środa, 21 marca 2012

Rozdział 10.

- Bo ja nie powiedziałam Ci całej prawdy – odpowiedziała.
- Mamy czas opowiedz.

*Vicki*

Nie mogę kryć w sobie tego co przeżyłam. Mojej matki nie ma, nie mam z kim porozmawiać. Zostaje mi tylko Sam, nie przepadamy za sobą, ale w końcu będziemy kiedyś rodziną. Nie wiem czemu ona jest do mnie taka podobna. Nigdy się nie zastanawiałam czemu. Przecież to nie możliwe, że jesteśmy siostrami. Jesteśmy z różnych ojców i matek. Chociaż nigdy nie poznałam swojego ojca, to nie może być możliwe, żeby Adam nim był.
- Możesz mi powiedzieć co się tak naprawdę stało? - spytała Sam, widziałam w jej oczach, że chce mi pomóc.
- Wtedy jak wyszłyście, rodzice powiedzieli, że gdzieś wyjeżdżają. Nie mówili gdzie. Pożegnali się i wyszli. W domu mi się nudziło, więc poszłam do Paula – jest moim chłopakiem, ale nie mów rodzicom.
- Jasne, że nie powiem. - zapewniła mnie Sam.
- Więc poszłam do niego. Z daleka było słychać głośną muzykę. Weszłam do jego domu. Impreza trwała. Wszyscy byli mocno wstawieni. Na początek wypiłam parę kolejek. Nigdzie nie było Paula i poszłam do jego pokoju, a tam... - głos mi się załamał. Sam objęła mnie ramieniem. Po policzkach zaczęły mi spływać łzy. Mówiłam dalej, musiałam wyrzucić to w końcu z siebie.  
- Zobaczyłam go tam z dziewczyną. Leżeli na łóżku całkiem nadzy. On mnie olał. Powiedział, że jestem dla niego zabawką, że nigdy nie zakochałby się w czternastolatce. Ja go naprawdę kochałam – nie mogłam powstrzymać łez. Ona nic nie mówiłam tylko wpatrywała się w ścianę. Po jej policzku, również poleciały łzy.  
- Poszłam na dół. Chciałam o nim zapomnieć. Zaczęłam tańczyć i pić. Nie przejmowałam się niczym i nikim. Bawiłam się w najlepsze. Ktoś zaciągnął mnie na korytarz. Był to Paul. Zaczął mnie całować i obmacywać po całym ciele. Byłam tak pijana, że nawet go nie odepchnęłam. Jakimś cudem znaleźliśmy się w jakimś pokoju. On rzucił mnie na łóżko i zaczął brutalnie całować. Próbował zdjąć ze mnie sukienkę. Odzyskałam świadomość, ale za późno. Próbowałam się szarpać, ale on był silniejszy, stąd tez te siniaki - mój głos się załamał. Wtuliłam się w Sam. Kątem oka zauważyłam, że wszystkiemu przygląda się Nicol. Ona też płakała.  
- Cały czas się szarpałam. On już ściągał swoje spodnie, gdy nagle ktoś z hukiem otworzył drzwi. Nie widziałam kto to. Chłopak odepchnął Paula z całej siły, a on poleciał na szafę. Pomógł mi wstać i się pozbierać. Płakałam. Wtuliłam się w tego chłopaka. Jedyne co pamiętam to to, że miał blond włosy. Odprowadził mnie do domu, ale ja zamiast do domu poszłam do jakiegoś klubu. Wpuścili mnie . Poszłam do paru, cała zapłakana zamawiałam kolejkę. Byłam kompletnie pijana, ale jakoś wróciłam do domu, a resztę znasz.- opowiedziałam im całą historię. Wszystkie płakałyśmy. Byłam cały czas przytulona do Sam. Podeszła do nas Niki i tez mnie przytuliła.  
- Już nigdy, nie pozwolę, że by stała ci się jakakolwiek krzywda. - powiedziała Sam i mocno mnie przytuliła.

*Sam *  

-  Już dobrze, uspokój się, nie płacz, wszystko będzie dobrze. - nigdy nie podejrzewałam, że mogło się jej coś takiego stać. Obiecałam sobie, że nigdy jej nie zostawię.  
Nie mogłam uwierzyć w to co ona mi powiedziała. Słyszałam o takich historiach, ale nigdy nie pomyślałabym, że komuś z mojej rodziny coś takiego się stanie.
Widziałam przerażenie w oczach Niki. Ona także nie mogła w to uwierzyć. Przez myśl mi nie przeszło, że one się pogodzą. To było niemożliwe. No, ale jednak się stało. Rodzice będą szczęśliwi. No właśnie rodzic... Nie wiem co się z nimi dzieje, w mojej głowie krążyły złe myśli. Nie wiedziałam, że mogą się spełnić...
- A właśnie Sam. Przyszłam tu po to, żeby przekazać Ci telefon. Cały czas dzwoni.- Niki podała mi go.  
Miałam chyba z 30 nieodebranych połączeń od nieznanego numeru. Strasznie mnie to dziwiło. W końcu znów zadzwonił. Odebrałam.
- Tak słucham ?
- Przy telefonie.
- Vicki? Jest obok mnie. - spojrzałam na nią.
- Jest pan pewien, że to oni. Przecież to niemożliwe. - odpowiedziałam zdenerwowana. Podeszłam do okna. Wpatrywałam się w to co za oknem. Nie docierały do mnie słowa, mówione przez lekarza.  
- O mój boże. - łzy zaczęły mi lecieć litrami. Telefon wypadł mi z rąk. Nie mogłam się ruszyć, nic powiedzieć. Cały świat się zawalił. Dziewczyny podeszły do mnie.  
- Co się stało? - powiedziały równo.  
- Bo oni...oni... - nie mogłam powiedzieć tego słowa.  
- Jezus Sam mów. - wtrąciła Niki.
- Oni jechali autem...i...oni nie zauważyli...jadącego auta...i...- wtuliłam się w dziewczyny. Rozpłakałam się na dobre, ale musiałam im powiedzieć.
- Oni....nie żyją. Wszystkie usiadłyśmy i płakałyśmy. Cały świat się walił. Nie wiedziałam co robić. Vicki nie mogła nabrać powietrza. Z nadmiaru wrażeń i tęsknoty usnęła. Razem z nico zostawiłyśmy ją w pokoju. Ja poszłam do siebie. Chciałam pobyć sama. Nicol poszła do salonu.

*Harry*

Przed chwilą odebrałem telefon od Nicol. Płakała. Próbowałem ja uspokoić. Nie wiedziałem co się dzieje. Z tego co mówiła rodzice Sam i Vicki nie żyją. Powiedziałem jej, że zaraz będziemy. Szybko się ubrałem i poleciałem obudzić Louisa. Niestety, na próżno. Posunąłem się do tego, że wylałem na niego wiadro zimnej wody.
- Styles! Powaliło cię?!
- Trzeba było cie obudzić, nie moja wina, że tak twardo śpisz.
- Ale po co? Jest sobota.  
- Kilka godzin temu tata Sam i mama Vicki mieli wypadek, obydwoje nie żyją.  

* Louis*

Nie wiedziałem co zrobić. Zacząłem się szybko ubierać. Razem z Harrym zrobiliśmy taka zadymę, że wszystkich pobudziliśmy. Razem z nami pojechał Niall. Nie pytałem czemu. Załamał się jak usłyszał imię Vicki. Nie pytałem. Nawet cieszyłem się, że z nami jedzie.

* Nicol *

Czekałam na przyjazd chłopaków w salonie. Sam z Vicki z przemęczenia spały u góry. Nie wiedziałam o czym mam myśleć. W głowie miałam pełno pytać. Czemu? Jak ? Gdzie? Co teraz z nami będzie?. Wiem co one czuły. Moi rodzice 3 lata temu się rozwiedli, a moja mama 2 lata temu zginęła w wypadku. Nie mogłam się z tym pogodzić, ale powoli wracałam do normalności dzięki Sam. Ona zawsze mi pomagała. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Nareszcie do drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Byli tam Harry, Louis i o dziwo Niall. Nie pytałam czemu. Nie obchodziło mnie to teraz. Harry mnie mocno przytulił.
- Gdzie Sam?
- U góry. Dajmy jej spokój.
    * Sam*
    Obudziłam się. Obok mnie leżała Vicki. Nagle wszystko miałam przed oczami. Znów zaczęłam płakać. Poszłam do łazienki. Tam przeżyłam szok. Wyglądałam jak bezdomna. Oczy całe czerwone, włosy powkręcane we wszystkie możliwe strony, makijaż rozmazany, po prostu jedna, wielka masakra. Starałam się doprowadzić do porządku, ale mi to nie wychodziło. Cały czas płakałam. Przypominałam sobie wspólne chwile z tatą. Strasznie mi go brakowało. Przebrałam się w jakieś dresy i zeszłam na dół.



    ♥♥♥  

    Hmm... Nie wiem co mam napisać. Dziękuje Wam, za komentarze i za to, że dodajecie się do obserwatorów. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.