ale gestem go powstrzymałam. Za dużo maa przeszła, żeby jeszcze opowiadać ponownie.Rozmawialiśmy o tym wszystkim, pomijając zdarzenie z Vicki. W tym czasie nasz glodomor zamówi pizze.
- A co z Twoją mamą? - spytała Vicki.
- Jest w Polsce ze swoim Johnem.
- A wie o tym wszystkim? - wtrąci Harry.
- Mówili, że została już powiadomiona, ale ona oczywiście nie raczyła nawet zadzwonić do mnie.
Nareszcie pizza przyjechała. Nall poszedł ją odebrać. Oczywiście zapłaci za nią. xD
- Tak sobie teraz myślę. - powiedział Niall niosąc pizze.
- Ty w ogóle myślisz? - spytała się Nicol. Wszyscy wybuchnęli śmiechem prócz naszego Niallera.
- Haha... Bardzo śmieszne. Nie, ale teraz na serio. Przecież wy jesteście niepełnoletnie. Nie możecie mieszkać tu same. Musicie mieć jakiegoś opiekuna.
- I tu się z nim zgodzę. Nie możemy być tu same, a ja do Polski nie wracam. Nie zostawię tutaj Vicki.
Łzy leciały mi po policzkach - znowu. Nie chciałam zostawiać tu młodej. Do Polski nie mam po co wracać. Jedyny powód, dla którego tam żyję to Nicol. Nie wiem co mam robić w takiej sytuacji.
- A ja mam pomyśl. - odezwa się Harry.
- zanim coś powiesz daj mi powiedzieć. Ja może mam opiekuna, ale w Polsce. Nie chcę zostawiać Sam tutaj, bez nikogo. Ale też ja nie mam po co tu być. Wszystkich mam w Polsce, rodzinę, przyjaciół. Nie wiem co na to mój tata. On by się przeją tym bardzo. Nie wiem co mam zrobić w takiej sytuacji. - Niki nie wiedziała co więcej powiedzieć. Rozumiałam ją. Ona tu nie ma nikogo. Wszyscy są w Polsce, a jej tata by chyba zawału dostał, gdyby się dowiedział, .że ona ma zostać na stale w Londynie. Z rozmyśleń wyrwa mnie Pan Marchewka.
- Więc jaki to pomysł ? - spyta.
- No więc tak. Dziewczyny są niepełnoletnie, a my pełnoletni, więc możemy być ich opiekunami do ukończenia osiemnastki.
Momentalnie się na niego z dziewczynami rzuciłyśmy. Byłam taka szczęśliwa. Nie wpadałbym na taki pomysł.Bynajmniej nie teraz, gdy w głowie mi tylko śmierć Adama i Caroline.
- Zostały tylko dwie sprawy? - powiedziałam po ogarnięciu się.
- Jakie? - spytała Vicki.
 - Gdzie będziemy mieszkać i co z Niki?
- nasze mieszkanie wydaje się być Male, ale ma bardzo dużo pokoi. - powiedziała Vicki.
- nasze też jest duże, ale to jest więksszzze!! - wykrzykną Niall udając się do kuchni.
- więc co robimy? - spytałam.
- Zamieszkamy tu, a ty Nicol się nie przejmuj, .że za 2 miesiące musisz wracać do domu. Wymyślimy coś.
- No to się ruszajmy. - wykrzykną Louis wstając.
Chłopaki zadzwonili do reszty i tak zaczęła się przeprowadzka.  Gdy reszta przyjechała, zaczęliśmy od wybrania pokoi. Harry wybrał pokój obok Nicol, obok niego mia Zayn, obok Zayna byla sypialnia Adama i Caroline, która byla posprzątana i zamknięta. Klucz byl u mnie w pokoju. obok sypialni pokój mia Niall, Vicki. Na przeciw Vicki byl pokój wolny, obok będzie spal Liam, potem Harry i ja. zaczęliśmy jeździe do mieszkania chłopaków po ich rzeczy. Zabraliśmy też większość mebli w tym łóżka. Ciężarówka zabrała najcięższe,a my na trzy auta woziliśmy kartony. Cale popołudnie i wieczór zajęło nam wożenie tego wszystkiego i ustawianie, ale cieszyłam się, że będę miała ich przy sobie. Ustaliliśmy też, że Harry, Niall i dziewczyny pojadą załatwić wszystko co potrzebne, żeby to oni byli naszymi opiekunami. A ja z Lou pojedziemy załatwić pogrzeb rodziców i wtedy dojedziemy do reszty. Calą przeprowadzkę skończyliśmy o 21. Wykonczeni, ale zadowoleni usiedliśmy na kanapie, zamówiliśmy pizze i włączyliśmy film. Jak to zwykle bywa nie obyło się bez kłótni jaki film oglądamy. Wypadło na horror. Nie lubię ich,ale się ich nie boję. xD
Po półgodzinnym oglądaniu i słuchaniu komentarzy chłopaków zmęczona poszam do siebie do pokoju. Oni na dole jeszcze oglądali, ale mnie ten film nudzi. Przypomniało mi się, że kiedyś to ja miałam telefon. Zaczęłam go szukać po całym pokoju - niestety nie znalazłam go. Przeszukałam również łazienkę - tam też nic. Poszam na balkon. Oczywiście tam też nie było. Wchodziłam do pokoju i zaczęlam jeszcze raz szukać w łóżku, gdy nagle uslyszalam czyjś gos.
- Tego szukasz? - by to Louis, a w ręku trzyma mój telefon.
- Dziękuje Ci. - wzięłam od niego telefon.
- Czekaj, moment. Skąd ty się tu wziąłeś?
- Przyszedłem za tobą.
- Aha. Fajnie wiedzieć.
- Bo ja tu przyszedłem tylko dla tego, zeby Ci coś powiedzieć. - powiedział i usiadł  na lóżko.  
- Co? - spytałam i usiadam obok niego wpatrując sie w jego sodkie oczęta
                                                                         ♥♥♥
Wiem, że krótki, no ale zawsze coś. Jeżeli są bley to sory, ale nie pisze tego u siebie. xD
Udao mi się dodać. Haha. Strasznie ciężko mi się go pisalo. No ale jest. Mam nadzieje, ze się spodoba. Pliss dodawajcie komentarze.

środa, 21 marca 2012

Rozdział 10.

- Bo ja nie powiedziałam Ci całej prawdy – odpowiedziała.
- Mamy czas opowiedz.

*Vicki*

Nie mogę kryć w sobie tego co przeżyłam. Mojej matki nie ma, nie mam z kim porozmawiać. Zostaje mi tylko Sam, nie przepadamy za sobą, ale w końcu będziemy kiedyś rodziną. Nie wiem czemu ona jest do mnie taka podobna. Nigdy się nie zastanawiałam czemu. Przecież to nie możliwe, że jesteśmy siostrami. Jesteśmy z różnych ojców i matek. Chociaż nigdy nie poznałam swojego ojca, to nie może być możliwe, żeby Adam nim był.
- Możesz mi powiedzieć co się tak naprawdę stało? - spytała Sam, widziałam w jej oczach, że chce mi pomóc.
- Wtedy jak wyszłyście, rodzice powiedzieli, że gdzieś wyjeżdżają. Nie mówili gdzie. Pożegnali się i wyszli. W domu mi się nudziło, więc poszłam do Paula – jest moim chłopakiem, ale nie mów rodzicom.
- Jasne, że nie powiem. - zapewniła mnie Sam.
- Więc poszłam do niego. Z daleka było słychać głośną muzykę. Weszłam do jego domu. Impreza trwała. Wszyscy byli mocno wstawieni. Na początek wypiłam parę kolejek. Nigdzie nie było Paula i poszłam do jego pokoju, a tam... - głos mi się załamał. Sam objęła mnie ramieniem. Po policzkach zaczęły mi spływać łzy. Mówiłam dalej, musiałam wyrzucić to w końcu z siebie.  
- Zobaczyłam go tam z dziewczyną. Leżeli na łóżku całkiem nadzy. On mnie olał. Powiedział, że jestem dla niego zabawką, że nigdy nie zakochałby się w czternastolatce. Ja go naprawdę kochałam – nie mogłam powstrzymać łez. Ona nic nie mówiłam tylko wpatrywała się w ścianę. Po jej policzku, również poleciały łzy.  
- Poszłam na dół. Chciałam o nim zapomnieć. Zaczęłam tańczyć i pić. Nie przejmowałam się niczym i nikim. Bawiłam się w najlepsze. Ktoś zaciągnął mnie na korytarz. Był to Paul. Zaczął mnie całować i obmacywać po całym ciele. Byłam tak pijana, że nawet go nie odepchnęłam. Jakimś cudem znaleźliśmy się w jakimś pokoju. On rzucił mnie na łóżko i zaczął brutalnie całować. Próbował zdjąć ze mnie sukienkę. Odzyskałam świadomość, ale za późno. Próbowałam się szarpać, ale on był silniejszy, stąd tez te siniaki - mój głos się załamał. Wtuliłam się w Sam. Kątem oka zauważyłam, że wszystkiemu przygląda się Nicol. Ona też płakała.  
- Cały czas się szarpałam. On już ściągał swoje spodnie, gdy nagle ktoś z hukiem otworzył drzwi. Nie widziałam kto to. Chłopak odepchnął Paula z całej siły, a on poleciał na szafę. Pomógł mi wstać i się pozbierać. Płakałam. Wtuliłam się w tego chłopaka. Jedyne co pamiętam to to, że miał blond włosy. Odprowadził mnie do domu, ale ja zamiast do domu poszłam do jakiegoś klubu. Wpuścili mnie . Poszłam do paru, cała zapłakana zamawiałam kolejkę. Byłam kompletnie pijana, ale jakoś wróciłam do domu, a resztę znasz.- opowiedziałam im całą historię. Wszystkie płakałyśmy. Byłam cały czas przytulona do Sam. Podeszła do nas Niki i tez mnie przytuliła.  
- Już nigdy, nie pozwolę, że by stała ci się jakakolwiek krzywda. - powiedziała Sam i mocno mnie przytuliła.

*Sam *  

-  Już dobrze, uspokój się, nie płacz, wszystko będzie dobrze. - nigdy nie podejrzewałam, że mogło się jej coś takiego stać. Obiecałam sobie, że nigdy jej nie zostawię.  
Nie mogłam uwierzyć w to co ona mi powiedziała. Słyszałam o takich historiach, ale nigdy nie pomyślałabym, że komuś z mojej rodziny coś takiego się stanie.
Widziałam przerażenie w oczach Niki. Ona także nie mogła w to uwierzyć. Przez myśl mi nie przeszło, że one się pogodzą. To było niemożliwe. No, ale jednak się stało. Rodzice będą szczęśliwi. No właśnie rodzic... Nie wiem co się z nimi dzieje, w mojej głowie krążyły złe myśli. Nie wiedziałam, że mogą się spełnić...
- A właśnie Sam. Przyszłam tu po to, żeby przekazać Ci telefon. Cały czas dzwoni.- Niki podała mi go.  
Miałam chyba z 30 nieodebranych połączeń od nieznanego numeru. Strasznie mnie to dziwiło. W końcu znów zadzwonił. Odebrałam.
- Tak słucham ?
- Przy telefonie.
- Vicki? Jest obok mnie. - spojrzałam na nią.
- Jest pan pewien, że to oni. Przecież to niemożliwe. - odpowiedziałam zdenerwowana. Podeszłam do okna. Wpatrywałam się w to co za oknem. Nie docierały do mnie słowa, mówione przez lekarza.  
- O mój boże. - łzy zaczęły mi lecieć litrami. Telefon wypadł mi z rąk. Nie mogłam się ruszyć, nic powiedzieć. Cały świat się zawalił. Dziewczyny podeszły do mnie.  
- Co się stało? - powiedziały równo.  
- Bo oni...oni... - nie mogłam powiedzieć tego słowa.  
- Jezus Sam mów. - wtrąciła Niki.
- Oni jechali autem...i...oni nie zauważyli...jadącego auta...i...- wtuliłam się w dziewczyny. Rozpłakałam się na dobre, ale musiałam im powiedzieć.
- Oni....nie żyją. Wszystkie usiadłyśmy i płakałyśmy. Cały świat się walił. Nie wiedziałam co robić. Vicki nie mogła nabrać powietrza. Z nadmiaru wrażeń i tęsknoty usnęła. Razem z nico zostawiłyśmy ją w pokoju. Ja poszłam do siebie. Chciałam pobyć sama. Nicol poszła do salonu.

*Harry*

Przed chwilą odebrałem telefon od Nicol. Płakała. Próbowałem ja uspokoić. Nie wiedziałem co się dzieje. Z tego co mówiła rodzice Sam i Vicki nie żyją. Powiedziałem jej, że zaraz będziemy. Szybko się ubrałem i poleciałem obudzić Louisa. Niestety, na próżno. Posunąłem się do tego, że wylałem na niego wiadro zimnej wody.
- Styles! Powaliło cię?!
- Trzeba było cie obudzić, nie moja wina, że tak twardo śpisz.
- Ale po co? Jest sobota.  
- Kilka godzin temu tata Sam i mama Vicki mieli wypadek, obydwoje nie żyją.  

* Louis*

Nie wiedziałem co zrobić. Zacząłem się szybko ubierać. Razem z Harrym zrobiliśmy taka zadymę, że wszystkich pobudziliśmy. Razem z nami pojechał Niall. Nie pytałem czemu. Załamał się jak usłyszał imię Vicki. Nie pytałem. Nawet cieszyłem się, że z nami jedzie.

* Nicol *

Czekałam na przyjazd chłopaków w salonie. Sam z Vicki z przemęczenia spały u góry. Nie wiedziałam o czym mam myśleć. W głowie miałam pełno pytać. Czemu? Jak ? Gdzie? Co teraz z nami będzie?. Wiem co one czuły. Moi rodzice 3 lata temu się rozwiedli, a moja mama 2 lata temu zginęła w wypadku. Nie mogłam się z tym pogodzić, ale powoli wracałam do normalności dzięki Sam. Ona zawsze mi pomagała. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Nareszcie do drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Byli tam Harry, Louis i o dziwo Niall. Nie pytałam czemu. Nie obchodziło mnie to teraz. Harry mnie mocno przytulił.
- Gdzie Sam?
- U góry. Dajmy jej spokój.
    * Sam*
    Obudziłam się. Obok mnie leżała Vicki. Nagle wszystko miałam przed oczami. Znów zaczęłam płakać. Poszłam do łazienki. Tam przeżyłam szok. Wyglądałam jak bezdomna. Oczy całe czerwone, włosy powkręcane we wszystkie możliwe strony, makijaż rozmazany, po prostu jedna, wielka masakra. Starałam się doprowadzić do porządku, ale mi to nie wychodziło. Cały czas płakałam. Przypominałam sobie wspólne chwile z tatą. Strasznie mi go brakowało. Przebrałam się w jakieś dresy i zeszłam na dół.



    ♥♥♥  

    Hmm... Nie wiem co mam napisać. Dziękuje Wam, za komentarze i za to, że dodajecie się do obserwatorów. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.


    wtorek, 20 marca 2012

    Rozdział 9.

    Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Opowiedzieliśmy im dużo o Polsce. Zayn,, Niall i Liam wstali.
    - Gdzie idziecie ? - spytała się
    - Mamy sprawę do załatwienia. - odpowiedział Niall.
    - Aha. Dobrze, - pożegnałam się z nimi i wyszli. Razem z Niki, Harrym i Lou posiedzieliśmy jeszcze chwilę i wyszliśmy. Chłopaki zapłacili za siebie i za nas. Chciałyśmy iść już do domu, ale chłopcy nalegali żebyśmy zostały i poszły gdzieś z nimi. Szliśmy razem, ale każdy był zajęty swoim „partnerem”. Chłopacy zabrali nas na London Eye. Wsiadałam niepewnie. Miałam lęk wysokości, ale chciałam przezwyciężyć swój lęk. Lou powiedział żebym się nie bała. Ruszyliśmy, strasznie się bałam, ale chłopak objął mnie. Czułam się bezpiecznie przy nim. W końcu dojechaliśmy na szczyt. Zamurowało mnie. Było prześlicznie. Najładniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Kątem oka zobaczyłam, że Nicol z Harrym stoją przytuleni. Wyglądali słodko. Zrobiło mi się zimno, Louis to chyba zauważył bo dał mi swoją kurtkę. Pachniała nieziemsko. W końcu zaczęliśmy zjeżdżać na dół. Nie chciałam tego kończyć. Było tak cudownie. Najlepszy dzień jaki spędziłam w swoim życiu. Hazza z Louisem odprowadzili nas. Wymieniliśmy się numerami telefonów i pożegnaliśmy się. Była godzina 22. Byłyśmy tak podekscytowane, ze aż zmęczone. Od razu poszłyśmy do siebie do pokoi. Wzięłam prysznic ubrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Już prawię zasypiałam, gdy moja poduszka zaczęła wibrować. Telefon – pomyślałam. Wyjęłam go spod poduszki i sprawdziłam co to. Dostałam sms od Louisa.

    „Hej śliczna. Możemy się jutro spotkać? Louis xx”

    Bez zawahania odpisałam

    „Hej. Jasne, o której i gdzie? ”

    „Może tak o 16, a gdzie to niespodzianka. Wpadnę po ciebie.”

    „ Dobrze pasuje mi, ale co z Nicol ? Nie zostawię jej. ;( „

    „O nią nie musisz się martwic ;) „

    „ ;D To o 16 pod moim domem. Nie mogę się doczekać niespodzianki ;*”

    „Ja też ;*"

    Pisaliśmy do 2 w nocy, aż usłyszałam, że na dole ktoś hałasuje. Trochę się bałam. Pożegnałam się ponownie z Louisem i zeszłam na dół z latarką, którą był ekran mojego I'phona. Zeszłam do kuchni zastałam tam Vicki w opłakanym stanie. Na pierwszą myśl przyszło mi, żeby ją zostawić, ale nie mogłam coś mną rządziło i nie mogłam się przeciwstawić. Schlała się w cztery dupy ( Pozdro dla notyourbuisnes <3) Podeszłam do niej. Miała całą obszarpana sukienkę u dołu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co tak naprawdę się stało. Pomogłam jej wstać. Nie szarpała się, cały makijaż miała rozmazany – płakała. Nigdy nie widziałam tak upitej czternastolatki. Jeny ona ma dopiero czternaście lat, nie wiem jak jej organizm to wytrzymał. Próbowałam wyciagnąć od nie jak najwięcej informacji.
    -  Gdzie ty byłaś? - spytałam spokojnie.
    -  U misia gogo – ledwo ją zrozumiałam.
    -  Vicki proszę nie żartuj sobie. Powiedź mi gdzie są rodzice ? - była już godzina 2.30, a ich jeszcze nie było. Martwiłam się o nich. Nie zostawili żadnej kartki.
    - W dupie. Możesz mnie odprowadzić do pokoju, nie za dobrze się czuję. Proszę Cię. - powiedziała, prawi, że ze łzami w oczach. 
    Nie reagowałam na jej słowa. nie ruszało mnie to co ona mówi o mnie. 
    - Tak oczywiście, że cię odprowadzę. 
    - Dzięki.
    Droga do jej pokoju była bardzo długa. Młoda cały czas się przewracała, albo rzygała – obrzydliwy widok. No, ale jakoś doszłyśmy. Przebrałam ja w piżamę, zauważyłam na ciele liczne siniaki. Nie pytałam się czemu to ma, bo dużo się od nie teraz nie dowiem. Położyłam ja do łóżka. Z łazienki wzięłam miskę i postawiłam obok łóżka w razie czego.
    - Przepraszam – powiedziała.
    - Za co?
    - Za siebie.  
    Zrobiłam minę WTF!?, ale słuchałam jej dalej.
    - Wiem, że przesadzam, ale po prostu nie lubię cię. Przez to, ze jesteśmy do siebie podobne. Nie lubię tego, że mamy podobne cechy.  
    - Ze wzajemnością. - odpowiedziałam jej.
    - Cieszę się, a teraz daj mi już spokój. Przykryłam ją kołdrą i wyszłam. Ona o nawet po pijaku potrafi takie coś powiedzieć – pomyślałam. Weszłam do siebie do pokoju, zgasiłam światło, poszłam do łóżka i odpłynęłam.

    *Następny dzień *
      Obudziłam się o 9. Byłam nawet wypoczęta, ale to cud po poszłam spać o 3.30. Pod poduszka czułam wibrację mojego telefonu. Odebrałam. Był to Louis.
      L: Hej co tam? Obudziłem ?

      S: Nie. Czuje się świetnie, ale to tylko dzięki Tobie.

      L: Czemu tylko dzięki mnie?

      S: Rodziców moich i Vicki nie ma od wczoraj, a Vicki wróciła w nocy pijana i chyba ktoś ja pobił, albo i gorzej.

      L: To musisz z nią pogadać co się wydarzyło i gdzie oni są. A w ogóle mówiła coś?

      S: Bełkotała coś o jakiejś imprezie, ale nie mogłam jej dobrze zrozumieć. Pogadam z nią dzisiaj. Bynajmniej się postaram.

      L: To dobrze. Ale mam nadzieję, ze nie zapomniałaś co dzisiaj będzie?

      S: Jak mogłam zapomnieć? Tak ważnej rzeczy z ważną osoba się nie zapomina.

      L: Oo.. Jestem dla Ciebie ważny.... Fajnie ;)

      Czułam jak się cieszy.

      S: Haha. Dobra kończę, bo trzeba pobudzić ich. Pa.

      L: Pa.
      Rozłączyłam się. Poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności ubrałam sie i  poszłam do kuchni. Przygotowałam śniadanie i picie dla dziewczyn. Weszłam do pokoju Niki. Już nie spała.
      - Jak minęła noc? - spytałam
      - A jak miała minąć. Spałam jak zabita. -i poszła do łazienki.  
      - A o której poszłaś spać?  
      - Tak o 2, bo pisałam z Harrym.
      - Ja dopiero o 3.30, bo nasza Vicki przyszła do domu kompletnie pijana.
      - Trzeba było ją zostawić i iść dalej romansować z Louisem. - zaśmiała się.
      -  Haha. Bardzo śmieszne.  
      - Trzeba było mnie obudzić. Miałabym z niej polewkę.
      - Nie miałabyś. Naprawdę jak ja zobaczyłam to się po prostu przeraziłam i coś we mnie pękło. Ona miała pełno siniaków na nogach, więc albo jet taka niezdarą, albo naprawdę jej się coś stało.
      - A zresztą ciebie nawet stado hałasujących słoni by nie obudziło. - dopowiedziałam
      - To nie ja to moja szałma. - Nicol wyszła nareszcie z łazienki już ubrana , włosy związała w koczek. Śmiejąc się zeszłyśmy na dół. A tam skacowana Vicki.
      - Jak tam po kacu? - spytałam
      - Nie da się mówić głośniej? - odpowiedziała mi oschle.
      - Wiesz... da tylko, że ja tu szeptem mówię. A teraz masz tu tabletkę i wodę.  
      - Dzięki, ale nie musisz się podlizywać, to i tak nic nie zmieni.
      - Oj żebyś wiedziała, ze muszę.- uśmiechnęłam się słodko. Podeszłam do niej i wzięłam ją za szmaty.
      - A teraz słuchaj gówniaro. To ci się zdarzyło ostatni raz. Jak cię zobaczę w takim stanie to nie pomogę ci i wypieprze cię z tego domu na zbity pysk. Nie pozwalaj sobie na takie rzeczy. Nie jesteś dorosła na takie rzeczy. Twój organizm może nie wytrzymać i możesz umrzeć. Zrozum to. A tak wogóle gdzie ty byłaś?  
      - U kolegi.
      - Aha. U kolegi. A gdzie Caroline i Adam?  
      - Wiem, że nic nie wiem.
      - Do cholery gówniaro jedna. Możesz się ogarnąć i odpowiedzieć normalnie? - wtrąciła się Nicol.
      - Naprawdę nie wiem. Może zostawili gdzieś kartkę  
      - Nic nie ma. Szukałam. Wątpię, że zostawili ja w lodówce – odpowiedziałam jej.
      -  Nie wiem w takim razie. Idę do siebie. - i poszła.
      - Sam? Dzwoniłaś do nich?
      - Z samego rana jak wstałam to chciałam,ale pomyślałam.... właśnie ie wiem co pomyślałam.
      Poszłam do góry po telefon. Miałam nieodebrane połączenie od nieznanego numeru. Olałam to. Szybko wyszukałam numer taty i zadzwoniłam. Jeden sygnał... drugi... trzeci... dziwne. Zawsze odbierał. Próbowałam dodzwonić się do Caroline, ale niestety ona też nie odbierała. Miałam coraz to bardziej mroczniejsze myśli. Poszłam do Vicki, bo może ona może się do nich dodzwonić. Weszłam do niej do pokoju. Siedziała na łóżku. Płakała. Podeszłam do niej.
      - Wiem, że mnie nie lubisz, ale powiedz mi jedno. Kto ci to zrobił ? - Pokazałam na jej nogę pełną siniaków i zadrapań.  

      ♥♥♥

      Na początek wielkie PRZEPRASZAM. A za co? Za to, ze nie dodawałam rozdziału, ale poprostu strasznie ciężko jest przepisywać z zeszytu do komputera. Mam nadzieje, że zrozumiecie. 
      Zmieniłam bloga na całkiem innego, tamten mi się nie podobał. 


      A i zapraszam Was na blogi:
      Ten jest mój, pisze w nim imaginy (jakby ktoś nie wiedział to są to krótkie romantyczne  historię) <kliknij tutaj>
      A tu mojej koleżanki, też od niedawna pisze. <kliknij tutaj>
      _____________________________________________________________
      Dziekuje Wam za tyle odwiedzin i komentarzy. To duzo dla mnie znaczy. ♥♥♥



      piątek, 16 marca 2012

      Rozdział 8.

      * Nicol *

      To dzisiaj. Obudziłam się o dziesiątej. Sam pewnie jeszcze spała. Nie chciało mnie się ruszyć, ale jak sobie przypomniałam, ze za 5 godzin spotkam całe One Direction wystrzeliłam z łózka jak poparzona i poszłam do łazienki. Wzięłam długą relaksującą kąpiel. Owinęłam włosy i siebie ręcznikiem, żeby znów Sam nie pieprzyła, że latam nago. Podeszłam do mojej wielkiej szafy. Ubrałam się w to.. Dziś stawiam na wygodę. A zresztą na dworze jest ciepło. Poszłam do pokoju Sam. Słodko spała. Ponieważ była już prawie godzina 11.30 trzeba było ją obudzić. Nie chciałam tradycyjnie, więc poszłam do łazienki wzięłam miskę i wlałam lodowatej wody. Poszłam do jej pokoju i wylałam wszystko na nią. Wyraz jej miny był bezcenny.

      * Sam *
      Śpię sobie spokojnie, a tu naglę czuję na sobie lodowata wodę. Myślałam, ze nie wiem co zrobię. Zerwałam się z łóżka. Kto to mi zrobił? Oczywiście nasz dowcipniś Niki. Wywaliłam ja z pokoju, bo ta nie mogła ze śmiechu, co mnie bardzo wkurzało. Poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie poranne czynności, mokra piżamę wrzuciłam do pralki i przebrałam się w to. Włosy wysuszyłam i zostawiłam w lekkich lokach. Zeszłam na dół. Siedziała już tam cała rodzinka. O dziwo Nicol była spokojna i w spokoju jadła kanapki. Ja zrobiłam sobie płatki z mlekiem.
      - Wybieracie się gdzieś dzisiaj? - spytał tata.
      - Miałyśmy zamiar iść zwiedzać Londyn. - odparłam.
      - To może Vic was oprowadzi. - wtrąciła Caroline.
      - NIE!!! - krzyknęłyśmy we trzy.
      Tata z Caroline się na nas dziwnie spojrzeli. Po skończonym posiłku wszyscy rozeszli się w swoje strony. Tata poszedł do swojego biura, Caroline poszła sprzątać, Vicki gdzieś wyszła, a ja z Niki poszłyśmy do góry, do pokoju.
      - Ile mamy jeszcze czasu ? - spytałam siadając do laptopa.
      - Jeszcze 3 godziny. - odpowiedziała siadając obok mnie.
      - Jak tam ? Pisałaś wczoraj ze Styles'em ? - spytałam
      - Rozmawialiśmy tylko o której i gdzie się spotykamy. A co ?
      - Nic tylko tak pytam.  
      - Aha.Zostały nam niecałe 3 godziny, więc rusz dupę i zacznij się przygotowywać. - powiedziałam i zwaliłam ją z łóżka.
      - Ała. To bolało. - odparła masując swój tyłek.
      - Przepraszam twój zacny tyłek. - odparłam i podeszłam do mojej wielkiej szafy. Niki poszła do siebie się ogarnąć..  
      Dobra godzinę zajęło mi szukanie czegoś normalnego. Nie chciałam wyglądać jak jakiś plastic, bo nie wiadomo co by sobie pomyśleli. Po długich poszukiwaniach zdecydowałam się na to.. Włosy zostawiłam rozpuszczone, ale je wyprostowałam. Zrobiłam lekki makijaż. Stawiam na naturalność. Gdy byłam już gotowa wparowałam do pokoju Nicol. Ta to miała dopiero bajzel. Wszystkie ciuchy miała porozrzucane na podłodze, że nie było widać dywanu. Poszłam do niej do łazienki. O dziwo była gotowa i ubrana w to, włosy zostawiła rozpuszczone, lekko lokowane. Została na godzina, ale, że już byłyśmy gotowe zaczęłyśmy się zbierać i wychodzić.  
      Byłyśmy na dole. Poinformowaliśmy Caroline że wychodzimy. Wyszłyśmy na dwór. Była piękna pogoda. Słonce lekko przygrzewało, zero wiatru. Szłyśmy, szłyśmy i szłyśmy. Kompletnie nie wiedząc gdzie.  
      - Mam takie pytanie ? - spytałam niepewnie.
      - Wal śmiało.  
      - Byłaś kiedyś w Londynie ?  
      - Nie, a co ?
      - To pewnie nie masz pojęcia gdzie jest MilkShake city ?
      - Masz wielkie szczęście, bo wiem gdzie jest. Większość Directionerek wie.  
      - Uhh... - odetchnęłam z ulgą.
      Ogólnie to nie wiedziałam gdzie jesteśmy, ale Bogu dzięki mam przy sobie Niki. Nie wiem co bym bez niej zrobiła ? - zabiła się? XD
      Po dwudziestominutowym spacerze nareszcie dotarliśmy. Nie było widać jeszcze chłopaków. Nie miałyśmy ochoty sterczeć przed knajpą, więc weszłyśmy. Wybrałyśmy stolik najdalej położony od drzwi. Zamówiliśmy szejki (nie wiem jak to odmienić po angielsku xD ). Wybrałam waniliowy, a Niki oczywiście shake One Direction. Minęło 10 minut, a ich nadal nie było. Zaczęłam się martwic, ale Niki mnie uspokajała, ze pewnie spotkali fanki. Zaczęłam się nudzić, więc weszłam na Twittera i zauważyłam, ze dużo ludu mnie follownęło. Głównie fanki 1D, pewnie widziały moją rozmowę z Harrym. Nicol zaczęła się też nudzić, więc odwalało nam. Nareszcie usłyszałam upragniony dźwięk otwierających się drzwi. W drzwiach stali oni, a wśród nich on. Jego paczydliste paczydła były zajebiście niebieskie. Miał bluzkę w paski i szelki. (aww ♥.♥) Wyglądał jak Bóg. Dosłownie (XD) I jeszcze ten zniewalający uśmiech.

      *Louis*

      Harry dużo nam o nich opowiadał. Ja tylko słuchałem o niej. Mówił, ze jest sympatyczna osoba. Ma piękne ciemnobrązowe proste włosy i tego samego koloru oczy. Oliwkowa cera. Na Twitterze widziałem jej zdjęcia. Była prześliczna, ale w realu idealna. Męczyło mnie tylko jedno. Czy ja jej się spodobam. Patrzyła się na mnie, a ja na nią. Jeszcze ten jej uśmiech. Oczywiście, ktoś to musiał przerwać. Był to Niall pchający mnie w stronę jej stolika.

      * Sam*

      Chłopaki szli w nasza stronę. On cały czas się na mnie patrzył, aż się zarumieniłam. Z bliska był naprawdę słodki. Przywitali się i przedstawili. On ma na imię Louis. Jest ode mnie 2 lata starszy. Ciekawiło mnie czy ma dziewczynę. Ale nie spytam się tak od razu.
      - Przepraszamy, ze musieliście na nas tak długo czekać. Mieliśmy mały problem. - usprawiedliwił ich Louis cały czas się na mnie patrząc.
      - A można wiedzieć jaki był powód ? - spytałam patrząc na Niki.
      - Można. Napadły na nas fanki i chciały zdjęcia etc. - odpowiedział Harry.
       - Dawaj 5 dolców wygrałam zakład. - wyciągnęłam w stronę Nicol rękę.  
      - Oj tam, oj tam. Masz – podałam mi pieniądze.  
      - O co chodzi ? - spytał Zayn
      - Czekając na Was strasznie nam się nudziło i założyłyśmy się o 5 dolców. Ja obstawiałam na to, że napadły na was fanki, a ona na to, że ktoś się utopił w kiblu i nie mogliście go wyciągnąć. Dostaliśmy wszyscy napad śmiechu. Przez ten czas poznawaliśmy się i wygłupialiśmy. Oni są naprawdę spoko. Miałam bardzo dużo wspólnych tematów z Louisem. Rozmawialiśmy tak jakbyśmy się znali od przedszkola.  

      ♥♥♥

      No i mamy 8. Cięzko mi się go pisało, ale udał się. Mam nadzieje, że się podoba. 
      Zapraszam na bloga Martyny: http://notyourbuisnes.blogspot.com/
      komentujcie. Pa <3
      ______________________________________________________________
      Edit: Poprawiłam troche bydowę tego rozdziału, bo pisałam go w innym programie i nie wyszła mi. xD


      czwartek, 15 marca 2012

      Rozdział 7.

      Był cieżki. Gdy go już rozpakowałam, zobaczyłam dwa mniejsze pakunki. Rozpakowałam mniejszy. Moim oczom ukazał się I'Phone 4gs (pozdro dla Ali <3). Następnie otworzyłam większy, a moim paczydłom ukazał się laptop.
      - Ja jebie. - powiedziałam po cichu i włączyłam go. Zostawiłam włączające się urządzenia i pobiegłam na dół do mojego taty. Przytuliłam go z całej siły.
      - Dziekuje, dziękuję, dziekuję!- zaczęłam krzyczeć.
      - Ale za co ty mi dziękujesz? - spytał uśmiechając się.
      - Za te prezenty, które jakimś dziwnym trafem znalazły sie u mnie w pokoju. - odpowiedziałam
      - Ależ dla ciebie córciu wszystko. - odpowiedział. spojrzałam mu przez ramię i omało nie zaczęłam sie turlać  ze śmiechu. Mina Vicki była bezcenna. Podobne do tego: O.O Ale wyglądało to w jej wykonaniu zarąbiście.
      - Idź się przebierz i zawołaj Nicol na kolacje. - powiedział  i poszedł do kuchni pomóc Caroline.
      - Jasne. - odpowiedziałam i pobiegłam na góre do Niki. Wpadłam do jej pokoju i myślałam, że na ojomie  wyląduje. Stała tam Nicol. Ale najlepsze w tym, ze była naga.
      - Weź ty nie paraduj tak z gołym tyłkiem. - powiedziałam, zakrywając oczy ręką.
      - U siebie jestem. - odpowiedziała mi.
      - To chociaż drzwi zamykaj.
      - To chociaż pukaj. Jak to my nie wiadomo z jakiej paki wybuchnełysmy śmiechem.
      - Ok. Odziej sie w coś i chodź do mnie, bo idziemy na obiad.
      - Nie moge iść od razu nadół.? - spytała z chytrym uśmieszkiem. Wiedziałam co planowała.
      - Nie, nie możesz. Jeżeli chcesz zatłuc Caroline to bynajmniej chcę to zobaczyć. Zgasiłam ją.
      - Czy ty zawsze myslisz, że chcę ją zabić?
      - Za dobrze cię znam i  nie zostawię cię samej z nią na dole. Nie po ostatnich twoich poczynaniach.
      Zostawiłam ją samą i poszłam do siebie. Z szafy wyjęłam ciuchy i poszłam się sie przebrać. Ubrałam sukienkę, ponieważ na dworze strasznie było ciepło, a włosy związałam w kitka. Nicol nie przychodziła, a nie chciało mi sie iść do niej do pokoju, bo jeszcze jeden zawał bym przeszła. Walnęłam sie na łóżko i weszłam na Twittera, Facebooka itp. Dodałam post:

      @Samanta_Official doleciałyśmy szczęśliwie do Londynu. Czekam na @Crazy_Bitch w swoim pokoju. xx


      Posiedziałam jeszcze chwilę, pogadałam z innymi koleżankami. Gdy naglę zobaczyłam, że całe One Direction mnie follownęło. Cieszyłam sie jak jakaś fanka, którą nie jestem. Oczywiście wiele dziewczyn mi gratulowało itd. Zauważyłam, że Nicol też follownęli. Ta to będzie miała zaciesz na mordzie. Wyłączyłam laptopa i czekałam na tą co chyba w kiblu utoneła. I nagle wleciała do pokoju.
      - Jestem juz gotowa. - powiedziała z radością.'
      - Już myślałam, że mi w kiblu utknęłaś. - powiedziałam.
      - No...bo...wiesz... - nie mogła wydusić z siebie słowa.
      - Toć mów co jest.
      - CAŁE ONE DIRECTION MNIE FOLLOWNĘŁO, A NIESAMOWITY HARRY STYLES ZAPROSIŁ NAS JUTRO NA SPACER.!!!! - wykrzyknęła, że chyba w Polsce ją usłyszeli.
      - Nie musisz się tak podniecać. A tak wogóle to czemu się tak wystroiłaś? - spytałam
      - No jak to czemu? Ja w przeciwieństwie do ciebie nie mam zamiaru spędzać tego wieczoru w domu.
      No nie, ale myślałam... - nie zdążyhłam dokończyć.

      - To nie myśl za dużo i się ubieraj. - odpowiedziała poważnym tonem, ale cos jej nie wyszło i zaczełyśmy się śmiać.
      - Jakbyś nie widziała, ja jestem ubrana. - zmierzyła mnie.
      - Masz zamiar iść w tym ? - spytała
      - A co w tym jest złego. Jest ciepły wieczór, a zresztą ubiorę coś na to.
      - Hmm... Dobrze. A co ty masz tam ciekawego? - spytała patrząc się na laptopa i telefon.
      - Dostałam od taty. - opowiedziałam jej wszystko i tak jak ja nie mogła ześmiechu, gdy pokazałam jej mine Vicki.
      - Dobra, rusz tyłek i chodź na obiad, bo królowa śniegu razem z poddana nas zabiją. - wstałam ciągnąc za sobą leniwą Niki.
      Zeszłysmy na dół. Wszyscy siedzieli przy stole czekajac tylko na nas. Usiadłam obok taty, a obok mnie Nicol. która siedziała na przeciwko Caroline. Obie cały czas na siebie wrogo patrzyły. Zamiast pożerać jedzenie to one pożerały się wzrokiem. Obiad przebiegał w ciszy. Ciszę przerwała Caroline.
      - I jak? Podoba ci się Londyn? - spytała. Chciałam już jej odpowiedzieć, ale wtrąciła sie Nicol.
      - Sam nie może się podobać Londyn, jak go wogóle nie widziała. - powiedziała oschle. Caroline zatkało. Wyglądała na zła. Jak zwykle mój kochany tatus się odezwał.
      - To co? wybieracie sie dzisiaj gdzieś? - kocham go za to, ze potrafi zmienić temat w takich sytuacjach.
      - Miałyśmy zamiar iść sie przejść wieczorem. - odparłam. wszyscy sie na mnie spojrzeli dziwnym wzrokiem. FEJSPALM. Zapomniałam, ze tylko ja, tata i Nicol umiemy mówic po Polsku. Nicol miała niezła breche z nich. Dosłownie leżała na podłodzę. Ogarnęłam się i powtórzyłam juz po angielsku. Widzac całą czerwoną nicol ze łzami w oczach sama zaczęlam sie śmiać.
         Po skończonym posiłku, poszłam po sweter i torebkę i zeszłam na dół. Nicol czekała na mnie przy dzwiach juz gotowa. Wysłyśmy z domu. Poszłysmy w stronę parku, który był najbliżej. Nie chciałysmy za bardzo sie oddalać, bo nie wiedziałybysmy wtedy jak wrócix. Spacerowałysmy i rozmawiałyśmy o jutrzejszym dniu. Po godzinie spacerowania wróciłysmy do domu. była godzina 22. Tata z Caroline siedzieli w salonie i oglądali jakiś film, a Vicki zapewne siedziała w domu. Poszłam z Nicol do swoich pokoi. Poszłam do łazienki ubrałam się, przebrałam w piżamę i położyłam się do łózka. Na kolana połozyłam sobie laptopa i weszłam na Twittera, oczywiście. Napisał do mnie Harry:

      "Pamietaj o naszym wspólnym spotkaniu jutro."


      "Pamiętam. A gdzie się spotykamy i o której, bo znając Niki to mi nie powie lub zapomni"


      " Jutro w MilkShake City o 15.00"


      "Jasne" 


      Popisałam jeszcze z Harrym i w pewnym momencie zasnęłam. Miałam przecudowny sen.


      ♥♥♥

      No i mamy kolejny rozdział. Wydaje mi sie, ze jest dłuższy niż pozostałe. No, ale co tam ;D Mi sie nawet podoba. Jeżeli chcecie być informowani o następnych zostawiajcie swoje twittery w komentarzach ;D

      środa, 14 marca 2012

      Rozdział 6.

      Zamarłam. Nie mogłam nic powiedziec. Odrróciłam się w stronę domu. Był najzajebistrzą rzecza jaka kiedykolwiek widziałam. Wokół niego były ogromne wille, a on był poprostu duzy. Strasznie ładnie to wyglądało. Gdy ogarnęłam sie nieco z zachwytu poszłam do bagażnika po swoją i Nicol walizke, bo biedaczka by sobie sama nie poradziłam. Chciałam juz wziąśc walizkę, ale jakiś facio w czarnym garniaku mnie wyprzedił - stawiam, że to był lokaj albo ktoś podobny do niego. Zostawiłam go z walizkami i podbiegłam do Niki, która stała pod drzwiami. Z uśmiechem weszłyśmy do domu, no ale ten usmiech szybko zgasł. Przed nami stał czyb. Czyli vicki we własne osobie. Jeny jak zobaczyłam jej obrzydliwa twarz myślałam, że tam wybuchne. Nie wiem czemu, ale jestesmy do siebie strasznie podobne i to jeden z powodów, dla których ta wiedźma mnie nie cierpi. Wyminełysmy ją uderazjąc o nia ramionami. Poszłysmy do wielkiego salonu. na kanapie siedziała Caroline. Nie nienawidziłam jej aż tak bardzo jak Vicki, ale jej nienawidziłam. Nicol, gdy ja zobaczyła myślałam, że to ona zaraz wybuchnie. Nicol zna troche dłużej Caroline i Vicki, ale to dlatego, ze Caroline spotykała sie z Nicol kuzynem. Niki była bardzo mocno związana z nim, ale gdy dowiedziała sie ze oni sa razem w ich domu codziennie wybuchała mega wielka kłótnia pomiędzy ich trójką. Po kilku miesiącach Caroline złamała serce jej kuzynowi i została narzeczona mojego taty. Teraz nie wybuchaja aż tak wielkie kłótnie, ale gdy Caroline z moim tatą i ta wiedźmą przyjechali do Polski to u mnie w domu panował chaos i inne dziwne rzeczy. Niki udało sie opanowac swojej nerwy, ale w srodku się cała gotowała. Przywitałam sie z Caroline. Niki i ona sie zmierzyły i Caroline poszła do kuchni. Do salonu wszedł mój tata z lokajem. nieśli nasze walizki po schodach.
      - Sam! Nicol! Chodźcie zobaczyc wasze nowe pokoje. - krzyknął mój tata taszczac ciężkie walizki po schodach.
      - Idziemy! - powiedziałyśmy równo. Poszłyśmy za nimi i pomogłysmy im z walizkami. Gdy bylismy juz u góry, weszłyśmy do pokoju po lewej stronie. Był to mój pokój. Był bardzo duzy. Ściany były koloru jasno fioletowego. Miał dwa małe i jedno duże okno prowadzace na balkon. Balkon był połączony z drugim pokojem. modliłam się tylo by był to pokój Niki, a nie tamtej. Z balkonu miałam przepiękny widok na Londyn. przeszlismy do łazienki. Była duża, ale nie tak duża jak mój pokój. Miesciła się tam duża wanna, toaleta, umywalka i wielgaśne lustro na pół ściany. A na półkach pełno różnorodnych kosmetyków. Wracając do sypialni. Łóżko stało w rogu. Była też wielka szafa, w połowie zajeta przez masę ubrań, które mój tata i Caroline kupili. Wyszliśmy z mojego pokoju zostawiając walizkę i poszlismy do pokoju obok. Pokój okazał się byc pokojem Niki. Był bardzo podobny do mojego, ale łóżko stało w innym miejscu, szafa była inna i kolor pokoju nie był fioletowy tylko miętowy. Zostawiłam przyjaciółkę z walizkami i poszłam do swojego pokoju. Zauważyłam, ze na łózku leży wielki prezent. Podeszłam do łózka i rozpakowałam go.

      ♥♥♥

      Rozdział nie ma aż tak duzo dialogów, ale obiecuje, ze w następnym będą.. Troche krótki, ale następny będzie dłuzszy. xD  NASTĘPNY ROZDZIAŁ PO 10 KOMENTARZACH. WIEM, ZE WAS NA TO STAC. WYRAŹCIE SWOJĄ OPINIE ;)
      ___________________________________________________________
      DZIŚ MIJA TYDZIEŃ OD ZAŁOŻENIA BLOGA ♥♥♥♥ DZIEKUJE WAM ZA TE KOMENTARZE I 4 OBSERWUJĄCYCH ♥

      wtorek, 13 marca 2012

      Rozdział 5 cz.2.

      * 2 godziny później *

      *Nicol*

      - Prosze zapiąc pasy, za chwilę lądujemy. - ogłosiła jedna ze stewardess.
      Obudziłam mojego śpiocha. Złapałyśmy się za ręce. Czekałyśmy, aż będzie po wszystkim. I w końcu sie doczekałyśmy.
      Nie wychodziłysmy od razu, bo nie chciałysmy się przepychac z innymi pasażerami, więc poczekałysmy. Gdy zrobiło się luźniej. Wstałam i pomogła Sam wstac, ale pech chciał, że wpadłam na jakiegoś chłopaka.
      - Uważaj jak leziesz!! - powiedziałam odruchowo po angielsku.
      - To chyba ty powinnas uważac, jak chodzisz. - odpowiedział chłopak.
      - Czy to miał byc żart?! - spytałam. Chłopak podniósł gowe. Moim paczydłą ukazały się zajebiste, zielone paczydła. Aww... jakie one piekne. A ten uśmiech. Zapomniałabym o czarnych loczkach.
      - Nicol! - krzyknęła Sam. Wróciłam do świata normalnie jak na mnie funkcjonujących.
      - Przepraszam, to moja wina. Powinnam uważac gdzie stawiam nogi. - wybełkotałam.
      - Nie to moja wina. Powinienem też uważac. - odpowiedział lokaty.
      - Jestem Nicol. - przedstawiłam się.
      - A ja Harry.- przedstawił się cały czas się na mnie patrząc.
      - A ja to co ?! Zobie? Powietrze? Niewidzialna? - wtrąciła sie Sam.
      - A to moja przyjaciółka Sam. - przedstawiłam ją.
      Pogadaliśmy jeszcze chwilę. Gdy nasza cudowną rozmowę przerwała stewardessa.
      - Prosze wychodzic z samolotu. - zmierzyła nas.
      Nie zauważyliśmy ile minęo czasu. Razem wyszliśmy z samolotu. Poszliśmy po nasze walizki. Harry pomógł mi z moimi walizkami. szukaliśmy kto po nas przyjechał. Na Harrego czekała czwórka chłopaków i jakaś dziewczyna. Wszyscy się na nas patrzyli jak na idiotów. Za nimi stali ochroniarze, a za ochroniarzami pełno dziewczyn. Wrzeszczały "One Direction". Porzegnałyśmy się z Harrym i on poszedł do swojej paczki. Gdy nagle uświadomiłam sobię najdziwniejsza rzecz. O Boże. jak ja mogłm byc taka ślepa. Kilka minut temu rozmawiałam z Harry'm Styles'em. Jestem przecież Directionerką, a byłam taka ślepa. W glowie cały czas obwiniałam siebie za to. A Sam szukała swojego taty.

      * Sam *

      Wiedziałam kim jest Harry. Ale nie chciałam mówic tego przy Nicol. Jeszcze by zadymę na całe lotnisko zrobiła. Szukałam wzrokiem mojego taty. Stał z boku, ale był sam. Podeszłyśmy razem z Nicol do niego. Przytuliłam się do niego. Mimo, że widzielismy sie kilka miesięcy temu to bardzo za nim tęskniłam, a przeciez nie bedę zazywac Johna tatą. Łzy zaczęły mi spływac po policzku. Tata wytarł mi je i potem przywitał się z Nicol. Udaliśmy się do auta. Ale to nie było auto. To było najzajebistrze auto jakie kiedykolwiek widziałam. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Od dziecka byłam rozpieszczana. I nadal jestem, ale nie jestem jakimś plastikiem, który ma bogatego tatusia i robi wszystko co mu się podoba, nie dba o zdanie innych uczucia itp. Byłam normalną nastolatką. Nie chwaliłam się , ze mój tata jest bogaty. Nie potrzebowałam byc sławna. Wsiedliśmy do auta. I pojechaliśmy zapewne w stronę domu. Podczas podróży tata wypytywał mnie i Noki o podróż i inne takie tam sprawy. Nie mówiłam mu o mamie, nie chciałam go wkurzać, a zreszta nie ma o czym mówić. Nawet nie chciało mnie sie do niej dzwonić jak wysiedlismy z samolotu. wjechaliśmy w jakas dziwną dzielnice. Po obu stronach były przepiękne wille. Wyglądało to przepięknie.
      - To jest zajebiaszczyste! - powiedziała moja przyjaciółka.
      Mój tata tylko sie usmiechnął, a ja zrobiłam minę "WTF!?" i odwróciłam głowęw druga stron, bo nie mogłam ze śmiechu, widząc zaciesz Niki. Zatrzymaliśmy się pod domem. Wysiadłam z auta i odwróciłam sie w jego strone.
      - Ja pierdziele. - dałam rade tylko to powiedzieć.
      ♥♥♥

      Udało mie się dodać 2 cześć. Z trudem, ale jest ;) NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK BĘDZIE PRZYNAJMNIEJ 5 KOMENTARZY!


      piątek, 9 marca 2012

      Rozdział 5 cz.1.

      Gdy już wystartowaliśmy, zrobiło sie spokojniej. Stewardessy roznosiły jedzenie i picie. Chciałam posłuchac muzyki, ale zapomniałam, że MP4 schowałam do walizki.Ale jestem inteligentna.Chciało mi sie spac, więc ułożyłam sie wygodnie w fotelu i zamknęłam paczydła. Niestety drzemka nie była mi dana.
      - Samanto Walker, miałaś mi opowiedziec co z Derekiem?! - spytała zaciekawiona Nicol. Wiedziałam, że nie da mi spokoju.
      - Ale co tu jest do mówienia?! - odpowiedziałam
      - Chyba jednak jest, skoro przyszedł do mnie, wszystko powiedział co sie stało i powiedział, że cię kocha.
      - Ale ja go już nie kocham. Byliśmy ze sobą rok, a on przez ten czały czas mnie zdradzał. Nie mogłam sie przyczepic, bo nie widziałam tego, nie miałam dowodów. A w zakończenie roku poszłam do parku i go spotkałam z jakąś dziewczyną. Wiesz jak mnie to zabolała? Mój chłopak całował się z jakąś laską. - opowiedziałam jej.
      - Ale zrozum, że on naprawdę nie chciał. - próbowała go bronic.
      - Ja go nigdy nie zdradziłam, a on mnie na każdym kroku. Zrozum Nicol, nie chce miec z nim nic do czynienia. - powiedziałam ze łzami w oczach.
      - Ej mała. Nie płacz. Przepraszam Cię. Nie wiedziałam co miedzy Wami było.No już, nie płacz. - przytuliła mnie Nicol.
      - Chcę o nim zapomniec, więc nie wspominaj go. Dobrze?
      - Jasne kochana. - usmiechnęła się, a ja wymusiłam usmiech.
      Nareszcie skończyłyśmy naszą rozmowę. Nicol zamówiła cos do jedzenia, a ja ponownie ułożyłam się wygodnie w fotelu i zamknęłam oczy. Nasz lot trwał 2 godziny, a minęło dopiero 30 minut. Nicol chyba też poszła spac, bo nie było jej słychac.
      ♥♥♥
      Krótki, bo nie mam już ochoty dzisiaj pisac. Napisałam juz 7 rozdział w zeszycie. Jutro postaram sie dodac, ale nie obiecuje, bo moi rodzice się wkurzają.  
      ♥♥♥
      Dedykacja dla: @diisable , bo by nie dała mi spokoju, jakbym nie napisała.
      ♥♥♥
      ONE DIRECTION WSPOMINALI O POLSCE.
      NADAL NIE MOGE SIĘ OGARNAC. <3





      Rozdział 4.

      Razem z Nikol były tam też... 3 ogromne walizki (hahaha xdd). Myślałam, że mam jakieś zwidy. Ja tu jedna duża, a ona aż trzy. Ona się tylko sie na mnie dziwnie spojrzała i spytała czy jej pomogę.
      - Kobieto! Czy ty nie miałaś więcej tych walizek? - spytałam.
      - Miałam, ale pomyślałam, że będe miała za dużo.
      - WTF?! Czys ty spakował cały swój pokój? - spytałam ciagnąc walizki.
      - Oj tam, oj tam. Przeżywasz. W końcu jedziemy na dwa miesiące. - powiedziała.
      - Wiesz o tym, że zabiłaś jednorożca?! - powiedziałam poważnym tonem.
      Wybuchnełyśmy niekontrolowanym śmiechem.Po ogarnięciu siebie i walizek, które sie przewróciły. Wtaszczyłyśmy je  do domu. Do wyjazdu zostało nam 20 minut. Nie mogłyśmy usiedziec w miejscu. Nicol łaziła po całym domu, a ja sprawdzałam po raz setny czy wszystko cpakowałam. Przed wyjazdem wbiłam jeszcze na Twittera i dodałam post:

      @Samanta_Official czekamy jeszcze 10 minut i wyjeżdżam z @Crazy_Bitch na samolot, a potem do Londynu. xx

      Gdy minęło 10 minut zaczęłyśmy sie ubierac do wyjścia. Z powrotem zaniosłam z nicol walizki, bo pan niebędejejpomagał nie raczył nawet spojrzec w naszą stronę, tylko wpadł do auta i czekał na nas. Moja mama również miała nas gdzieś. Wsiadłyśmy do auta i ruszylismy. W samochodzie nikt sie nie odezwał. Nawet dobrze, bo nie miałam ochoty nikogo słuchac. Weszłam na gg w telefonie ( Asiek - specjalnie dla cb.)
      i popisałam z koleżankami. Gdy dojechaliśmy wyłączyłam telefon i wysiadłam z auta. Znow te cholerne walizki. -,- . Poszłyśmy razem z moja mama do kazy i kupilismy ostatnie dwa wolne miejsca, bo John zapmniała zamówic bilety. Szłysmy z Nicol na odprawe, gdy zawołała nas moja mama.
      - Pamietaj Sam. Tylko nie rób niczego, czego bedziesz potem żałowac. - powiedziała Paulinne.
      - Niby co mam robic? Zabic kogoś? - spojrzałam porozumiewawczo na Nicol.
      - Wiem, że nie lubisz Vicki, ale postaraj się nie przynieśc wstydu.
      - Komu? Sobie czy Tobie? - spytałam.
      - I mi i sobie. - odpowiedziała.
      - Ty sobie sama robisz wstyd tak sie ubierając.- powiedziałam.  Zmierzyłam ją. Była ubrana jak nie wiem jak to określic. A. mam hmm... jak jakas dziwka.
      - Sam, prosze cie nie zaczynajmy. - powiedziała moja mama.
      - Dobra, ale i tak o tobie zdania nie zmienie.
      - Ohh... Dobra dziewczyny. Bawcie sie dobrze i uwazajcie na siebie. - przytuliła nas.
      - Pa mama. - powiedziałam
      - Dowidzenia prosze pani. - odpowiedziała moja przyjaciółka.
      - Pa dziewczyny. - i odeszła. narescie spokój.
      Udaliśmy sie na odprawę, która trwała 1,5 godziny. Potem szłyśmy w stronę samolotu zostawiając cztery duze walizki na taśmie, która zawoziła je do "bagażnika' samolotu.
      - Jeżeli ona myśli, że sie zmienie to się grubo myli. - powiedziałam szukajac naszych miejsc.
      - Ona chce dla ciebie jak najlepiej. To przecież twoja matka. - odpowiedziała Nic.
      - Jezeli czce żeby było jak najlepiej to niech sie ona ogarnie, a nie ja.
      - Naprawdę Sam. Przesadzasz. - broniła ja moja przyjaciółka.
      - I ty Brutusie?! - powiedziałam smutnum głosem sama do siebie.
      - Daj juz spokój i siadaj, bo ktoś miejsca nam zajmie. - odpowiedziała ciagnąc mnie za ręke.
      stewardessy kazały innym pasażerom zając wolne miejsca i zapiąc pasy. Startowaliśmy. Nie lubiłam tego uczucia. Złapałam Nicol za rekę, mocno ja ścisnełam i zamknęłam oczy...

      ♥♥♥

      I mamy kolejny. Ahh strasznie mi się nudzi i może dzisiaj dodam jeszcze jeden. ;D
      Marta też zaczęła pisac. ;D Powodzenia ;)) <33


      Rozdział 3.

      * Rano *
      - Sam! Wstawaj. Nicol przyszła. - krzyczała moja mama z dołu.
      - Już. - krzyknęłam. - Nawet wyspac się nie dadzą. - powiedziałam.
      - Ale ruchy wykazuj.
      - Oj jo!.
      Zwlokłam swoje zwłoki z łóżka i poszłam do łazienki sie umyc i ubrac. To był ostatni dzień dzisiaj w tym domu. Jeszcze kilka godzin i na lotnisko. Bogu dzięki, że z moja przyjaciółką. Ubrałam wygodne dresy, a włosy rozpuściłam. Zeszłam na dół. Widok mnie przeraził, że o mało na ojomie nie wylądowałam. Zobaczyłam moją rodzicielkę w koszuli nocnej, w której nigdy nie spała i ten... no... John w samych bokserkach.
      - Bez komentarza. - powiedziałam mierząc ich. - Gdzie Nicol? - spytałam
      - Wyszła, bo musiała gdzieś iśc. 
      - Czyli mogę dalej iśc do krainy Morfeusza? - spytałam idąc w stronę pokoju.
      - Nie. - odpowiedział John.
      - Czy ty jesteś moją matką?! - spytałam wkurzona
      - Nie nie jestem, ale...
      - To po chuj sie odzywasz. - powiedziałam przerywając mu.
      -  Nie tym tonem i nie takim słownictwem moja panno. - wtrąciła sie moja mama.
      - Wiesz co nie jestem głodna i nie mam ochoty siedziec tu. - odpowiedziałam patrzac jak mama nakłada mi płatki.
      - Masz zostac. Musimy Ci coś powiedziec. - oznajmiła Paulinne( tak ma na imię mama Sam)
      - Niech wam będzie. - usiadłam.
      - John z nami zamieszka. - oznajmiła moja rodzicielka.
      - Że co? Czy was totalnie w głowę grzeje? - spytałam podenerwowana.
      - Uważaj do kogo mówisz. - wtrącił sie John.
      - Czy ktoś do cholery pytał cię o zdania? - zaczęliśmy sie kłócic.
      - Słuchaj Sam. Tez chce byc szczęśliwa. - powiedziała mama.
      - Mam gdzieś to wasze szczęście. Mam gdzieś Ciebie i tego twojego Johna. Żyjcie swoim życiem, ale mnie do tego nie mieszajcie.
      - Nie mów tak. Będziesz jeszcze żałowac tych słow. - mówiła mama.
      - Wątpie w to szczerze. A na deser powiem Wam, że nie ździwcie się jak za 2 miesiące nie wrócę. - powiedziawszy te słowa poszłam do siebie do pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.
      Myślałam sobie - chciałabym byc już w Londynie. Tak, pewnie myślicie sobie, że mnie grzeje, ale taka jest prawda. Nie chce tu już mieszkac. Nie mam dla kogo tu życ. Chce zacząc nowe, lepsze życie. Bez nich.
      Nie chciałam ich już widziec na oczy. Obrzydliwy widok. Spojrzałam na zegarek - Była godzina 11.00 czas sie dopakowac. Byłam już spakowana, ale nie wszystko jeszcze miałam.
      * Około godziny 15.00 *
      Za godzinę mam lot. Jestem juz spakowana. Moja walizka jest już na dole. Dzwoniłam do taty czy nas opbierze. Powiedział, że tak. Za chwile powinna byc Nicol. czeka mnie rozmowa z nia o Dereku. Nie chce o nim mówic, ale musze z kimś pogadac o tym. Poszłam do łazienki i wzięłam letni prysznic. Ubrałam sie w jeansy, bluzke z krótkim rękawem, a na to koszule w kratę i trampki. Włosy spięłam w koka. Zeszłam na dół i nalałam sobie soku pomarńczowego. Gdy zadzwonił dzwonek podeszłam otworzyc. myślałam, że zalicze tam zgon W drzwiach stała Nicol, a obok niej...

      ♥♥♥

      Musiałam zatrzymac w tym momencie, żeby było bardziej tajemniczo haha.. jak myślicie? Kto będzie stał obok Nicol? ;)

      ♥♥♥

      Jutro postaram sie dodac następny. Z łaski swojej zostawcie komentarz, żebym wiedziała bynajmniej, że ktoś to czyta. ;D



      czwartek, 8 marca 2012

      Rozdział 2.

      Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiac. Miałam go teraz gdzieś. Niech sobie dalej żyje, swoim życiem, ale mnie w nim nie bedzie.

      *Pod domem*
      Czeka mnie rozmowa z moja rodzicielką, za to że sie spóźniłam. Weszłam do domu. Rozglądałam się. W przedpokoju nikogo nie było. W salonie moja mama caluje sie z jakimś facetem , w kuchni pusto.... zaraz zaraz... MOJA MAMA CAŁUJE SIĘ W SALONIE Z JAKIMŚ FACIEM?!?!

      - Co tu się dzieje? - spytałam lekko podenerwowana zaistniała sytuacją.
      - Miałaś byc godzine temu - odpowiedziała mama poprawiając bluzkę.
      - Poszłam do parku, bo nie chciałam wracac do domu. Kto to do cholery jest?! 
      - No tak. To jest John. John to moja córka Sam. - opowiedziała mama.
      - Sam dla przyjaciół, a ty sie do nich nie zaliczasz. - powiedziałam do Johna

      Nie miałam ochoty z nimi rozmawiac, więc poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i przebrałam sie w wygodniejsze ciuchy. Nie bede przeciez chodzic w tych samych rzeczach cały dzień.

      I znów ktos puka do drzwi.
      - Sam jesteś? - spytała mama.
      - Jestem w łazience. 
      - Rozmawiałam z twoim ojcem.
      - I co?
      - Zgodził się żebys zabrała, ze sobą Nicol do Londynu.
      - Czy ty sobie jaja robisz? - wychyliłam sie z łazienki.
      - No wiesz... jeżeli nie chcesz to nie musisz jej zabierac ze soba. Najwyżej Nicol umrze z tęsknoty za toba.
      - No chyba w Boga nie wieżysz.  - podbiegłam do niej i ja przytuliłam do niej.
      - Uważaj na słowa. Zadzwoń do nicol i powiedz jej. A i pamiętaj, że jutro macie lot na 16.00.
      - O 16.? Myślałam, że wcześniej. - powiedziałam lekko smutna.
      - Niestety nie było biletów na wczesniejszą godzinę.
      - Aha. no dobrze. - uśmiechnęłam sie do niej, a ona odwzajemniła uśmiech.
      * Godzina 15.00*
      * Pokój Sam *
      No trzeba by zadzwonic do Nicol, że jedzie jutro ze mną, bo dziewczyna sie jeszcze powiesi. 
      Poszukałam telefon i wybrałam numer Nicol.
      - Halo?
      - No hej. Tu Sam.
      - O. hej co tam?
      - Wiesz co?
      - Mie.
      - Jedziesz jutro ze mną do Londynu. Samolot mamy na 16.00.
      - WTF?! Czy ty chcesz mnie nabrac? Jeżeli tak to nie nawidze cię.
      - Cos ty to prawda. naprawde mój tat sie zgodziła.
      - O boże. Nie wieże. Spędze 2 miechy z moją przyjaciółką. I to jeszcze w Londynie.
      - Ale jest problem. - jej głos posmutniał.
      - Jaki? - spytałam zaciekawiona
      - Mój tata.
      - Moja mama z nim rozmawiała. Zgodził się. 
      - Nie no nie wiere. Twoja mama jest super. Dosłownie ją kocham.
      - Haha - zaśmiałam sie smutno.
      - Co jest mała.? - spytała spoważniałym tonem.
      - Wiesz opowiem Ci w samolocie. To nie jest rozmowa na tgelefon.
      - Ok. Dobra ja kończę, bo musze sie jeszcze spakowac. - odpowiedziała mi.
      - Ja też. Pa. - odpowiedziałam jej.
      po skończonej rozmowie poszukałam walizki i poszłam sie wykompac i spac.
      * Noc*
      Kurdę - powiedziałam sama do siebie. Głodna sie zrobiłam. Ide po cos do żarcia. Wygramoliłam swoje ciało z wygodnego łóżka i zeszłam na dół. Moja mama pewnie już spała. Coś tu za cicho - pomyślałam. Podeszłam do lodówki. Wzięłam wszystko co zmieściło mi się w ręce. Tak. jestem strasznym żarłokiem, a najbardziej ciekawi mnie to gdzie ja to mieszcze. Od dziecka miałam wilczy apetyt. Po tacie. Wyjete jedzenie położyłam w salonie i poszłam szukac pilota od telewizora. jest około godz. 23, a mi sie nie chciałom spac, więc włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego, ale jeden program mnie zaciekawił. Mówili o one Direction, o tym, że będą mieli koncert w Londynie. no super, oby Nicol sie o tym nie dowiedziała, bo nie da mi spokoju. Wystarczy, że w szkole musze tego słuchac. Kocham ją jak rodzoną siostrę, ale z tym mnie wkurza. Chociaz i tak wskoczyłabym za nią do ognia. Skończyłam jeśc, wyłączyłam telewizor i poszłam spac.

      ♥♥♥

      I jest Rozdział 2. Z dedykiem dla Budynia, Pauli,Asi i Marysii ;**
      Jutro następny.

      ♥♥♥

      Z łaski swojej zostawcie komentarz, to dla was nic nie znaczy, a dla mnie bardzo dużo. <3

      Rozdział 1.

      *Sam*
      To dzisiaj. Koniec szkoły, wakacje. Tak wiem powinnam sie cieszyc, ale wiedząc, że na bite 2 miesiące jade po chuj do Londynu, to żygac mi się chce. 
      Nagle ktoś puka do drzwi.
      - Sam! Wstawaj! - mówiła mam zza drzwi.
      - Jo! Mam dopiero na 9.00. - odpowiedziałam nakrywając sie kołdrą.
      - Wiesz, która jest godzina?
      - Nie.
      - Jest 8.15
      - O kurwa.! - wstałam szybko z łóżka zachaczając o kołdrę, ktora leżała na dole. 
      - Co powiedziałaś? - spytała się ździwionym głosem moja rodzicielka.
      - A nic, nic. Mówiłam, że nie wiem w co się mam ubrac. - powiedziałam speszona.
      - Dobrze. jak sie przygotujesz to przyjdx na dół na śniadanie. - powiedziała schodząc po schodach. 
      - Jasne. 
      Trzeba sie ruszyc. Powilnym krokiem poszłam do łazienki. Wzięłam przysznic i ubrałam sie w białą tunikę i czarne rurki, a dotego buty na koturnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż. Gdy byłam gotowa, zeszłam na dół. Schodząc na dół myślała,o czym jeszcze zapomniała.

      *Kuchnia*
      Sam jedząc kanapki i pijąc herbatę spojrzała na zegarek. Była godzina 8.45, a miała jeszcze wstąpic po Nicol.
      - Mamo! - zawołała.
      - Tak kochanie? - spytała.
      - Mozesz mnie i nicol podwieśc do szkoły?
      - Masz wielkie szczęście, że mam na później do pracy. Oczywiście, że Cię podwiozę. 
      - Dzięki. - powiedziałam popijając herbatę.
      *10 minut później*
      - Pamiętaj, że jak sie skończy to masz przyjśc od razu do domu. - powiedziała stanowczo moja mama.
      - Ależ oczywiście szefowo. - odpowiedziałam jej w żarcie. 
      - Dobra ja jade, bo musze jeszcze gdzieś wstąpic.
      - Pa. - powiedziała
      - Pa. - odpowiedziałam
      - Dowidzenia. - powiedziała moja przyjaciółka.

      Weszłyśmy razem do szkoły. Odziwo na korytarzu było cicho jak makiem zasiał. No tak. Pewnie wszyscy byli na auli, która mieściła sie na drugim koncu szkoły. Po 4 minutach byliśmy na aulii i szukałyśmy wolnych miejsc. aula była przepełniona. Szukałam wzrokiem Dereka, jednak go nie było. Trudno - pomyslałam. Może się spóżni.

      Nasz kochany dyro gadał, gadał i gadał, że myślałam, że nigdy nie skonczy tej paplaniny. W końcu moja wychowawczyni go odciągnęła. Poi króykim przedstawieniu nauczyciele porozdawali jeszcze świadectwa z wyróżnieniem. Nie odebrałam go, poniewaz ja i nikol mama strasznie słabe oceny, a najwyższa to 5 z angielskiego.  na koniec wszyscy rozeszli się do swoich klas. W klasach pani życzyła nam szczesliwych i udanych wakacji... bla, bla bla... . Po skończonym wykładzie na temat tego co mamy robic, a czego nie, wszyscy rozeszli się w swoja stronę. 

      *W drodzę do domu*
      Odprowadziłam Nicol do domu. Nie cieszyła sie za bardzo tym, że nie będzie mnie przez dwa miesiące. 
      Oczywiście jak to ja zamiast iśc grzecznie do domu poszłam do mojego i Dereka parku - tam się poznaliśmy.
      Usiadłam na naszej ławce. Wyjełam telefon z kieszeni i weszłam na Twittera, Facebooka itp. jak zwykle moje koleżanki zachwycały się One Direction. Nie wiem co oni w nich widzą. Nie mam nic do nich. po prostu za nimi nie przepadam. Nie chciało mi sie już siedziec wiec poszłam w stronę domu. Jako, że nasza ławka znajdowała się na samym poczatku parku, musiałam go przejśc całego, żeby dojśc do domu. W oddali zobaczyłam miziającą się parę. Uroczo wyglądali. nagle stałam jak wryta.
      - Derek? - spytałam niepewnie.
      - O hej Sam - powiedział zmieszany. 
      - Czy ja dobrze widziałam, że wymieniałes sie z ta dziwką śliną? - zaczełam zdenerwowana.
      - Uważaj do kogo mówisz. nie jestem dziwką. - odpyskowała mi .
      - Nie gadam z toba, tylko z nim.
      - Sam słuchaj, wszystko Ci wytłumaczę. Prosze porozmawiajmy.
      - Nie nie chcę z Toba rozmawiac. mam w dupie twoje cholerne przeprosiny, liż sie z nią dalej, a mnie zostaw w spokoju. ma cie dosyc. Wypieprzaj z mojego życia. 
      - Sam! Czekaj! - krzyczał. Nie odpowiedziałam  mu. Pobiegłam prosto do domu. 

      ♥♥♥

      No to mamy rozdział 1. Jutro postaram sie dodac kolejny. Licze na komentarze. Jak by co to jest mój numer gg: 28887507.









      Prolog.

      Nazywam sie Samanta Walker. Mam 15 lat i mieszkam w małym miasteczku w Polsce. Moi rodzice sie rozwiedli i mieszkam z mamą. Moja najlepsza przyjaciółką jest Nicol. To dzięki niej chyba jeszcze żyje na tym świecie. Nie wiem co bym bez niej zrobiła?. Kochamy się jak siostry.. mam chłopaka - Dereka.
      ocham go tak jak on mnie, ale ostatnio coraz mniej sie widujemy. Nie odbiera moich telefonów i nie odpisuje na sms. Kochałam swoje życie, ale odkąd mój ojciec sie wyprowadził nie jest już tak fajnie. Od niedawna mieszka w Londynie ze swoja "kolezanką" i jej córką (czyt. suka). Nie nawidzę Vicki. jak kiedys przyleciała do polski zaczeła obmacywac Dereka co skończyło sie liściem. Chętnie to bym jej nogi z dupy powyrywała. uż niedługo ( czyli za 2 dni) jade do nich do Londynu. I właśnie wtedy moje życie sie zmieni, a czy na lepsze to sie dopiero okaże...

      ♥♥♥

      Mamy prolog. Wczoraj mnie coś natknęło i zaczęłam pisac.
      Komentujcie.


      Ankaa ♥




      Witam ;D

      Hej. Mam na imie Ania i mam 14 lat. Zaczynam pisac opowiadanie, znaczy sie 2, ale jak narazie jedno. Te dwa opowiadanie będa miały taki sam początek, lecz dalszy rozwój akcji bedzie całkiem inny. ;D
      Jeden bedzie o one Direction, a drugi będzie nie o nich. ;D
      Dobra kończę. Zapraszam do poznania bohaterów. ;DD Miłego czytania. - Ankaa ♥