środa, 13 marca 2013

Część II Rozdział 3

Po jakichś 15 minutach przybiegła Danielle.
- Powiedziałaś mu ? - spytała mnie.
- Tak. Nic nie odpowiedział, tylko wyszedło.
- Chodź - powiedziała i podała mi rękę.
Poszłyśmy - jak się okazało - do ich domu.
Weszłyśmy po cichu do ich domu. Na kanapie siedział Liam. Chciałam iśc do niego, ale Danielle mnie powstrzymała. Nie wiedziałam o co jej chodzi.
- Stary... ja już nie wiem co mam robić. Kocham ją, ale nie potrafię znieść tego, że przespała się z NIM. Przecież to mój wróg Mógł być każdy, ale on ? Przecież on nie da mi spokoju. Będzie mi się śmiał prosto w twarz. Będzie się chwalił jak to się zabawiał z moją dziewczyną... te tweety, wiadomości, myślałem na początku, że facet oszalał. A on się po prostu ze mnie nabijał. I co ma teraz być ? Jak mam z nią żyć pod jednym dachem ?
- Najpierw to musisz z nią porozmawiać - powiedział spokojnie Liam.
- Ale jak mam spojrzeć jej w oczy ?
Nie wytrzymałam. Weszłam do salonu.
- Proszę Zayn, porozmawiajmy...
Chłopak spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. Usiadł na kanapie na której wcześniej siedział Liam, jednak go już tam nie było.
Usiadłam obok niego.
Nie patrzył mi w oczy.
- Na prawdę nie chciałam, żeby tak to wszystko się potoczyło... byłam pijana.
Prychnął.
- Czy za każdym razem będziesz się broniła tym, że byłaś pijana ? 
- Nie.
- To wymyśl coś innego. To już się robi nudne. Gdy ja wypiję, nie zdradzam cię na prawo i lewo.
Chcialam coś powiedzieć, ale nie pozwolił mi dojść do głosu.
- Wiesz co mnie najbardziej boli ? To, że ukrywałaś to tak długo.
- Nie wiedziałam jak co to powiedzieć.
- Nie bądź śmieszna proszę cię. Ty nie czekałaś na to. Po prostu uznałaś, że w końcu trzeba mi powiedzieć. Sammy miała rację. A ja głupi ją wyśmiałem. Widziała cię z nim w parku, sklepie i w kawiarni. Powiedziałem jej, że to przez ciąże oszalała. Już dawno coś jej nie pasowało. Okłamywałaś mnie tak długo.
Dlaczego ?

- Zayn - 

Dlaczego ? 
Po tych słowach spojrzałem prosto w jej oczy. Wiedziałem dlaczego, ale chciałem usłyszeć to z jej ust. 
- Na prawdę się w tobie zakochałam. Ale to było na początku. Po prostu mi się znudziłeś. 
Zabolało. 
- Jednak nadal ze mną byłaś...
- Nie miałam serca Cię zostawić....
- Niestety ja je mam. - nadal patrzyłem prosto w jej oczy - Mam czas do - spojrzałem na zegarek - osiemnastej. potem nie chce cię widzieć. 
Dziewczyna wyszła bez słowa. 

~*~

Jakiś czas później, a dokładniej to 3 lata.

- Chris! - krzyknęła dziewczyna z kuchni. 
Po chwili było słychać kroki. trzylatek wbiegł do kuchni. Sam wzięła chłopca na ręce i posadziła sobie na kolanach. Zaczęła karmić chłopaka, a ten ze smakiem zjadał przygotowaną dla niego kaszkę. 
Po posiłku Sam wzięła chłopca do łazienki i umyła, ponieważ był cały brudny od jedzenia. Następnie chwile go ponosiła, aż nie zasnął. Położyła go w swojej sypialni na łóżku. Zazwyczaj tam zasypiał w dzień. Zeszła na dół i usiadła na kanapie. Sięgnęła po telefon. na tapecie miała zdjęcie kilkuminutowego Chrisa i Harry'ego jak trzyma go na rękach. 
Westchnęła.
Wybrała numer i czekała. 
...
- Hej kochanie - powiedział ktoś po drugiej stronie. 
- Cześć. Stęskniłam się. 
- Za jakąś godzinę powinienem być w domu. Wytrzymasz ? 
- Nie. - po twarzy spłynęło jej kilka kropel łez. 
- Ej kotku... postaram się być jak najszybciej się da. 
- Wczoraj i przed wczoraj też tak mówiłeś. 
- Wiem... pogadam z chłopakami. 
- Po prostu tu przyjedź. - powiedziała podciągając nosem. 
- Dobrze. Kocham cie. 
- Ja ciebie też. 
Wydaję się, że dziewczyna zwariowała. To nieomylne stwierdzenie.
Dzień porodu Sam. Wszyscy szaleją. Poród trwał około 23 godziny. po tym dziewczyna zasnęła - za tydzień. Od tego czasu nie jest sobą. Może inaczej. jest sobą, ale w innym tego słowa znaczeniu. 
" Można z nią normalnie porozmawiać, pośmiać się. Jednak przychodzi taki czas, że jej po prostu odbija. Ale gdy nie widzi za długo mnie, Chrisa, Zayna czy Nicol wariuję. Nawet za swoją siostrą tak nie tęskni jak za nami. Lekarze mówią, że jest to związane z jej psychiką. Zapewne to prawda. Nikt nie wie czemu zasnęła na cały tydzień. obudziła się w poniedziałek - czyli tydzień po porodzie - o 23 - o tej godzinie zasnęła. Każdy zadaje sobie to pytanie. Nikt nie zna odpowiedzi. Wszystkie inne badania przeszła pozytywnie. Nie wiem, może to przez to, że w czasie ciąży jej przyjaciółka była w dwuletniej śpiączce, straciła rodziców... nie wiem " -  wypowiadał się Harry w jednym z wywiadów.

~*~

Zayn nie miał dziewczyny. po tym jak rozstał się z Martą, przebierał w nich jak w rękawiczkach. 
Do czasu, gdy w jego życiu pojawiła się Perrie Edwards. Jest z nią 3 miesiące. Po miesiącu znajomości zamieszkali razem. Nie wyjechał. Został w Londynie nie tylko ze względu na Sam. Zawsze chciał tu mieszkać.

~*~

Nicol. Po wybudzeniu spędziła jeszcze 2 miesiące w szpitalu. Dostała zapalenia płuc. Lekarze miesiąc męczyli się z tym co jej dolega. Mieszka ze swoim chłopakiem w domku obok Sammy i Harry'ego. Tam gdzie kiedyś mieszkał Liam z Danielle. Gdy okazało się, że Harry jest jej bratem, rok spędziła u Anny. Kontaktowała się z Sammy przez Skype. Została dziennikarką - pisze artykuły do różnych czasopism. 

~*~

Louis jest z Eleanor. Mieszkają na Florydzie. Mają córkę - Rachel. Niall razem z Vicky przenieśli się do Irlandii. Vicky nie może być w ciąży, więc adoptowali dwójkę dzieci - Seana i Kate. Natomiast Liam i Danielle. Słuch o nich zaginął. Ostatnio słyszano, że są w Australii.To było rok temu. Z nikim się nie kontaktują. Nawet nie wiadomo czy żyją. 

~*~

Powodem rozpadu 1D były problemy z kontaktowaniem. Po 4 latach współpracy wszyscy zaczęli się kłócić. Po godzinach rozmów z Simonem oraz Modest! postanowili rozwiązać zespół. Jedynie Harry, Zayn i Niall trzymają się jakoś... jakoś. Harry pracuje jako producent muzyczny. Coś jak Simon. Zayn zajął się modelingiem. Niall nauczycielem wychowania fizycznego. Louis angielskiego. A Liam ? Nie wiadomo.

___________________________________________________________________________________

THE END.

czwartek, 27 grudnia 2012

Część II Rozdział 2

- Ale jak mogłeś mi to zrobić ? - mówiłam płacząc.
Co to w ogóle ma być, że on ma dziecko z Sam, moją najlepsza przyjaciółką.
- Nie wiem... po prostu tak wyszło. - odpowiedział.
- Tak wyszło ?... Czy ty w ogóle człowieku siebie słyszysz ? Twoja dziewczyna leżała 2 lata w śpiączce, a ty tymczasem zrobiłeś dziecko jej najlepszej przyjaciółce ?
- Nicol, ale pozwól mi dokończyć. gdy byłaś w śpiączce, my z Sammy bardzo się do siebie zbliżyliśmy...
- Ale to cię nie usprawiedliwia.
- Daj mu w spokoju dokończyć. - wtrąciła się Sam.
- No i... straciłaś bardzo dużo krwi. Każdy chciał Ci pomóc. Jednak masz bardzo rzadką grupę krwi. I tylko ja i Sam miałem odpowiednią grupę krwi. Jednak lekarze zrobili dodatkowe badania i jak się okazało, nie możemy być razem.
- Dlaczego ? - spytałam, próbując ułożyć sobie wszystko w jedno.
- Ponieważ jesteśmy rodzeństwem.
No chyba kurwa nie. ile jeszcze tych niespodzianek ?
- Ale jak to rodzeństwem ?
- Normalnie.
- No ja pierdole, nie wiedziałam.
- Chodzi o to, że macie, znaczy się mieliście wspólnego ojca - nie żyję, niestety. - odpowiedziała za Harry'ego Sam.
Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Kompletnie nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
Żyłam sobie jako jedynaczka, a tu BUM okazuję się, że moja mama pieprzyła się z tata Hazzy. No po prostu zajebiście.
- Wiem, że powinnam zostać, ale niestety muszę się z Wami pożegnać. - powiedziała Sam.
- Czemu ? - spytałam
- Mam badania kontrolne.
- A mogę iść z Tobą ? - spytałam nagle. Nawet mnie wiem czemu się spytałam...
- Tak.. jasne. - odpowiedziała lekko oszołomiona Sam.
Powoli wstałam z łóżka. Vicky podała mi szlafrok, a Liam z Niallem pomogli mi dojść do sali.
- Witam Sam. Widzę, że przyprowadziłaś znajomych. - powitał nas doktor.
- Tak. Mam nadzieję, ze nie bedzie to jakis wielki problem ?
- Oczywiście, ze nie.
Sala na szczęście była duża i pomieściła nas wszystkich.
Sam leżała na specjalnym łóżku, Harry był obok niej. Spojrzałam jeszcze raz na sam. Ona patrzyła na mnie. Z jej ust wyczytałam " Przepraszam" - po Polsku. Ale ona nie miała mnie za co przepraszać. Nikt nie jest winny temu, że nie mogę być z Harrym, ponieważ to mój brat.
Ja się do niej tylko uśmiechnęłam, ale nie tak normalnie. Ona wiedziała o co chodzi.
Wszyscy usiedli na krzesłach.
- No to zaczynamy.
Doktor na brzuch Sam, nałożył bezbarwny żel, zgasił światło i uruchomił maszynę.
Po chwili widzieliśmy coś na ekranie. Płód w 6 miesiącu. Dziecko Harry'ego i Sammy.
usłyszałam tez bicie serca. Rozpłakałam się. Wszyscy bynajmniej uronili kilka łez.
To było i przerażające i przepiękne.
- Chcecie poznać płeć ? -  Sam spojrzała na Harry'ego, a potem na doktora.
- Tak.
Lekarz chwile pojeździł po brzuchu dziewczyny.
- To... chłopiec.
Zaczęliśmy się cieszyć jak szaleni. nawet Harry, który od zawsze marzył o dziewczynce.
- Będę mógł mu wybrać imię ? - spytał Harry, gdy trochę ochłonęliśmy.
- Oczywiście. - odpowiedziała Sam i pocałowała mojego brata. Jak to dziwnie brzmi...
Lekarz podał dziewczynie chustki, a ta wytarła brzuch.
- Kiedy kolejna wizyta ? - spytała dziewczyna.
- Dziecko rozwija się prawidłowo i nie ma żadnych powodów do niepokoju. Na kiedy masz termin ?
- Na 27 Grudnia.
- To piękny prezent na święta będzie. Dzisiaj mamy 25 października, więc widzimy się za miesiąc. Gdyby coś cię niepokoiło to proszę zadzwoń.
- Dobrze. dziękujemy.
Chłopcy pomogli mi dojść do mojego łóżka. Pożegnałam się z wszystkimi, a gdy oni wyszli - rozbeczałam się jak małe dziecko, bo nie mogłam uwierzyć w to wszystko co się dzieję.

- Sam -

Dobrze nie wyszliśmy...
- Louis, do cholery, czyś ty oszalał ?
- A co miałem zrobić, kiedy miała się dowiedzieć ? Jak dziecko się urodzi ?
- Ale nie rozumiesz, że ona dopiero co ze śpiączki się obudziła ? Jest w totalnym szoku, a ty z taką niespodzianką wyskakujesz ?
- Wątpię, że od was kiedykolwiek by się dowiedziała. Żyłaby w przekonaniu, że to MOJE dziecko, a nie twoje.
- Dobra chłopaki. zakończcie tą kłótnie. Jesteśmy w szpitalu. - musiałam to przerwać, bo pomiędzy Harry'm, a Louisem wybuchłaby jeszcze jakaś bójka, a to bardzo możliwe.
Jak zwykle pod szpitalem stał tłum paparrazi, ale na szczęście pomógł nam Paul, który skądś się wziął.
W ciszy wróciliśmy do domu. Każdy do swojego.
- Głodna ? - spytał Harry, gdy weszłam do kuchni.
- Yhymm...
- Okej to zrobię coś.
- Kocham Cię wiesz ? - podeszłam do niego i go pocałowałam.

- Marta - 
- Kochanie?!
- Na dole.
Coraz bardziej się stresowałam. Z każdym krokiem miałam ochotę zawrócić. Jednak wiedziałam, że muszę mu powiedzieć prawdę. Musi to wiedzieć. nawet jeżeli miałby mnie na zawsze znienawidzić.
weszłam do salonu. Zayn oglądał telewizję. usiadłam obok niego.
- Co się dzieję ? - spytał widząc moją smutną minę.
- Wiesz... muszę Ci coś powiedzieć...
- To mów. - Zayn wyłączył telewizor i odwrócił się w moją stronę.
- To jest na prawdę trudne... - w oczach miałam łzy...
- Spokojnie, kochanie...
- okej... więc 2 miesiące temu była impreza i wszyscy chcieliśmy odpocząć i wszystko potoczyło się tak szybko... i... wy jesteście do siebie tacy podobni...i Zayn ja na prawdę nie chciałam. Za dużo wypiłam i to on zaczął. Zayn... ja ja cię zdradziłam.
- Z kim ?
- Z Nathanem z The Wanted.
Potem już tylko usłyszałam trzask drzwi.

♥♥♥

Skończyłam. 
macie taki prezent na święta. :) 

Liczę na Waszą opinię w postaci komentarzy :) 

sobota, 24 listopada 2012

Część II Rozdział 1 [WIELKI POWRÓT]

- To już trwa 2 lata, a jeżeli ona nigdy się nie obudzi ? - powiedział jakiś damski głos. Znałam go. Należał do Sammy.
- Spokojnie kochanie... musi się obudzić. nie może nas tak zostawić. Lekarz powiedział, że miała wstrząśnienie mózgu i cały czas jest w śpiączce, jednak już niedługo. - ten głos znałam jak własną kieszeń. Należał do mojego chłopaka - Harry'ego. Tylko czemu powiedział do sam kochanie...?
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Dzieciaki, idźcie już do domu. Jest późno, a wy siedzicie tu cały dzień. nie karzcie mi was stąd wynosić.
Sam, widać, ze jesteś wykończona. Harry, proszę zabierz ją. Wrócicie tu jutro. - lekarz, bynajmniej wydawało mi się, że to było on wyszedł.
- Poczekam w aucie. - powiedział Harry. Po chwili usłyszałam jakby ktoś się... całował ? O co tu chodzi ?
Po zamknięciu drzwi nastała cisza, jednak Sammy ją przerwała.
- Proszę Nicol, obudź się. To trwa za długo. Ja ledwo się trzymam. Proszę. Chciałam Ci jeszcze powiedzieć, że to była Caroline. Tak, to ona dźgnęła cię nożem. Została zatrzymana.... Tak wiele się zmieniło... Muszę Ci powiedzieć tyle rzeczy, chociaż i tak Ci już o nich mówiłam. le jaką mam pewność, ze to ty wszystko usłyszałaś?... żadną. Ja na prawdę przepraszam Cię za to wszystko co się wydarzyło. Jest mi wstyd, za to co zrobiłam. Wiem, że będziesz na mnie cholerni zła, ale musisz poznać prawdę...
Po tych słowach Sam wyszła.
O co jej chodziło? Jaką prawdę? O czym ona mówiła? nie mogę uwierzyć, że to była Caroline. I te jej słowa " Za Harry'ego suko..." wiedziałam, że ten głos skądś znałam.
Musiałam jak najszybciej dowiedzieć się prawdy.
Z całych siła starałam się poczuć cokolwiek. Całą swoją energię skoncentrowałam na tym, żeby poruszyć jakąś częścią ciała. Po chwili udało się. Odzyskiwałam czucie.
Po woli zaczynałam otwierać oczy. Jednak z trudem... Jasne świato było tak mocne, że trochę potrwało zanim przyzwyczaiłam się do otoczenia.
Maszyny zaczęły piszczeć. Po chwili zlecieli się lekarze oraz pielęgniarki. Lekarz zaczął mi się przyglądać. Jedna z pielęgniarek podałam mi kubek z wodą. Upiłam łyk, jednak nie smakowała najlepiej. Ale byłam bardzo spragniona i potrzebowałam się czegoś napić.
Kilkanaście minut później pielęgniarka zawiozła mnie na badania...

- Sam -
Zdążyłam wejść do domu, a tu telefon - Nicol się obudziła. Chciałam natychmiast do niej jechać, ale dr. Adams powiedział, że dziewczyna jest wykończona i aktualnie jest na badaniach. 
W pierwszej kolejności zadzwoniłam do taty Nicol. Powiedział mi, że jutro ma lot i przyjedzie od razu do szpitala.
Zadzwoniłam tylko do Liama i Louisa, ponieważ oboje byli u swoich rodzin. powiedzieli, że rano powinni być w Londynie. Reszty nie musiałam powiadamiać. Wszyscy znajdowali się u mnie w domu. Nie mieliśmy do siebie daleko. Wszyscy mieszkamy na tej samej ulicy. Harry, Louis, Niall i Vicky, Zayn i Marta oraz Liam i Danielle. Moi przyjaciele siedzieli w salonie i nie mogli uwierzyć w to co się stało. Ja również byłam szczęśliwa, ale zmęczona. I niestety zmęczenie wygrywało. poszłam do swojego pokoju, umyłam się i położyłam. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, poczułam tylko, że ktoś wkrada mi się do łóżka, jednak byłam tak zmęczona, że nie patrzyłam już nawet kto to.

* Następny dzień *

- To jak jedziemy ? - spytał się Niall. 
- Ja, Harry, Louis, Eleanor i Vicky pojedziemy jednym autem. Dan, Liam, Zayn. Marta i ty pojedziecie drugim. Widzimy się na miejscu. - jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Wiedziałam, że Vic i Niall są na mnie źli, ale na prawdę robię to dl;a ich dobra. Migdalą się praktycznie non stop. Aż rzygać się chcę. 
W aucie usiadłam z przodu. Z tyłu jest o wiele za mało miejsca, jak dla mnie. Prowadził Louis. 
Jechaliśmy około 30 minut. Ale to tylko wina korka. Zazwyczaj jedziemy około 10 minut. 
Im bliżej spotkania, tym mi bardziej nie dobrze. Chyba nie tylko ja byłam zestresowana, każdy wiedział w jakiej sytuacji się znajdujemy. 
- Słuchajcie - zaczęłam przed wejściem do szpitala. - Zachowujmy się tak jakby nigdy nic się nie stało. Po prostu uspokójmy się. Wiem, że nie jest to tak jak było 2 lata temu, jednak postarajmy się, żeby Nicol nic nie podejrzewała. Chociaż spróbujmy... Gdy to mówiłam patrzyłam na zmianę to na Harry'ego to na Louisa. wiem, że im jest ciężko. Mi na dodatek Podwójnie. 
W końcu weszliśmy. Znałam drogę do jej pokoju na pamięć. Szłam pierwsza. jednak weszłam ostatnia.
Nie mogę jej tak po prostu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że wszystko jest dobrze. 
W końcu przyszedł czas na mnie. Wzięłam głęboki oddech i popatrzyłam na Nicol. Już dawno nie widziałam jej niebieskich oczu. Są cudowne, zawsze jej zazdrościłam. Wpadłyśmy sobie w ramiona. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Po prostu rozpłakałam się. 

- Nicol -

Nie mogłam uwierzyć, że widzę ich tu wszystkich razem.Gdy zobaczyłam Sam, nie mogłam, po prostu się rozpłakałam. A ona ze mną. Jednak po około 5 minutach oderwałam się od niej, czując jakąś niewygodę.
- Ty jesteś w ciąży? - zapytałam z niedowierzaniem 
Zapanowała krępująca cisza. Nie wiedziałam czemu. 
- Tak... jestem w ciąży. W 6 miesiącu. - powiedziała w końcu Sam. 
- To świetnie. Louis na pewno jest szczęśliwy z tego powodu. - spojrzałam na niego. Nie spodziewałam się takiego Louisa. jego mina zdradzała wszystko. Był smutny, przygnębiony, a w jego oczach widziałam łzy.
- Louis o co chodzi ? co się dzieję ?  - spytałam. 
- Przepraszam Sammy, ja nie dam rady. Trzeba powiedzieć jej prawdę. - powiedział, patrząc na Sam. 
- Może mi ktoś powiedzieć o co chodzi? Co tu się do cholery dzieję ? 
- Bo widzisz. - zaczęła Sam. - to nie jest Louisa dziecko.
- Czy ja dobrze usłyszałam, jak to nie Louisa ? - czy ja ogłuchłam czy co? jak to nie jego? To kogo ? 
- Normalnie. Ja nie jestem z Louisem od ponad 2 lat. 
- Ale co się stało? Proszę powiedźcie mi prawdę. 
- To moje dziecko. - powiedział Harry. 
Tak teraz nie ogłuchłam. Te słowa wypowiedział Harry. . Mój Harry.

♥♥♥
NIESPODZIANKA!!!!

Zaczynam 2 cześć. nie potrafię rozstać się z tym blogiem. 
Zastanawiałam się nad powrotem dobry miesiąc. I wróciłam. 
Nie podobał mi się epilog. W zły sposób zakończyłam tego bloga. 
Dlatego wracam. 
Mam nadzieję, że WAM się spodoba. 

DODAWAJCIE SIĘ DO OBSERWUJĄCYCH I KOMENTUJCIE. 

♥UWAGA♥
Chcesz być informowany o nowych rozdziałach? 
Wejdź <tu> i zostaw swojego Twittera, czy numer Gadu, a ja będę Cię informować. 

czwartek, 30 sierpnia 2012

Epilog.

Ludzie rodzą się i umierają. Zawsze tak było i będzie. Nikt tego nie zmieni. No chyba, ze naukowcy wpadną na coś. Mało prawdopodobne. Na każdego zawsze przyjdzie czas. na mnie niestety przyszedł bardzo szybko. Nie spodziewałam się takiej śmierci. Myślałam, że dotrwam do 98 roku życia.A tu w wieku 16 lat zostaję pochowana w trumnie i zakopana pod ziemią. 
Jechaliśmy z Louisem w spokoju do szpitala, gdy nagle wjechał w nas samochód. Na początku, po zderzeniu kontaktowałam, ale nie na długo. nie miałam wystarczającej siły, żeby wydostać się spod samochodu. Za późno przyjechała policja oraz karetka... Mówi się trudno. 
Cierpię, gdy patrzę jak wszyscy zadręczają się tym, że mnie i Louisa nie ma. Strasznie to boli, bo chciałabym, żeby żyli dalej, żeby przestali się smucić. Najbardziej żal mi Nicol. Ona tyle przeszła, chciałabym ja przytulić, pocieszyć, ale nie ma jak. chciałabym jej powiedzieć coś, lub pokazać, ale niestety nie mogę. 
Boli mnie tez to, że ona się wykańcza. Będzie miała dziecko, a jej organizm jest coraz słabszy. mam nadzieję, że zrozumie, że nie może się tak zachowywać, musi funkcjonować normalnie. Mam nadzieję, że Harry pomoże jej. Chociaż z nim też nie jest za dobrze. Widzę co czuję i jak cierpi z powodu Louisa. Byli najlepszymi przyjaciółmi od ponad dwóch lat. Gdybym miała wybierać kto miałby wrócić do świata żywych wybrałabym Louisa. Widzę co przezywa. Tu gdzie teraz jesteśmy, nie da ukryć się swoich uczuć. 
Jednak powoli, Louis powraca do siebie. Do dawnego, uśmiechniętego chłopaka. 
Jest tu nam dobrze. Możemy w spokoju obserwować nasze rodziny. 
Mówiąc o rodzinie. Moja jakoś bardzo nie przejęłam się tym, że nie żyję. Tylko garstka ludzi z mojej rodziny była na moim pogrzebie. Był też Derek z Eleanor. Nie cieszyłam się za bardzo, że tu są no, ale...
Co do rodziny Lou. Było ich znacznie więcej ode mnie. Szkoda, że nie zdążyłam ich poznać... 
Nie wszystko układa się tak jak chcemy. 
Louis jest strasznie zły, ze chłopcy nie chcą grać już koncertów, ale niestety nie mamy z nimi kontaktu. Możemy stać obok nich, krzyczeć ile się da, a oni i tak nas nie usłyszą. Nadal zastanawiamy się jak im pomóc, lecz zero pomysłów nic. Myśleliśmy już nad tym, żeby zrobić cokolwiek, zbić wazon, napisać na szybie, ale gdy tylko chcieliśmy coś takiego wykonać, dostaliśmy upomnienie. 
Jesteśmy przy naszych najbliższych i nie mamy zamiaru odchodzić. 


♥1♥
Oficjalnie mogę powiedzieć, że to koniec tego opowiadania. 
Jest mi strasznie smutno z tego powodu, ale niestety trzeba było go kiedyś skończyć. 

♥2♥
Chciałam podziękować wszystkim czytelnikom tego bloga. 
KOCHAM WAS WSZYSTKICH.
Gdyby nie wy - nie pisałabym dalej. 
Dziękuję, za wszystkie komentarze, które dodawaliście. 
Dzięki nim miałam motywacje do dalszego pisania. 
Pisząc to wszystko chcę mi się płakać, bo niestety musze się rozstać z tym blogiem. 
czy napiszę kontynuację ? Nie wiem.
Nie kończę z pisaniem. 
Nie dawno założyłam nowe opowiadanie: KLIK
Mam nadzieję, że spodoba się wam ono. 
Nie umiem pisać dłuuugich przemówień, więc zostawię tak jak jest. 
Jeszcze raz kocham Was wszystkich i dziękuję, że chciało się wam czytać to wszystko co pisałam. ♥

♥3♥
Chciałam się odnieść do pewnego komentarza autorki: 
Pozwolę sobie zacytować: 
I ty spierdoliłaś?!


No chyba nie!

Kurde już przez dwa rozdziały płacze.
Nie wiem dziwnie jest tak jak jest.Dziwnie,że nie ma Louisa i Sammy. Szkoda,że tak to się potoczyło.
Ale cieszę się z jednej rzeczy,że Nicol będzie miała małe maleństwa z Harrym.
Opisałaś to wszystko tak szczegółowo od Sammy aż po wariatkę Caroline. Podziwiam Ciebie i szkoda,że już kończysz.Bo jednak dawałaś mi tę radość zawsze kiedy czytałam twojego bloga. To właśnie ty zachęciłaś mnie tak naprawdę do One Direction. Za co Ci ogromnie dziękuję. Bo teraz wiem,że gdyby nie One Direction nie miałabym takich przyjaciół jakich poznałam na twitterze. Te wszystkie wspaniałe directioners. Kocham was wszystkie! 
A Ciebie to szczególnie.. Nie wiedziałam za bardzo wtedy o One Direction kiedy założyłaś tego bloga. I tak naprawdę czytając każde zdanie o nich udowodniłaś,że są naszymi skarbami. < 3
Proszę Cię tylko o jedno. Nie przestawaj pisać. Ja wiem dla Ciebie to jest przyjemność i dodawanie każdego rozdziału jest wtedy kiedy ty tego zapragniesz.Ale my chcemy czytać takie rozdziały jak twoje i trudno będzie pogodzić się z myślą,że takiego opowiadania jak te nie będzie..
No cóż.. Szczerze? Myślałam,że będzie inaczej.Że to Sammy będzie oczekiwała dziecka. Że wszyscy będą szczęśliwi. No ale ja rozumiem nie zawsze są happy end'y.
Jestem ciekawa jaki będzie epilog. Czekam aż się pojawi.Chciałabym żeby jak najszybciej..
Jeśli mogłabym coś jeszcze napisać.Chciałabym Cię przeprosić bo jednak ten komentarz jest trochę długi,ale no powinnaś mnie zrozumieć.Wyrażam to co czuję po przeczytaniu rozdziałów
Aha i jeszcze jedno.Dziękuję Ci,bo dzięki Tobie jeszcze bardziej uwielbiam czytać <3
Pozdrawiam Cię i życzę weny,jeśli będziesz dalej pisała. ♥
DZIĘKUJĘ! ♥

i zapraszam do mnie jeśli to nie kłopot.:)"

Niestety, potoczyło się to tak, a nie inaczej. Opowiadanie miało się jeszcze ciągnąc i ciągnąć, ale pewna osoba wpadła na pomysł uśmiercenia głównych bohaterów ( za co jej bardzo dziękuję, że mi pomogła <3 ) i wykorzystałam to. 
Z tym dzieckiem Nicol też miało być inaczej, bo to Sammy miała być w ciąży. 
Jestem cholernie zaszczycona, że to po części ja zachęciłam cię do One Direction. 
Kurczę nie wiem już co napisać na temat tego komentarza. 
czytając go pierwszy raz nie mogłam uwierzyć, że to chodzi o mnie. Nigdy nie pomyślałabym, że to ja mogę kogoś zachęcić do tego, że kocha 1D. 
Nie jestem zła, że ten komentarz jest długim - wręcz przeciwnie jestem cholernie szczęśliwa, że ktoś napisał takie słowa, które są skierowane do mnie. 
Dobra kończę już pisać na temat tego komentarza, bo zaczyna mi brakować słów i robi się coraz bezsensowniej. 
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ ZA TAK SZCZERE SŁOWA ♥

♥4♥

Statystyki ;) 

Opublikowanych komentarzy: 233 :O
Obserwatorów: 38
Wyświetlenia bloga: 14,600
Najwięcej wyświetleń: 501 - PROLOG 

♥5♥

To chyba wszystko. 
Teraz dopiero zaczęłam płakać.
No nic trzeba kończyć. 
Kocham Was ;D 
Żegnam Pa ♥
Ankaa  (immpossiblee ) 



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 27.

- 2 miesiące później -

* Nicol *

Gdy dowiedziałam się, że Sam nie żyje nie mogłam w to uwierzyć. Wydawało mi się, że Harry żartuje. Jednak powili zaczynałam rozumieć, że ich już nie ma. Nikt nie jest już tą samą osobą co był kiedyś. no może poza Niallem, który nadal straaaszne dużo je. Chłopcy strasznie przeżyli śmierć Louisa. nie reaktywowali już zespołu. Nie pozwalają siebie nazywać One Direction. 
Nie byłam na pogrzebie Sam, ponieważ byłam w szpitalu. ma nadzieje, że ona nie będzie miała mi tego za złe. jednak od tego czasu co drugi dzień jestem u niej na grobie. 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala, czekała mnie jeszcze jedna nie zakończona sprawa - Caroline. Nie spotkałam się z nią twarzą, w twarz, bo bym jej chyba oczy wydrapała. Po moich zeznaniach, jak i moich znajomych trafiła do szpitala psychiatrycznego. Vicki nie utrzymuje z nią kontaktu. Okazało się też w badaniach - że Caroline nie jest matką Vicki. Jest nią ktoś inny, ale nie wiemy nadal kto. Ojcem, jak się okazało jest, znaczy się był Adam - tak ojciec Sammy, czyli były siostrami. Zawsze wiedziałam, że coś je łączy. Przecież były do siebie strasznie podobne.
Nasze życie zmieniło się nie do poznania. Nie tylko dlatego, że Sammy i Louis nie żyją, ale też dlatego, że jestem w ciąży i to z bliźniakami. Już 2 miesiąc. Ciężko było mi się pogodzić z tym, że zostanę mamą. Jednak po czasie zmieniłam się z tej strony, bardzo ciesze się, że zostanę mamą mimo tak młodego wieku. Jednak nadal nie mogę pogodzić się ze śmiercią Sammy. Coraz mniej czasu przebywam ze znajomymi. Zamykam się w swoim pokoju, kładę do łóżka i płaczę, bo cholernie za nią tęsknie.
- Nicol... mogę wejść ? - pukał w drzwi Harry.
- Tak... - powiedziałam cicho.
Hazza wszedł powoli do pokoju. mu też trudno jest pogodzić, ale stara się. Powoli szedł w moją stronę. położył się obok mnie. Odwróciłam się do niego tak, że leżeliśmy na przeciw siebie.
- Jak się czujesz ? - spytał kładąc rękę na moim brzuchu.
- Dobrze, ale bywało lepiej. A ty ?
- Bywało lepiej. Dzwonił twój tata.
- Co chciał ?
- Pytał się czy wszystko w porządku, przepraszał, że nie było go na pogrzebie.
- Aha. - nadal nie mogłam zrozumieć czemu go nie było. Razem z Sammy byli sobie na prawdę bliscy, jak ojciec i córka, ale nie wiem czemu go nie było.
- Mówił też, że jak uda mu się wyrwać z pracy to przyjedzie do nas.
- Fajnie - powiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
- Ej mała co jest ?
- Nic, po prostu... nie ważne.
- Nie pytam, powiesz mi jak będziesz chciała.
- Nie, chodzi o to po prostu, śmierć Sammy wszystko zmieniła. Nie jestem już ta dawną Nicol, która potrafiła śmiać się z wszystkiego. Strasznie ciężko mi z tym. Chciałabym pogodzić się z tym, ale po prostu nie potrafię. Chcę żeby ona była tu przy mnie i powiedziała, że jest wszystko dobrze, ze nigdzie nie idzie. chciałbym, żeby codziennie rano jak zawsze wlatywała do mojego pokoju i zwalała z łóżka, robiła mi śniadanie, gdy mi się nie chciało. czekała na mnie mimo, że byłyśmy już spóźnione, robiła za mnie zadania domowe, pomagała w sprawdzianach, zawsze stała po mojej stronie. To ona jako pierwsza wiedziała, że się kochaliśmy. Ona miała się pierwsza dowiedzieć, że zostanie chrzestną moich dzieci.  - mówiłam to płacząc. Harry patrzył na mnie i czekał, aż skończę. A gdy już skończyłam nic nie powiedział tylko przytulił mnie a ja nadal płakałam.
- Kochanie, wiem, że jest ci bardzo trudno. Mi również, ale wiedz nie tylko Sam zginęła, ale również Louis. Mój Louis, myślisz, że czemu zawiesiliśmy zespół? nie potrafiłbym śpiewać wiedząc, że zamiast solówki Louisa usłyszę cisze. Był moim przyjacielem od kąt się poznaliśmy. Był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem. Oddałbym za niego życie, tak jak ty oddałabyś za Sammy. Nie potrafię określić słowami ile dla mnie znaczył, a znaczył bardzo dużo. Poradzimy sobie Nicol. Pamiętajmy, że oni nie odeszli. Że są obok nas, mimo, że ich nie widzimy. Kocham Cię Nicol...
- Ja ciebie też. Zacznijmy żyć normalnie, tak jak przedtem, mimo, że Louisa i Sammy już nie ma. Poradzimy sobie.
Odkleiliśmy się od siebie.
- Przepraszam Cię.
- Za co ?
- Ubrudziłam Ci koszule.
Zaśmiał się.
- Nic się nie stało. Zaraz się przebiorę, poczekaj tu.
- Oczywiście Haroldzie. - pierwszy raz od szpitala zaśmiałam się.
Harold poszedł do swojego pokoju się przebrać ja natomiast weszłam na Twittera i napisałam.

" Mimo, że Ciebie tu nie ma, wiem, że jesteś w moim sercu, nigdy cię nie zapomnę. Kocham. xx  . " 

Nikt jeszcze nie wiedział, że jestem w ciąży, ale miałam straszna ochotę napisać o tym, jednak nie zdążyłam już, ponieważ Harry wszedł do pokoju.
- Idziemy do wszystkich ?
- Możemy.
Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy na dół. Już przy schodach słyszałam śmiechy i rozmowy.
W salonie siedzieli wszyscy tj. Niall, Vicky, Danielle, Liam, Zayn i Marta. wszyscy byli pogrążeni w rozmowie. Ale gdy nas zobaczyli uśmiechnęli się do nas.
- Co jest ? - spytałam.
- Chłopcy się kłócą kto będzie najlepszym wujkiem.
- Hahahahahaha. - zaśmiał się Harry. - może obejrzymy jakiś film ?
- tak. - wszyscy powiedzieli chórem.
Wybraliśmy zgodnie film LOL, w którym gra Miley Cyrus.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu różnorodnych filmów. nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.

♥♥♥
Tak wiem, spierdoliłam całkowicie rozdział. 
Został tylko prolog. 
Postaram się go dodać jeszcze w tym tygodniu. 

Kocham. xx 



piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 26.

- Halo ? 
- Hej Sam. Tu Harry.
Oparłam się ma rękach i wzięłam na głośnomówiący.
- Hej. Czemu dzwonisz z telefonu Nicol ? Stało się coś ? 
- Właściwie to tak. Ona jest w szpitalu.
- Ale jak to możliwe ? Co się stało?
Harry opowiedział mi całą, historię łącznie z tym, że był z Caroline. Strasznie trudno było uwierzyć mi w to, że Caroline żyję i można powiedzieć, że ma się dobrze. Louis miał tak samo. Byłam wściekła na Stylesa jednak teraz liczyło się zdrowie i życie Nicol. Oddałam telefon Louisowi, który rozmawiał dalej z Harrym, a ja zaczęłam nas pakować. 
- W jakim szpitalu jesteście ?  spytał Lou. 
- Szpital St. Elizabeth, ale chyba nie chcecie przylecieć ? 
- Żebyś się nie zdziwił. - powiedział mój chłopak, rozłączył się i pomógł mi spakować nasze rzeczy. 
Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi. W pośpiechu zeszliśmy do recepcji i się wymeldowaliśmy. 
Udało na się złapać taksówkę, która zawiozła nas na lotnisko. Na lotnisku było trochę ludzi, ale na szczęście udało nam się załatwić bilety na najszybszy samolot do Londynu. Próbowałam się skontaktować z ojcem Nicol, ale na próżno. Nie odbierał.

- Harry - 

Czekamy, aż w końcu uzyskamy jakieś wiadomości na temat stanu zdrowia Nicol. Zadzwoniłem do Nicol taty, ale nie dałem rady nic powiedzieć, więc rozmawiała Vicky. Obiecał, że postara się być jak najszybciej. Zadzwoniłem też do Sam i Louisa po rozmowie oceniłem, że tez przylecą. Minęły 3 godziny od naszej rozmowy, a ich nadal nie ma. Może zrezygnowali z przylotu, a może mają jakieś problemy. 
Nie wiem co się dzieję konkretnie. Co chwila do moich oczu napływają łzy. Chciałem być twardy, ale nie potrafię. Cały czas myślę, że może stać się najgorsze. Pielęgniarka poinformowała nas jedynie o tym, że Nicol ma operację. Chciałbym, żeby to był sen. 

- Vicky - 

Jest około godziny 4 nad ranem. Wszyscy są zmęczeni i zapłakani. Nadal nic nie wiemy. Nie mamy również kontaktu z Sammy i Louisem. Nie wiemy co robią, gdzie są i czy nawet żyją. Każdy chyba już z milion razy próbował do nich zadzwonić, ale nikt nie odbierał. Siedzimy na niewygodnych krzesłach. Zauważyłam, że w naszą stronę idzie mężczyzna. Był nim ojciec Nicol. Poprosił mnie na stronę. 
- Czy coś wiadomo w sprawie z Nicol ? - spytał. Wyglądał na zapłakanego. Za pewne płakał. 
- Wiemy jedynie tyle, że ma właśnie operację.
- Od której już tak siedzicie ? 
- Około 4-5 godzin. Kontaktował się Pan z Sam ? 
Kolejne łzy poleciały po jego twarzy. widać była dla niego ważna. 
- Czy coś się stało ? Niech Pan odpowie, proszę. 
- Gdy tu jechali mieli wypadek. 
- Ale żyją prawda, niech Pan powie, że żyją. - łzy poleciały mi po policzkach. Bałam się, że zaraz usłyszę te najgorsze słowa.
- Niestety. ani taksówkarz, ani Sam i jej chłopak nie przeżyli. 
Rozpłakałam się. Na szczęście reszta tego nie słyszała. A może źle, że nie słyszała. Przez to będę musiała im to powiedzieć. przecież to nie możliwe, że nie żyją. Kilka dni temu, żegnałam się z nimi, bo lecieli na wakacje, a teraz co ? Mam się z nimi żegnać na ich pogrzebie ? To jest pojebane. 
Odwróciłam się w stronę reszty. Wszyscy wpatrywali się we mnie. jak ja im miałam to powiedzieć?
- Co się stało ? - spytał Harry.
Czas powiedzieć prawdę. 
- Sammy i Louis jechali do nas. 
- I co gdzie są . - spytał Malik. 
- Ale nie dojechali. Mieli wypadek. Nikt nie przeżył. 
Nikt już nic nie powiedział. Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli. Wtuliłam się w Nialla i zaczęłam płakać. Nicol w szpitalu walczy o życie, moja przybrana siostra i jej chłopak nie żyją. No kurwa zajebiste mam życie. 
- 2 dni później - 

- Niall - 

Nikt nie może się pogodzić z tym, że Sam i Louis nie żyją. Harry do nikogo się nie odzywa. Siedzi w sali Nicol i wpatruję się w białą ścianę na przeciwko. On najbardziej cierpi. Stracił najlepszego przyjaciela. Nie będzie już słynnego Larrego Stylinsona. Wczoraj po wizycie w kostnicy oznajmiliśmy fanom, że członek naszego  zespołu nie żyję. Fanom również trudno pogodzić się z jego śmiercią. Co chwila wymyślają akcje na Twitterze. Cieszymy się, że mamy takich fanów, jednak na razie zawiesiliśmy działalność zespołu. Nie wiemy co będzie dalej. 
Caroline jest w więzieniu prędko z niego nie wyjdzie. Cały świat już zna prawdę o niej. Wszyscy chcemy zakończyć rozdział o niej. czekamy tylko aż Nicol będzie w stanie złożyć zeznania. my już to zrobiliśmy, prócz Harrego. 
Aktualnie ja, pan Wiktor ( ojciec Nicol ), Liam i oczywiście Harry siedzimy u Nicol i czekamy aż się wybudzi.
- Ona poruszyła ręką. - powiedział chyba pierwszy raz Harry. 
Po tych słowach zaczęło wszystko wirować. Wezwaliśmy lekarzy, pielęgniarki itp. Nicol powoli się budziła. Zostaliśmy wyproszeni z sali. Liam zadzwonił do Zayna, który został z dziewczynami, żeby poinformować, że Nicol się obudziła. Przyjechali po 20 minutach. Lekarz kazał nam wchodzić po 2. Na początku weszli Wiktor oraz Harry. To oni mięli poinformować Nicol o wypadku i śmierci przyjaciół. My zdenerwowani czekaliśmy na korytarzu. Po około 20 minutach usłyszeliśmy płacz. Była to Nicol. Czyli już wie. Wiktor wyszedł, a Harry został. 
- Ja już polecę do siebie. - oznajmił nam. 
- Może jednak Pan zostanie. - powiedział Liam.
- Jednak nie. 
- A pogrzeb ? Może Pan się u nas zatrzymać. 
- Sammy była mi naprawdę bliska. Była można powiedzieć moją drugą córką. Jednak nie jestem w stanie iść na jej pogrzeb. Przepraszam Was. - powiedział i odszedł w stronę wyjścia. 
Nikt z nas nie był w stanie wejść do nikol. Po około godzinie wyszedł Harry, ale nic nie mówił tylko udał się w stronę wyjścia. My również. Pojechaliśmy do domu. Zamówiliśmy pizze, ale gdy przyjechała, nikomu nie chciał się jej jeść. Więc zjadłem ją ja. Było około godziny 20, gdy wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. ja razem z Vicki również. Wykapałem się i położyłem. Chwilę później przyszła Vicki, która wtuliła się we mnie. W takiej pozycji zasnęliśmy.      

♥♥♥
Spodziewaliście się takiego obrotu wydarzeń ? 
Naszło mnie na napisanie, więc napisałam i dodaje go. ;) 
Jest to przed ostatni rozdział.
Strasznie ciężko mi go kończyć, ale cóż. 
Brakowało mi już pomysłów na pisanie. 
Co jeszcze mogę powiedzieć ?
 Zapraszam Was na moje nowe opowiadanie BEZ ONE DIRECTION.  

Może tak 15 - 20 komentarzy na koniec ? ;) 

poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 25.

* Nicol *
- dzwonek do drzwi -
- Ide otworzyc drzwi. - powiedzialam i wstalam z kanapy.
- Tylko sie nie utop. - powiedzial Malik.
- Utop ? Pogielo?
Zapalilam swiatlo w przedpokoju i przekrecilam kluczyk w drzwiach. Otworzylam je i zamarlam...
- Witaj Nicol.
- Caroline? Ale to niemozliwe... przeciez ty nie zyjesz.
- Zdziwiona?
- Wypierdalaj stad. - chcialam zamknac drzwi, ale Caroline wparowala mi do domu.
Troche sie jej przerazilam wiec zaczelam isc tylem w strone salonu. Caroline szla za mna tak jak chcialaby mi cos zrobic.
W koncu doszlismy do niego. Reszta od razu to zauwazyla i podbiegla do mnie nie mogac w to uwierzyc tak samo jak ja.
- Co ty tu robisz? - spytala Vicky.
- No jak to. Przeciez ja tu mieszkam.
- Ale ty nie zyjesz. Przeciez bylismy na twoim pogrzebie.
- Na prawde? A ktos w ogole sprawdzil czy to na pewno my?
- Wynos sie stad. - powiedzial stanowczo Harry.
- Nie zapominajcie, ze to moj dom.
- Mam w dupie czy to twoj dom. Jak moglas mi to zrobic. Jestem twoja corka. Nic dla ciebie nie znacze?
- A jaka masz pewnosc, ze jestem Twoja matka. Przeciez w ogole nie jestesmy do siebie podobne.
- Przeciez matka jest ta ktora wychowala, a nie urodzila.
-  Nie jestes moja corka. Twoim ojciec nie jest moj byly maz. Twoim ojcem jest Adam.
Nastapila grobowa cisza. Nikt nie mogl uwierzyc w to, ze Caroline nie jest matka Vicky. Ale tez wyjasnia to czemu Vicky i Sammy sa do siebie, a z tak podobne.
- To nie mozliwe. Klamiesz! To nie moze byc prawda.
- Ale to jest prawda.
Vicky sie poplakala, natomiast Niall ja pocieszal.
- Wiec kto jest moja matka? - spytala przez lzy Vic.
- Dowiesz sie niedlugo. - powiedziala ze spokojem Caroline.
- O czym ty kurwa rozmawiasz? ( Harry )
- No, no... widze Harry, ze znalazles juz sobie pocieszenie. Myslalam, ze stac cie na wiecej. - powiedziala Caroline patrzac Harremu prosto w oczy.
- O czym ona mowi? - spytalam.
- No czemu oklamujesz swoja dziewczyne Hazza? Czemu nic jej nie powiedziales? Chyba powinna wiedziec.
- Harry, mozesz odpowiedziec na moje pytanie? - spytalam ponownie, ale on nie zwracal na mnie uwagi.
- Powiem ci pozniej. - powiedzial i poszedl na gore.
- Zrobcie cos z nia, zajmijcie sie lub cokolwiek.
Nie czekajac na jakakolwiek odpowiedz pognalam za Harrym na gore.
Weszlam do naszego pokoju. Harry lezal na lozku, wpatrujac sie w sufit. Usiadlam obok niego.
- Mozesz mi powiedziec prawde?
Przez chwile nie reagowal, ale potem usiadl kolo mnie i zaczal. Nie patrzyl na mnie.
- Mialem zamiar Ci to kiedys powiedziec, tylko nie wiedzialem jak. Caroline chodzilo o to, ze my .... kiedys bylismy razem.
- Kiedy to bylo?
- 4 miesiace temu...
- Aha... Czekaj. Przeciez wtedy ona byla z Adamem!
- Wiem...
- WIEDZIALES I CO? NIC NIE ZROBILES. CZLOWIEKU ONI MIELI WZIAZC SLUB. CZY TY TO ROZUMIESZ? ADAM BYL W NIEJ ZAKOCHANY! ROZUMIESZ TO? - ustalam przed nim.
- Wiem o tym. Ale milosc nie wybiera. Mialem gdzies to, ze ona byla z nim.
- TY W OGOLE WIESZ ILE ONA MA LAT? JEST OD CIEBIE STARSZA I TO O DUZO. JAK TY TO SOBIE WYOBRAZALES?
- Nicol, ale milosc lat nie liczy...
- ...
- Ale to nie wszystko...
- Moze masz zamiar mi powiedziec, ze masz z nia dziecko?!
- Nie, ale dzien przed tym jak ktos dzgnal cie nozem dostalem wiadomosc od Caroline. Wiem, ze to nie mozliwe wydawalo sie wtedy, ale to byl jej numer.
- Jaka byla tresc tej wiadomosci? - spytalam nie pewnie.
-  " Nicol " I jestem pewien, ze to ona Ci to zrobila.
Nic nie powiedzialam tylko wyszlam z pokoju trzaskajac drzwiami. Harry szedl za mna.
- Ty wredna suko! Jak moglas to zrobic? Zdradzic Adama? Pozalujesz tego. Jak kurwa moglas probowac mnie zabic? Pojebalo cie kobieto? - jedyne co mnie powstrzymywalo to to, ze Harry mnie trzylam. Reszta patrzyla na to wszystko ze zdziwieniem. A ta suka stala kawalek przede mna i smiala mi sie prosto w oczy. Nie wiem jak to zrobilam, ale wyrwalam sie Harry'emu i zucilam sie na Caroline. Jednak ona mnie odepchnela i uderzylam o kant komody. Stracilam przytomnosc.

* Sammy *

To byla najpiekniejsza noc jaka przezylam. Czulam sie szczesliwa. Nawet nie myslalam o tym, ze sie nie zabezpieczylismy. Liczylo sie tylko to co bylo teraz i tu. Uslyszalam wibracje mojego telefonu. Wygramolilam sie z uscisku Tomlinsona i siegnelam po telefon.
Dzwonila Nicol. Odebralam.
- Halo? 


♥♥♥
Treść wiadomości - oryginalna. xd 
Kolejny rozdział bez polskich znaków, ale dlatego, ze ja teraz wszystkie rozdziały pisze na telefonie i nie chcę mi się ich pisać. xd 

Liczę na komentarze ;D 

Tak z 15 - 20 kom. i nowy rozdziałek ;D