czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 2.

Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiac. Miałam go teraz gdzieś. Niech sobie dalej żyje, swoim życiem, ale mnie w nim nie bedzie.

*Pod domem*
Czeka mnie rozmowa z moja rodzicielką, za to że sie spóźniłam. Weszłam do domu. Rozglądałam się. W przedpokoju nikogo nie było. W salonie moja mama caluje sie z jakimś facetem , w kuchni pusto.... zaraz zaraz... MOJA MAMA CAŁUJE SIĘ W SALONIE Z JAKIMŚ FACIEM?!?!

- Co tu się dzieje? - spytałam lekko podenerwowana zaistniała sytuacją.
- Miałaś byc godzine temu - odpowiedziała mama poprawiając bluzkę.
- Poszłam do parku, bo nie chciałam wracac do domu. Kto to do cholery jest?! 
- No tak. To jest John. John to moja córka Sam. - opowiedziała mama.
- Sam dla przyjaciół, a ty sie do nich nie zaliczasz. - powiedziałam do Johna

Nie miałam ochoty z nimi rozmawiac, więc poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i przebrałam sie w wygodniejsze ciuchy. Nie bede przeciez chodzic w tych samych rzeczach cały dzień.

I znów ktos puka do drzwi.
- Sam jesteś? - spytała mama.
- Jestem w łazience. 
- Rozmawiałam z twoim ojcem.
- I co?
- Zgodził się żebys zabrała, ze sobą Nicol do Londynu.
- Czy ty sobie jaja robisz? - wychyliłam sie z łazienki.
- No wiesz... jeżeli nie chcesz to nie musisz jej zabierac ze soba. Najwyżej Nicol umrze z tęsknoty za toba.
- No chyba w Boga nie wieżysz.  - podbiegłam do niej i ja przytuliłam do niej.
- Uważaj na słowa. Zadzwoń do nicol i powiedz jej. A i pamiętaj, że jutro macie lot na 16.00.
- O 16.? Myślałam, że wcześniej. - powiedziałam lekko smutna.
- Niestety nie było biletów na wczesniejszą godzinę.
- Aha. no dobrze. - uśmiechnęłam sie do niej, a ona odwzajemniła uśmiech.
* Godzina 15.00*
* Pokój Sam *
No trzeba by zadzwonic do Nicol, że jedzie jutro ze mną, bo dziewczyna sie jeszcze powiesi. 
Poszukałam telefon i wybrałam numer Nicol.
- Halo?
- No hej. Tu Sam.
- O. hej co tam?
- Wiesz co?
- Mie.
- Jedziesz jutro ze mną do Londynu. Samolot mamy na 16.00.
- WTF?! Czy ty chcesz mnie nabrac? Jeżeli tak to nie nawidze cię.
- Cos ty to prawda. naprawde mój tat sie zgodziła.
- O boże. Nie wieże. Spędze 2 miechy z moją przyjaciółką. I to jeszcze w Londynie.
- Ale jest problem. - jej głos posmutniał.
- Jaki? - spytałam zaciekawiona
- Mój tata.
- Moja mama z nim rozmawiała. Zgodził się. 
- Nie no nie wiere. Twoja mama jest super. Dosłownie ją kocham.
- Haha - zaśmiałam sie smutno.
- Co jest mała.? - spytała spoważniałym tonem.
- Wiesz opowiem Ci w samolocie. To nie jest rozmowa na tgelefon.
- Ok. Dobra ja kończę, bo musze sie jeszcze spakowac. - odpowiedziała mi.
- Ja też. Pa. - odpowiedziałam jej.
po skończonej rozmowie poszukałam walizki i poszłam sie wykompac i spac.
* Noc*
Kurdę - powiedziałam sama do siebie. Głodna sie zrobiłam. Ide po cos do żarcia. Wygramoliłam swoje ciało z wygodnego łóżka i zeszłam na dół. Moja mama pewnie już spała. Coś tu za cicho - pomyślałam. Podeszłam do lodówki. Wzięłam wszystko co zmieściło mi się w ręce. Tak. jestem strasznym żarłokiem, a najbardziej ciekawi mnie to gdzie ja to mieszcze. Od dziecka miałam wilczy apetyt. Po tacie. Wyjete jedzenie położyłam w salonie i poszłam szukac pilota od telewizora. jest około godz. 23, a mi sie nie chciałom spac, więc włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego, ale jeden program mnie zaciekawił. Mówili o one Direction, o tym, że będą mieli koncert w Londynie. no super, oby Nicol sie o tym nie dowiedziała, bo nie da mi spokoju. Wystarczy, że w szkole musze tego słuchac. Kocham ją jak rodzoną siostrę, ale z tym mnie wkurza. Chociaz i tak wskoczyłabym za nią do ognia. Skończyłam jeśc, wyłączyłam telewizor i poszłam spac.

♥♥♥

I jest Rozdział 2. Z dedykiem dla Budynia, Pauli,Asi i Marysii ;**
Jutro następny.

♥♥♥

Z łaski swojej zostawcie komentarz, to dla was nic nie znaczy, a dla mnie bardzo dużo. <3