poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 25.

* Nicol *
- dzwonek do drzwi -
- Ide otworzyc drzwi. - powiedzialam i wstalam z kanapy.
- Tylko sie nie utop. - powiedzial Malik.
- Utop ? Pogielo?
Zapalilam swiatlo w przedpokoju i przekrecilam kluczyk w drzwiach. Otworzylam je i zamarlam...
- Witaj Nicol.
- Caroline? Ale to niemozliwe... przeciez ty nie zyjesz.
- Zdziwiona?
- Wypierdalaj stad. - chcialam zamknac drzwi, ale Caroline wparowala mi do domu.
Troche sie jej przerazilam wiec zaczelam isc tylem w strone salonu. Caroline szla za mna tak jak chcialaby mi cos zrobic.
W koncu doszlismy do niego. Reszta od razu to zauwazyla i podbiegla do mnie nie mogac w to uwierzyc tak samo jak ja.
- Co ty tu robisz? - spytala Vicky.
- No jak to. Przeciez ja tu mieszkam.
- Ale ty nie zyjesz. Przeciez bylismy na twoim pogrzebie.
- Na prawde? A ktos w ogole sprawdzil czy to na pewno my?
- Wynos sie stad. - powiedzial stanowczo Harry.
- Nie zapominajcie, ze to moj dom.
- Mam w dupie czy to twoj dom. Jak moglas mi to zrobic. Jestem twoja corka. Nic dla ciebie nie znacze?
- A jaka masz pewnosc, ze jestem Twoja matka. Przeciez w ogole nie jestesmy do siebie podobne.
- Przeciez matka jest ta ktora wychowala, a nie urodzila.
-  Nie jestes moja corka. Twoim ojciec nie jest moj byly maz. Twoim ojcem jest Adam.
Nastapila grobowa cisza. Nikt nie mogl uwierzyc w to, ze Caroline nie jest matka Vicky. Ale tez wyjasnia to czemu Vicky i Sammy sa do siebie, a z tak podobne.
- To nie mozliwe. Klamiesz! To nie moze byc prawda.
- Ale to jest prawda.
Vicky sie poplakala, natomiast Niall ja pocieszal.
- Wiec kto jest moja matka? - spytala przez lzy Vic.
- Dowiesz sie niedlugo. - powiedziala ze spokojem Caroline.
- O czym ty kurwa rozmawiasz? ( Harry )
- No, no... widze Harry, ze znalazles juz sobie pocieszenie. Myslalam, ze stac cie na wiecej. - powiedziala Caroline patrzac Harremu prosto w oczy.
- O czym ona mowi? - spytalam.
- No czemu oklamujesz swoja dziewczyne Hazza? Czemu nic jej nie powiedziales? Chyba powinna wiedziec.
- Harry, mozesz odpowiedziec na moje pytanie? - spytalam ponownie, ale on nie zwracal na mnie uwagi.
- Powiem ci pozniej. - powiedzial i poszedl na gore.
- Zrobcie cos z nia, zajmijcie sie lub cokolwiek.
Nie czekajac na jakakolwiek odpowiedz pognalam za Harrym na gore.
Weszlam do naszego pokoju. Harry lezal na lozku, wpatrujac sie w sufit. Usiadlam obok niego.
- Mozesz mi powiedziec prawde?
Przez chwile nie reagowal, ale potem usiadl kolo mnie i zaczal. Nie patrzyl na mnie.
- Mialem zamiar Ci to kiedys powiedziec, tylko nie wiedzialem jak. Caroline chodzilo o to, ze my .... kiedys bylismy razem.
- Kiedy to bylo?
- 4 miesiace temu...
- Aha... Czekaj. Przeciez wtedy ona byla z Adamem!
- Wiem...
- WIEDZIALES I CO? NIC NIE ZROBILES. CZLOWIEKU ONI MIELI WZIAZC SLUB. CZY TY TO ROZUMIESZ? ADAM BYL W NIEJ ZAKOCHANY! ROZUMIESZ TO? - ustalam przed nim.
- Wiem o tym. Ale milosc nie wybiera. Mialem gdzies to, ze ona byla z nim.
- TY W OGOLE WIESZ ILE ONA MA LAT? JEST OD CIEBIE STARSZA I TO O DUZO. JAK TY TO SOBIE WYOBRAZALES?
- Nicol, ale milosc lat nie liczy...
- ...
- Ale to nie wszystko...
- Moze masz zamiar mi powiedziec, ze masz z nia dziecko?!
- Nie, ale dzien przed tym jak ktos dzgnal cie nozem dostalem wiadomosc od Caroline. Wiem, ze to nie mozliwe wydawalo sie wtedy, ale to byl jej numer.
- Jaka byla tresc tej wiadomosci? - spytalam nie pewnie.
-  " Nicol " I jestem pewien, ze to ona Ci to zrobila.
Nic nie powiedzialam tylko wyszlam z pokoju trzaskajac drzwiami. Harry szedl za mna.
- Ty wredna suko! Jak moglas to zrobic? Zdradzic Adama? Pozalujesz tego. Jak kurwa moglas probowac mnie zabic? Pojebalo cie kobieto? - jedyne co mnie powstrzymywalo to to, ze Harry mnie trzylam. Reszta patrzyla na to wszystko ze zdziwieniem. A ta suka stala kawalek przede mna i smiala mi sie prosto w oczy. Nie wiem jak to zrobilam, ale wyrwalam sie Harry'emu i zucilam sie na Caroline. Jednak ona mnie odepchnela i uderzylam o kant komody. Stracilam przytomnosc.

* Sammy *

To byla najpiekniejsza noc jaka przezylam. Czulam sie szczesliwa. Nawet nie myslalam o tym, ze sie nie zabezpieczylismy. Liczylo sie tylko to co bylo teraz i tu. Uslyszalam wibracje mojego telefonu. Wygramolilam sie z uscisku Tomlinsona i siegnelam po telefon.
Dzwonila Nicol. Odebralam.
- Halo? 


♥♥♥
Treść wiadomości - oryginalna. xd 
Kolejny rozdział bez polskich znaków, ale dlatego, ze ja teraz wszystkie rozdziały pisze na telefonie i nie chcę mi się ich pisać. xd 

Liczę na komentarze ;D 

Tak z 15 - 20 kom. i nowy rozdziałek ;D 

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 24.

BRAK POLSKICH ZNAKÓW, PRZEPRASZAM ZA UTRUDNIENIA. 


Louis skonczyl jesc i udalismy sie na basen, ktory byl czescia hotelu. Slonce grzalo niemozliwie. Bylo po godzinie 14. Na basenie bylo dosc duzo ludzi, jednak znalezlismy dwa wolne lezaki.
-  Bedziesz tak dobry i posmarujesz mi plecy? - spytalam.
- Tak, ale ty tez mi posmaruj.
- Dobra.
Posmarowalismy sie wzajemnie.
Wolalam sie poopalac, wiec Lou beze mnie poszedl do wody. Ulozylam sie wygodnie na lezaku i zamknelam oczy. Nareszcie spokoj - pomyslalam. Jednak zostal mi w brutalny sposob przerwany.
- Moglbys ruszyc swoj zacny tylek i wyjsc mi z klary? - powiedzialam po polsku.
- No prosze, jeszcze umiesz mowic po polsku. - powiedzial znajomy mi glos.
 - Co ty tu do cholery robisz Derek ?
 Chlopak rozlozyl sie na lezaku kolo mnie.
- To miejsce jest zajete.
 - Twoj chlopak na pewno nie bedzie zly, jezeli chwile porozmawiamy.
 Zaczelam nerwowo szukac Lou po calym basenie. Zauwazylam go jak wyglupia sie z grupka fanow. Mam nadzieje, ze nie widzi Dereka.
 - Czego chcesz ? - spytalam stanowczo, przechodzac do pozycji siedzacej.
 - Tak jak juz mowilem chce porozmawiac.
 - Ale ja nie mam ochoty.
 - Czy na prawde nie mozemy pogadac jak normalni przyjaciele?
 - Kto powiedzial, ze nimi jestesmy?
- Myslalem...
- Nie mysl za duzo bo to ci nie wychodzi.
 - Sam daj mi chwile.
 - 5 minut i ani sekundy dluzej.
 - Dziekuje.
 - Sluchaj - zaczal.-  Popelnilem wielki blad na prawde go zaluje. Nie wiem co wtedy we mnie wstapilo. Na prawde cie kocham... zrozum to. Przyjechalem tu z Eleanor zeby naprawic wszystko.
- Czekaj. Powiedziales Eleanor ? Byla dziewczyna Louisa?
- Tak. Ona chce wszystko naprawic.
 - Nie obchodzi mnie ona. Jak mogles sie z nia zwiazac? A zreszta obydwoje mnie gowno obchodzicie. Rob co chcesz. Ja mam to gdzies. Jestem z Louisem szczesliwa. I nic tego nie zepsuje. Nie kocham cie juz. Wszystko spieprzyles. Nie chce ciebie znac. Zrozum to i daj mi swiety spokoj!
Wtedy wydarzylo sie cos czego w ogole sie nie spodziewalam. Derek pocalowal mnie na oczach wszystkich, w tym na oczach Louisa. Nie zdazylam sie od niego oderwac, bo to on oderwal sie ode mnie. Otworzylam oczy i zauwazylam, ze Derek sie z kims bije. Tym kims byl Louis. Nie wiedzialam co zrobic. Bogu dzieki ochroniaze przybyli w sama pore i odciagneli ich od siebie. Ochroniaze puscili Louisa i zajeli sie krwawiacym i cierpiacym z bolu Derekiem. Ja tylko spojrzalam na niego smutnym, ale zarazem wscieklym wzrokiem, ubralam sie, zabralam rzeczy i odeszlam w strone hotelu. Mialam w dupie to, ze w okolo mnie roilo sie od dziennikarzy. Jedyne co chcialam teraz zrobic to znalezc sie w pokoju. W koncu udalo mi sie. Otworzylam drzwi karta hotelowa, nie zamykajac ich, poniewaz wiedzialam, ze Louis jest za mna. Nie zwracajac uwagi na nic poszlam do lazienki, zeby ochlonac. Rozebralam sie do naga i weszlam pod prysznic. Chlodny, nie za zimny prysznic na prawde pomaga. Po zakonczonym prysznicu owinelam sie rwcznikiem, a mokre wlosy luzno opadaly na moja ramiona. Wyszlam z lazienki, a tam przezylam szoku. Wszystko bylo poprzewracane do gory nogami, a na srodku stal Lou.


 - Londyn - okolo godziny 16. 
* Nicol * 


 Ja, Vicki, Marta i Danielle siedzimy w salonie i nudzimy sie. Chlopcy poszli godzine temu do sklepu i jeszcze nie wrocili. Nie martwilismy sie o nich no bo to jednak oni.
- Zaraz umre z nudow. - powiedzialam.
 - Moze zrobimy Twitcama ? - wpadla na pomysl Marta.
Wstalam z jakze wygodnej kanapy i poszlam do gory po laptopa. Moj byl rozladowany, wiec wzielam Harry'ego. Zeszlam na dol i usiadlam na kanapie. Laptopa polozylam na stoliku i odpalilam go. Zawsze ciekawilo mnie jaka tapete ma Harry. Nigdy nie chcial mi pokazac. Mial zalozone haslo jednak nie trudno bylo zgadnac jakie.
 - Ladna tapeta. - powiedziala Danielle. Moim oczom ukazalam sie ja. Dotego jeszcze jak spie.
 - Zabije go. - powiedzialam wchodzac na strone.
 - Czemu przeciez wyszlas tu tak slodko. - smialy sie dziewczyny.
- A walcie sie.
 Zalogowalam sie na stronie i wyslalam link na Twitterze. Na poczatku osob bylo male, lecz z kazda chwila liczba ogladajacych sie zwiekszala. 
 - Za chwile wroce. - powiedzialam, gdy uslyszalam dzwonek do drzwi. 
 - Vas Happenin ! - nie zdazylam otworzyc drzwi, a juz wiedzialam kto to byl. 
 - Dluzej sie nie dalo ? 
- Dalo, a co ? - powiedzial Zayn. 
- Fanki na Was czekaja ? 
- Coooo? Fanki ? Jak? Gdzie ? - zadawal milion pytan na minute Harry. 
- Spokojnie. Robimy Twicama. 
- Juz sie przestraszylem, ze sa u nas w domu. 
- Dobra chodzcie.
Weszlismy do salonu. Odsunelismy troche stolik bo bylo troche za malo miejsca. Dziewczyny zaslonily na chwile kamerke, zeby zrobic fanka niespodzianke. Chlopcy usiedli na podlodze, a my na kanapie. W koncu Dan odslonila kamerke, a Zayn wydarl sie na caly dom VAS HAPPENIN'?! I chyba automatycznie z 20.000 zrobilo sie nagle 70.000. Laski nie mogly sie opanowac a caly czas pisaly, zeby je follow'nac. Jednak po jakims czasie fani ogarneli sie mniej wiecej i zaczeli zadawac normalne pytania, no prawie normalne. Padaly takie jak np. " Wyjdz za mnie ". Jednak to byl na prawde zajebiscie spedzony czas. 


 - Paryz - 
 * Sammy * 


 - Louis do cholery jasnej co w ciebie wstapilo? 
- We mnie ? Chyba w ciebie. Ja nie caluje sie na prawo i lewo. - powiedzial zdenerwowany Louis 
- To nie ja go pocalowalam tylko on mnie. 
- A kto to w ogole byl? 
- Blagam cie Louis. Usiadz i porozmawiajmy spokojnie. Usiedlismy na lozku i zaczelam mu wszystko tlumaczyc, cale moje zycie. On tylko sluchal, nic nie mowil. 
- Przepraszam cie. Na prawde nie wiedzialem. - powiedzial, gdy skonczylam mowic. 
- Nie mogles wiedziec, bo ci nie powiedzialam. Pamietaj. Jestes dla mnie calym zyciem. Nigdy w zyciu bym cie nie zdradzila. 
- Ufam ci. 
- Ja tez ci ufam. - powiedzialam i go pocalowalam. 
 Pocalunek przerodzil sie w cos wiecej. Usiadlam na Louisa okrakiem. Zaczelismy sie rozbierac. On nie mial z tym problemu, gdyz caly czas bylam w reczniku. Mialam male problemy, ale Lou mi pomogl. Gdy bylismy juz nadzy Louis przekrecil mnie tak, ze bylam pod nim. Zaczal mnie calowac po wszystkich czesciach ciala. Ustach, szyi, mostku, piersiach, brzuchu. Gdy doszedl do TAMTEGO miejsca wycofal sie i swoja twarz przyblizyl do mojem. Patrzyl na mnie pytajacym wzrokiem. Ja tylko go pocalowalam. Odebral to za znak zgody. O to mi chodzilo. Wszedl we mnie delikatnie, tak, ze prawie nic nie poczulam. Na poczatku bolalo, ale pozniej przestalo. Oddalismy sie przyjemnosci...




♥♥♥
UWAGA, NIE MA POLKICH ZNAKÓW WIĘC, NIE HEJTUJCIE MNIE ZA TO. 
I kolejny. ;) 

UWAGA!
PO PRAWEJ STRONIE SĄ ANKIETY.
1. ILE WAS CZYTA.
2. CZ MAM KOCZYĆ NA 26 ROZDZIALE CZY DAJEJ CIĄGNĄĆ ;


CZYTASZ = KOMENTUJESZ




poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 23.

- Louis i Sam są w Paryżu, a my przenosimy się do Londynu - 
* Nicol *

- Hej może obejrzymy jakiś film ? - spytałam.
- Nie wiem... - powiedział obojętnie Harry.
- Ej co się dzieje, od kąt Louis i sam wyjechali jesteś jakiś przygnębiony...
- Yhym... - powiedział i wtulił się we mnie.
- Ej Harry. - powiedziałam i wzięłam jego głowę w moje ręce tak, żeby spojrzał mi w oczy. Rozumiem, że z Louisem byliście blisko, ale czy to nie przesada ? Rozumiem Cię, nawet nie zobaczysz, a on będzie już w domu. Błagam spędźmy ten czas razem.
- Ale zrozum. My przebywaliśmy ze sobą 24 godziny 7 dni w tygodniu, a teraz tak jakoś dziwnie.
- Ahh.... Błagam Cię, to tylko jeden tydzień. Jeden krótki tydzień. chcę spędzić ten tydzień w spokoju...
- No dobrze. Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
- To co oglądamy ? - spytał Harry.
- Hmmm... Może jakąś komedie ?
- Okej, ale jaką?
- Kac Vegas ?
- Może być.
Zaczęliśmy oglądać. jednak film za bardzo nas nie interesował. Byliśmy zajęci sobą. No, ale cóż ...
- A tak w ogóle to gdzie reszta ? - spytał Hazza, gdy film się skończył.
- Gdy ty tęskniłeś za Lou, oni Cię mieli dość i poszli do kina.
- A ty czemu nie poszłaś ?
- Bo wolę ten czas spędzić z Tobą niż z nimi. Jeszcze byś sobie coś zrobił i co by było ?
- Ahh... Nawet nie wiesz jak Cię kocham... - zaczął mnie całować, po szyi, twarzy i innych miejscach.
- Harry ?
- Tak ? - spytał nie przerywając całowania mnie.
- Może nie tu co ?
Po tych słowach Harry wziął mnie na ręce i zaniósł do naszego pokoju. Zamknął drzwi na klucz, żeby nikt nie wszedł i powoli zaczął podchodzić do mnie. A dalej wiadomo co się działo... ( Hahaha, zaskoczeni ? ;) )

- Paryż - 
* Sammy *

Obudziłam się niewyspana. Wiadomo nowe miejsce. Chciałam wstać z łóżka, nie budząc przy tym Lou, ale się nie udało. Ściągnęłam lekko jego rękę z mojego brzucha, ale automatycznie on przycisnął mnie do siebie i nie udało mi się. 
- Gdzie mi uciekasz ?- powiedział zaspanym głosem 
- Do łazienki. 
- Po co ? 
- Ja pierdole Louis, żeby się umyć i ubrać. nie mam zamiaru całego dnia przespać. 
- Ahaa... A mogę iść z Tobą ? 
- Pomarzyć możesz zawsze. 
- Wiesz, że jesteś wredna ? 
- Tak, też cię kocham Louis. 
Louis rozluźnił uścisk, a ja wstałam, podeszłam do walizki, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Tam umyłam się i przebrałam w strój kąpielowy, a na to ubrałam cienką sukienkę. Dzisiaj mięliśmy zamiar spędzić dzień na plaży. Włosy upięłam w wysokiego koka. 
Gotowa wyszłam z łazienki. Po mnie od razu wszedł Louis. Z walizki wyjęłam torbę plażową. Spakowałam do niej olejek do opalania, okulary przeciwsłoneczne, ręczniki i inne potrzebne rzeczy. Wygrzebałam jeszcze z walizki japonki. Byłam już gotowa, jedyne co mi pozostało to czekanie na Louisa. 
W końcu wyszedł w Samych kąpielówkach. 
- Wiesz, że tak nie wyjdziesz z tego pokoju ? 
- Niby czemu ? - spytał zdziwiony. 
- Jak się ubierzesz to pogadamy.
- Ale jest gorąco.
- Mam to gdzieś ubierz jakąś koszulkę, albo cokolwiek.
- Zazdrosna ?
- Dziwisz się ? Jeszcze mi ktoś takie ciach zabierze i co ? - powiedziałam i podeszłam do niego, by go pocałować.
- O to nie musisz się martwić.
- Dobra ubierz koszulkę i jakieś klapki i chodź na śniadanie.
Zeszłam na dół na śniadanie. Wszystko znajdowało się w wielkiej jadalni. Na ogromnym stole było jedzenie, a obok na trochę mniejszym - napoje.
Pierw zajęłam stolik, na krześle postawiłam torbę i poszłam na śniadanie. Gdy nakładałam sobie, zaczepiła mnie grupka dziewczyn.
- Przepraszam, czy ty jesteś dziewczyną Louisa ? - spytała jedna z dziewczyn.
- Tak, a co ?
- A możemy prosić o autograf ?
- Przykro mi, ale autografów nie rozdaję, mogę jedynie zrobić sobie z Wami zdjęcie.
- Dobrze.
Zrobiliśmy sobie jedno wspólne zdjęcie. Potem przyszedł Lou i zaczęła się zadyma. Wszyscy chcieli mieć z nim zdjęcie i dostać od niego autograf. Louis spojrzał na mnie, a ja tylko pokiwałam głową, że nie przeszkadza mi to.
Ja zajęłam się za nakładanie jedzenia na talerz. Potem usiadłam do zajętego stolika i zaczęłam pałaszować. Kątem oka zauważyłam, że mój chłopak rozmawia z jakąś brunetką. Ona zaczęła się do niego przystawiać.
Nie wytrzymałam tego i podeszłam do nich.
- Louis, podobno byłeś głodny. O witaj Eleanor. - powiedziałam, ze sztucznym uśmiechem.
- O Sam, miło cię tu widzieć.
- Na prawdę, bo ja kompletnie się nie cieszę.
- Aha... To może ja pójdę. Pamiętaj Louis, zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Tak, tak na pewno skorzysta z tego.
Ona odeszła, a ja zostawiłam Lou i poszłam dalej jeść. On tylko patrzył się na mnie dziwnym wzrokiem.
Po chwili przyszedł Louis i usiadł na przeciwko mnie.
- Scena zazdrości ?
- Może ?
- Na prawdę, Sam... jesteś zazdrosna o nią ?
- Tak jestem o nią zazdrosna, jakiś problem ?
- To wiedz, że nie masz o co.
- Dobra. Weź kończ jeść, bo nigdy stąd nie wyjdziemy.

♥♥♥
 Szczerze ? Jestem zadowolona z tego rozdziału. 
Dzięki niemu to opowiadanie zmieni się o 180 stopni. 
Miało być całkiem inaczej niż będzie teraz. mam nadzieję, że się wam podoba i liczę na pozytywne komentarze ;)

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10,000 WYŚWIETLEŃ ORAZ ZA 30 OBSERWATORÓW.
MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE WIĘCEJ ;D