poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 15.

* Sam *

No ja chyba śnię. Nie wiedziałam co zrobić. Podejść czy nie? Patrzyłam się wprost na Louisa, a on na mnie. Na hali panowała cisza. Jeden z reflektorów był skierowany na mnie. 
- Sam... - kontynuował Louis. - podejdź do mnie. Nogi miałam jak z waty.czułam, że dziewczyny popychają mnie na środek.W końcu sama podeszłam do niego. Złapał mnie za rękę i mówił dalej.    

- Wiem, że wszystko schrzaniłem. Nie powinienem tego robić. Gdybym mógł tylko cofnąć czas nie dopuścił bym do tego. Uwierz mi. - powiedział i czekał na moją reakcję. Ja tylko stałam i wpatrywałam się w niego. Łzy zaczęła mi lecieć po policzkach. Naglę zaczęła grać muzyka. Chłopak zaśpiewał dla mnie Gotta be you. Gdy piosenka się skończyła Louis podszedł do mnie jeszcze bliżej, tak że stykaliśmy się czołami.
- Samanto Walker,przebaczysz mi ? - widziałam, że łzy do oczu mu napływają. 
Po chwili ciszy odpowiedziałam.
- Już dawno Ci wybaczyłam. - i pocałowaliśmy się. 
Cała sala zaczęła krzyczeć i bić brawa. Zeszłam ze sceny, ale chłopaki jeszcze zostali by porozmawiać z fanami.Dziewczyny zaczęły mi gratulować itp. xD
No, nareszcie koniec. Chłopaki zeszli ze sceny.Od razu podbiegłam do Lou i się do niego przytuliłam. 
- A wiesz o tym, że to nie wszystko ? - powiedział patrząc na mnie. 
- Jak to ? - spytałam z lekka zdziwiona. 
- Zabieram Cię w jedno tajemnicze miejsce. 
- Interesujące, a kiedy ?
- Teraz.
Pożegnaliśmy się z resztą i wsiedliśmy do auta. Louis kazał mi zawiązać oczy chustą, więc to zrobiłam.Jechaliśmy chyba z 40 minut. Auto się zatrzymało. Lou pomógł mi wysiąść.Położył swoje ręce na moich biodrach i prowadził mnie, Taa... ciekawe gdzie. ;D
Szliśmy, szliśmy i szliśmy. O dziwo nogi mnie nie bolały. Zatrzymaliśmy się. Louis odwiązał chustę i zdjął z oczu. Widok mnie zszokował.
Byliśmy nad morzem. Na wschodzie słońca. Był to najzajebistrzy widok na świecie. Łzy znów zaczęły mi spływać. Louis przytulił mnie od tyłu.Brodę oparł o moje ramię.Staliśmy tak dość długo, w milczeniu. Była to wspaniała chwila. Nagle odwróciłam się do Lou.Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie też.
Nasze usta złączyły się w namiętny pocałunek. Po pocałunku poszliście do auta, gdzie udaliście się do domu.
W domu panowała cisza i ciemność. No tak.. Wszyscy siedzieli w swoich pokojach. Spojrzałam na zegarek. Była na nim godzina 00.05. Razem z Lou udaliście się do góry, ja poszłam do swojego, a on do swojego pokoju.
Wykończona, ale szczęśliwa udałam się do łazienki, gdzie się umyłam i przebrałam w piżamę.  Następnie położyłam się na łóżku i na kolana wzięłam laptopa. Sprawdzałam Twittera, Facebooka itp. Na Fb pełno zaproszeń,ale też hejtów. Nie zwróciłam na nie uwagi. Weszłam na TT, a tam totalna zadyma. Było pełno wiadomości do mnie typu "ładna z was para", "pasujecie do siebie" wtedy się uśmiechałam, ale gdy zobaczyłam takie: " zginiesz su.ko", " nienawidzę cię", " wypieprzaj z ich życia" albo " jak cię spotkam, to cię własna matka nie pozna ". Naprawdę  takie teksty bolą. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Takich tekstów było więcej, ale to są jedne z tych "łagodniejszych". Tomlinson to zauważył i przytulił mnie. MOMENT. Skąd się on tu wziął ? Ninja Tomlinson ? ;D Dobree xD
- Ej czemu płaczesz ?
- Twoje fanki...
- Co moje fanki ?
- Hejtują mnie. Nie chcę, żeby tak było. Co ja im zrobiłam? A tak wiem. Jestem Twoją dziewczyną.
- No i co z tego ? Będą musiały zrozumieć. Nie martw się. Z Danielle też tak było na początku - odpuściły jej. Zaraz napisze do nich.
- Dobrze. Podałam mu laptopa.
Zalogował się na swoje konto i napisał:

" Proszę Was. Zostawcie w spokoju @Samanta_Official. Ja ją naprawdę kocham. Uszanujcie to."

Wyłączył laptopa i położył go na szafkę nocną. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego.
- Kocham Cię. -powiedziałam.
- Ja ciebie też.
Pocałowaliśmy się i zasnęliśmy.

♥♥♥
No i kolejny już za nami. 
Nie będę się rozpisywać, bo nie wiem co napisać. xD
Jak zwykle dziękuję za tyle wyświetleń, komentarzy i obserwujących. 
Jako, że rozdział wyszedł mi krótki, jeżeli będzie 7 komentarzy to dzisiaj dodam jeszcze jeden. OBIECUJĘ! 
_______________________________________________________________________________
DZISIAJ URODZINY OBCHODZI xxasieekxx
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANA!!


No to jak oni będą wkręcać to będzie się działo. ( zdjęcie prywatne)

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 14.

- Następny dzień -

Wstałam jako pierwsza - znowu. Poszłam do łazienki, a tam umyłam się i ubrałam. Usiadłam na łóżku. Zobaczyłam, że na balkonie jest Nicol z Louisem. Namiętnie o czymś rozmawiali. Ona go chyba pocieszała. Aha spoko to dziwne, ale przecież są przyjaciółmi.Siedziałam na szczęście tak, że ja ich widziałam, a oni mnie nie. Dobrze, bo Lou cały czas się tu patrzył. Po skończonej rozmowie Louis udał się do siebie, a Nicol przyszła do mnie.
- Co tam ? - spytała.
- Nic. o czym rozmawiałaś z Louisem ?
- Z Lou ? O niczym ważnym. - odpowiedziała. No to się nie dowiem. 
- Aha. 
- Byłaś ostatnio na twitterze ?
- Nie, a co ?
- Mamy chyba z 100000 followersów. 
-WoW, musze zajrzeć. 
- Aha i  czy ty mówiłaś komuś, że ktoś z twojej i Vic rodziny zmarł ? 
 - Nie, a innym też nie kazałam, bo wiadomo media. A co się dzieje ?
- Na Twitterze o tym piszą. Ciekawe kto o tym powiedział.
- Taa.. Ciekawe. Ej dobra Nicol zbieramy się na śniadanie.
- Nie. sam czekaj. ! 
- Czemu ? 
* Nicol*

Nie wiedziałam co wymyślić. Nie mogłam jej puścić na dół, gdy Louis im wszystko opowiada. Miałam dać mu 15 minut. Jeszcze chwilę muszę ją przytrzymać.
- No..bo..ja..ja..ten..no..- czemu to tak trudno wymyślić.
- No toć mów Niki- poganiała mnie Sam.
- yyy... Czym malujesz usta ? - no to się postarałam, że niech mnie drzwi ścisną. 
- To miał być żart ?-  spojrzał na mnie jak na wariatkę. - Dobrze wiesz czym.
- No tak, ale zapomniałam.
- Malinową. Sama mi przecież wybierałaś. 
- No tak. <Zapłacisz mi za to Tomlinson, przez ciebie wychodzę na idiotkę> - pomyślałam.
  Nie miałam więcej durnowatych pomysłów, więc wyszłyśmy na dół. Próbowałam robić jak najwięcej hałasu, żeby chłopacy zakończyli rozmowę, ale chyba mi coś nie wyszło.

* Sam *

Nie wiem co kombinuje Nicol, ale muszę być ostrożna. Jej pomysły i inne takie nigdy nie kończą się dobrze. Zeszłyśmy na dół. nie wiadomo czemu Nicol robiła tyle hałasu. W kuchni siedzieli wszyscy i o czymś dyskutowali. Gdy tylko mnie zauważyli od razu zmienili temat.
- No i jak kupowałem ta koszulkę to dostałem w gratisie tą grę. - powiedział Harry.
Usiadłam przy stole na przeciwko Lou - co za zbieg okoliczności, że tam było wolne miejsce. Dobrze, że nie koło niego. Nie gniewam się na niego, ale czekam aż on ruszy swoje cztery litery i mnie przeprosi. Przy śniadaniu panowała spokojna atmosfera. Wszyscy rozmawiali i śmiali się. nie obyło się też bez małej bitwy na jedzenie. Nagle do Louisa ktoś zadzwonił. Przeprosił nas i wyszedł. Wszyscy patrzyli na mnie - ciekawe czemu ? Po 10 minutach wrócił.
- Co się dzieje? - spytał Harry.
- Dzisiaj o 16 mamy koncert w tutejszej hali. A o 15 mamy już tam być. Wy dziewczyny też. - spojrzał na mnie, a ja szybko odwróciłam wzrok. 
- Dobra ej jest 10, mamy jeszcze trochę czasu, ale znając nas czyli dziewczyny nie wyrobimy się więc znikamy. - dałam mu do zrozumienia, że idę z nimi. Mam nadzieje, że zrozumiał. 
Z dziewczynami postanowiłyśmy, że ubierzemy się razem to znaczy w jednym pokoju. xD Niki i Wiki poszły po swoje ciuchy, a ja zaczęłam wymyślać w co się ubrać. Po kilku minutach wróciły ze stertą ciuchów w rękach. I zaczęła się zabawa. Chciałyśmy wyglądać ładnie, ale normalnie, nie jak jakieś lalunie. Postawiłyśmy na wygodę. Przejdźmy do fryzur. Ja i Vicki pozostawiłyśmy rozpuszczone tylko z jednym małym wyjątkiem - Ja miałam lekko pofalowane za to Vicki proste. Nicol upięła je w wysokiego luźnego koka. Zrobiłyśmy też lekki makijaż i o 13.30 byłyśmy gotowe. Jako, że nie jedliśmy obiadu postanowiliśmy, że pójdziemy do Nandos.
Nie obyło się. bez fanek. Nie przeszkadzało mi to. Razem z dziewczynami zamówiliśmy jedzenie na wynos, ponieważ nie mieliśmy zbytnio czasu. Do hali mieliśmy niedaleko, ale niestety był korek. Staliśmy w nim 45 minut i w tym czasie zdążyliśmy zjeść. W hali byliśmy chwilę przed 15. Weszliśmy wejściem dla VIP-ów, ponieważ przy głównym były fanki. Chłopaki udali się do swojej garderoby po czym poszli na próbę. My natomiast zostaliśmy w ich garderobie. Popoprawiałyśmy trochę makijaż i tak jakoś czas nam zleciał. O 16 zaczął się koncert chłopaków. Ja razem z dziewczynami stałyśmy za kulisami i obserwowałyśmy chłopaków. 

* Liam *

Koncert się zaczął. Z drugiej strony kuli zauważyłem Danielle. od razu humor mi się poprawił. Zaśpiewaliśmy 4 piosenki i na koniec daliśmy mały bonus od Louisa. Był to jego pomysł. Gdy publika ucichła Louis przemówił.
- Jesteście najlepszymi fanami jakich można mieć. Niestety, ale musimy kończyć. Została tylko mała niespodzianka dla pewnej osoby, którą bardzo zraniłem. I którą bardzo kocham. Chciałem ją przeprosić. ta piosenka jest specjalnie dla ciebie. Patrzył się na Sam, a Sam na niego.
♥♥♥

Pewnie ciekawi jak zareaguje Sam? Szczerze to ja też.
 Przepraszam Was za to, że tak długo, ale miałam małe problemy.
Rozdział dedykowany @diisable, która miała niedawno urodzinki. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANA!! ♥♥
___________________________________________
Czytam = komentuje ;)

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 13.

Po przepysznym śniadaniu, poszłam do góry się przebrać. Musiałam zrobić słodkie oczęta do Mailka, żeby mnie i Vic podwiózł pod zakład, bo pan Tomlinson nie raczy. No, ale trudno.  była godzina 10.45. Poszłam do Vic zobaczyć czy jest gotowa - była. Powiedziałam jej żeby zeszła na dół i zaczekała na mnie. Następnie poszłam do Zayna, który leżał na łóżku i chyba spał.
- Zayn! Rusz tą dupeę. Jedziemy.
- Zaraz mamusiu. - no nie,powtórka z historii.
- Zayn! ja nie twoja matka. Rusz się, bo musisz zabrać mnie i Vic do zakładu na 12!
- Jeszcze 5 minut.! - zakrył twarz poduszką.
- Żadne 5 minut.
- T może 3 ?
- Czy ty sobie żarty robisz ?! No prooooooszę Cię.
- No dobra. - nareszcie wstał. Dobrze, że zaczęłam go teraz budzić, bo inaczej byśmy się spóźnili.
Zostawiłam go samego i poszłam zobaczyć czy reszta też się ogarnia. Bogu dzięki, że tak. Chociaż, że oni są umówieni na 13 to i tak znając ich to się spóźnią. No nic tu po mnie. Pognałam jeszcze do pokoju po kurtkę i torebkę i zeszłam na dół. Była godzina 12.15. Razem z Vicky czekałyśmy tylko na Zayna. Jeny jaki on ma ogon. Nie chciałyśmy stać, więc usiadłyśmy na kanapie w salonie i tam na niego poczekaliśmy. po kolejnych 15 minutach Pan Malik zaszczycił nas swoją obecnością. Mieliśmy jeszcze pół godziny, ale zakład, który wybrałam znajduję się na drugim końcu miasta. 
Nareszcie wyruszyliśmy. Vicky siedziała z tyłu i słuchała muzyki, natomiast ja z Malikiem z przodu. xD
Panowała cisza. Nawet radio nie było włączone. tą ciszę przerwał Zayn.
- Sammy mogłabyś mi w czymś pomóc?
- W czym?
- Chodzi o to, że podoba mi się pewna dziewczyna. Ma na imię Marta i ma 16 lat. Jest z polski tak jak ty.
- Już ją lubię. A tak w ogóle w czym tkwi problem ?
- W tym, że nie wiem co mam robić.
- Aha. Dużo się dowiedziałam.
- Heh. Więc tak. Ma niebieskie oczy, 164 cm wzrostu. Blond włosy, ale nie jest jakąś pustą blondyną. Jest sobą i za to ją lubię. Nigdy nie widziałem takiej dziewczyny. Lubię jej śmiech. Nawet, gdy jestem smutny to, gdy go słyszę humor mi się poprawia. One nikogo nie udaję. potrafi odpyskować i nie boi się niczego, chociaż sądzę, że w środku to inna osoba.  Po prostu lubię, gdy jest przy mnie. Wtedy czuję się naprawdę szczęśliwy. - Tym mnie zaszokował.
- Lubię ? Widzę jak o niej opowiadasz.
- No dobra. Bardzooo lubię.
- To czemu się z nią nie umówisz ?
- Szczerze ? Nie wiem.
- Hmm... Zaproś ją na randkę. Np. do kina, restauracji itp.
- Dzięki Ci.
- Nie ma za co. Do usług. xD
Dalsza część drogi nie była już taka cicha. Rozmawialiśmy jeszcze o Marcie, później do naszej rozmowy dołączyła się Vicki, jednak nie chcieliśmy jej mieszać za bardzo do tej sprawy, dlatego też nie rozmawialiśmy już o tej Marcie przy Vic. Była to moja i Zayna słodka tajemnica. ;)
                  
* Pod zakładem pogrzebowym * 

Pożegnałyśmy się z Zaynem i wyszłyśmy z auta. Była akurat za pięć dwunasta. Louis stał oparto o swój samochód. Ale on zajebiście wyglądał. Aww... i jak tu się na niego nie gniewać, ale STOP Sam ogarnij. To on powinien Cię przeprosić, a nie ty jego. W wspaniałym humorze podeszłam do niego. 
- Gotowa ?
- Tak. Chodźmy, chcę mieć już to za sobą. Vicky pewnie też. 
- Dobrze. - i w trójkę poszliśmy. 

W zakładzie zajęło nam 45 minut. Wiadomo papierki, świstki, podpisy etc. Ustaliliśmy, że pogrzeb ma być za 2 dni.Wszyscy zostali już powiadomieni. Pierw msza, potem cmentarz, a następnie ten kto będzie chciał uda się z nami na kawę. Szczęśliwi, że wszystko zostało załatwione pomyślnie udaliśmy się tym razem autem Lou pod budynek opieki. Tam razem z resztą ( Nicol, Harry, Niall, Vicky, Louis i ja) spędziliśmy około półtora godziny na załatwianiu opieki nad nami. Opiekunem prawnym został Louis. No tak - jest najstarszy. Nicol na razie nie podlega jego opiece, ponieważ ten wątek nie został jeszcze obgadany. Chciałabym, żeby z nami została, ale nie wiem co na to jej ojciec. Może się zgodzi, może nie. Nie wiem. W połowie sierpnia będziemy się o to martwić, teraz na razie odpuścimy to. Dzięki kontaktom chłopaków udało nam się załatwić wszystko. Szczęśliwi udaliśmy się do domu, gdzie resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu fimów i wygłupianiu się.

♥♥♥
Ja pierdziele, jak mnie tu długo nie było. PRZEPRASZAM WAS ZA TO, ale miałam małe problemy. 
Kolejny rozdział, jeżeli będzie bynajmniej tyle komentarzy ile jest obserwatorów czyli 20. xD
Ja nie wymuszam komentarzy. A i tak czy tak rozdział się pojawi, ale naprawdę wolałabym gdyby były komentarzy, bo wtedy nie wiem czy nie zawieszę opowiadania.
__________________________________________________________________

NOWA ZASADA. 
czytam = komentuję.



sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 12. cz. 2.

Poszłam do domu. Torbę, którą miałam rzuciłam w kąt i szybkim krokiem pobiegłam do swojego pokoju. Zakluczyłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. 3 godziny temu ten idiota wyznał mi miłość, a już się z kimś liże. Po prostu rekord. Leżałam na łóżku i myślałam o tym wszystkim. Nie płakałam. Nie wiem czemu. Nie jestem jakąś beksą, ale jednak to mnie zabolało. Chciałam się rozpłakać, ale nie mogłam. Leżałam tak i leżałam, aż po kilku godzinach usłyszałam jakieś głosy w salonie. No tak wrócili. Nie wyszłam z pokoju, nikt też do mnie nie przyszedł. To dobrze, chcę być teraz sama. Muszę wszystko sobie poukładać: Louisa, mamę, śmierć mojego taty i Caroline. Tak sobie teraz myślę, że nie widziałam ich ciał, ale przecież lekarz mówił, że były tak zmasakrowane. To skąd wiedzieli, że to oni? Ciekawe... bardzo...

*kolejne dni*

Przez kilka następnych dni nie wychodziłam z pokoju. Nie, że byłam tak zrozpaczona, ale dla tego, że nie chciałam nikogo widzieć. Musiałam też załatwić wszystko co związane z pogrzebem. Rozmawiałam o tym z Vicki, ale tylko przez sms. Ustaliłyśmy datę i godzinę. Po chyba 4 dniach wyszłam. Dzisiaj musiałam iść do notariusza itp. osób, a no i dzisiaj załatwiamy sprawę z opieką nad nami.
Obudziłam się o 8.00 umyłam się i ubrałam i zeszłam na dół. Do zakładu pogrzebowego byłam umówiona na 12, a sprawę z opieką mieliśmy na 13. Poszłam do kuchni. Nikogo nie było, prócz kartki leżącej na blacie. Podeszłam do niej i ją przeczytałam.:

„Droga Sam,

Nie wiem czy to przeczytasz, bo nie wiem czy nie wyrzucisz tego od razu. Miałem dzisiaj jechać z Wami do opieki, ale niestety nie mogę. Przekaż innym, że nie macie na mnie czekać tylko jechać na miejsce. Spotkamy się tam. Pojechałbym z Wami, ale mam ważną sprawę do załatwienia.

Kocham Cię.

Louis. xx ”

No fajnie. Bynajmniej nie muszę go teraz oglądać. List zgniotłam i wyrzuciłam do kosza. Przygotowałam dla wszystkich śniadanie. Była już 8.30, a oni nadal nie przychodzili, więc postanowiłam się zabawić i ich obudzić. Poszłam do góry i rozpoczęłam zabawę.

*Louis*

Smutno mi trochę,że z nimi nie pojechałem, no ale muszę to załatwić. Jest to najważniejsza jak dotąd sprawa w moim życiu i mam nadzieje, że jej się spodoba. Jest godzina 10, a ja muszę jeszcze parę spraw załatwić.

* Sam *

Haha. No nie mogę z tych debili. Myślałam, że będę się tu z nimi męczyć z jakąś godzinę, a oni wstali już po 2 wiadrze zimnej wody. Największy problem był z Zaynem, który nie dość tego, że nie chciał wstac po mimo zimnej wody to jeszcze zaczął mnie z chłopakami gonić z pistoletami na wodę po całym domu. W końcu się ogarnęliśmy i poszliśmy na śniadanie. Jak to zwykle bywa nasz kochany Niall zjadł najwięcej. Dobrze, że o tym pomyślałam i zrobiłam więcej. O dziwo przy śniadaniu nikt nie wspomniał o Louisie. Powiedziałam im o tym liście, zachowywali się normalnie. Za normalnie jak na nich. Wiedziałam, że coś wiedzą, ale nie chcieli mi powiedzieć. Kurczę to wkurzające, jak reszta wie, a ty nie.

♥♥♥
Tak wiem rozdział i krótki i dupny, ale mój kochany komputer usunął mi połowę rozdziału. Nie nawidzę tego. A właśnie tam miało się najwięcej wyjaśnic. No, ale trudno i żyję się dalej. Obiecuję, że następny będzie długi!!!

♥♥♥
Dzisiaj mija miesiąc odkąd mam tego bloga. Wow. Jak ten czas szybko zleciał. No nic. DZiękuję Wam za 3271 odwiedzin i 56 komentarzy. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. KOCHAM WAS WSZYSTKICH!!!
♥♥♥
A tak wogóle to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH. 
♥♥♥
Anonimki podpisujcie się i niech te 23 osoby, które kliknęły, że to czytają niech dodadzą komentarz, było by naprawdę miło. ( ja nie wymuszam komentarzy )
♥♥♥
Jeżeli chcecie byc informowani o nowych to zostawcie swoje twittery w komentarzu. A no i mój twitter: @immpossiblee


poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Rozdział 12 cz.1.

- No bo to może Ci się wydawać dziwne, ale ty mi się podobasz.
Czy ja ogłuchłam. Czy Louis Tomlinson powiedział, że mu się podobam? Ja to muszę zmienić naprawdę dilera.
- Nie wiem co mam powiedzieć. Może, że się tak krótko znamy, ale ty też mi się podobasz. Ale nie chodzi o to, że jesteś mega gwiazdą i chcę cię wyciągnąć na kasę.
- Wiem o tym. Jesteś inna niż fanki, które poznałem. Więc czy zostaniesz moją dziewczyną?  
Ja pierdziele jak ja długo czekałam na to pytanie.
- Więc tak Louisie Tomlinsonie...- przytrzymałam go w niepewności. - zostanę twoja dziewczyną.  
Chłopak odetchnął z ulgą przyciągnął do siebie, wstał i zaczął mną kręcić dookoła pokoju. Gdy w końcu postawił mnie na ziemię. Przybliżył się do mnie tak, że stykaliśmy się czołami. I w końcu nadszedł ten zajebisty czas, gdy się pocałowaliśmy. W brzuchu czułam jak motyle urządziły sobie wyścig. XD Ale nadszedł też ten czas, gdy zabrakło nam powietrza i trzeba było się od siebie oderwać. I na dodatek do mojego pokoju wpadła 6 debili. Wszyscy, nawet dziewczyny wpatrywali się na nas jak na parę idiotów. No, ale im się nie dziwię. W ogóle nie zwróciliśmy z Lou na nich uwagi i wpatrywaliśmy się w swoje oczęta. Jak zwykle chłopaki zrobili swoje sławne „Uuu...”. Oderwaliśmy się od siebie i z uśmiechem na buziach wymieniliśmy ich i zeszliśmy. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy TV. Po paru minutach reszta dołączyła do nas. Niall wpadł na zarąbisty pomysł.
- A może tak uczcimy to, że zamieszkaliśmy razem co?  
Wszyscy przytaknęliśmy.
- Jest godzina 22. Na 23 wszyscy macie być gotowi. - powiedziała wstając.
Wszyscy rozeszli się w swoją stronę. Poszłam do siebie do pokoju, poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. O 22.55 wszyscy byli gotowi, prócz Zayna, który od 20 minut układał swoją fryzurę. Gdy już był gotowy wyszliśmy i poszliśmy w stronę klubu. W klubie Liam przedstawił mi Danielle – swoją dziewczynę i Eleaonor – byłą Louisa. Nie martwiłam się tym aż tak bardzo, ale jednak miałam takie przeczucie, że dzisiaj coś się wydarzy. Przez całe 2 godziny nie schodziłam z parkietu. Zatańczyłam z wszystkimi. Zmęczona poszłam do baru po coś do picia. Po kilku „napojach” zachciało mi się siku i poszłam w stronę toalety. Katem oka zobaczyłam, że pijany Louis tańczy z Eleanor. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Jednak zostawiłam to w spokoju. Przecież to tylko niewinny taniec – pomyślałam. A jednak to nie tylko taniec. Po skorzystaniu z toalety wyszłam z niej. Moim oczom ukazał się najgorszy widok na świecie, który przydarzył mi się już raz. Louis całuje się z Eleaonor. Po policzkach zaczęły mi lecieć łzy. Podeszłam do nich i odciągnęłam ich od siebie. Popatrzyłam Louisowi prosto w oczy. Nie wyglądał na mocno pijanego.
- Coś ty zrobił? - spytałam, ale nie czekałam na odpowiedź. Wylałam na niego szklankę wody, która stała najbliżej mnie i wybiegłam z klubu. Zaczęłam iść w stronę domu, gdy nagle ktoś mnie zatrzymał. Pomyślałam, że to Louis, ale był to Harry.
- Sam, czekaj. To nie jego wina.
- Jak nie jego. Ja się nie całowałam z nikim. - odwróciłam się od niego i chciałam odejść, ale on mnie złapał za ręce i przyciągnął bliżej siebie.
- To nie on zaczął. To Eleanor go pierwsza pocałowała.
- Nie musiał jej całować. Mógł się oderwać. Przecież niecałe 3 godziny temu wyznał mi miłość. Czemu mnie to spotyka. Już 2 raz. - usiadłam na krawężniku i schowałam głowę między nogi. Harry usiadł koło mnie i podniósł moją głowę.
- Jak to 2 raz ? - spytał.
- Przed wyjazdem do Londynu miałam chłopaka, ale on mnie zdradził w ten sam sposób co Louis.  
- Nie wiedziałem. Proszę cię Sam pogadaj z nim. - prosił mnie.
Po chwili namysłu odpowiedziałam mu.
 -Dobrze porozmawiam, ale nie teraz. Teraz idę do domu i macie mnie zostawić w spokoju.  
♥♥♥
Tak wiem. Strasznie krótki, ale nie miałam czasu dodać. Mam do was pytanie. Chcecie żebym dodawała rozdziały codziennie, ale wtedy będą krótkie lub co 2-3 dni, wtedy będą dłuższe. Odpowiedźcie mi w komentarzu.