czwartek, 30 sierpnia 2012

Epilog.

Ludzie rodzą się i umierają. Zawsze tak było i będzie. Nikt tego nie zmieni. No chyba, ze naukowcy wpadną na coś. Mało prawdopodobne. Na każdego zawsze przyjdzie czas. na mnie niestety przyszedł bardzo szybko. Nie spodziewałam się takiej śmierci. Myślałam, że dotrwam do 98 roku życia.A tu w wieku 16 lat zostaję pochowana w trumnie i zakopana pod ziemią. 
Jechaliśmy z Louisem w spokoju do szpitala, gdy nagle wjechał w nas samochód. Na początku, po zderzeniu kontaktowałam, ale nie na długo. nie miałam wystarczającej siły, żeby wydostać się spod samochodu. Za późno przyjechała policja oraz karetka... Mówi się trudno. 
Cierpię, gdy patrzę jak wszyscy zadręczają się tym, że mnie i Louisa nie ma. Strasznie to boli, bo chciałabym, żeby żyli dalej, żeby przestali się smucić. Najbardziej żal mi Nicol. Ona tyle przeszła, chciałabym ja przytulić, pocieszyć, ale nie ma jak. chciałabym jej powiedzieć coś, lub pokazać, ale niestety nie mogę. 
Boli mnie tez to, że ona się wykańcza. Będzie miała dziecko, a jej organizm jest coraz słabszy. mam nadzieję, że zrozumie, że nie może się tak zachowywać, musi funkcjonować normalnie. Mam nadzieję, że Harry pomoże jej. Chociaż z nim też nie jest za dobrze. Widzę co czuję i jak cierpi z powodu Louisa. Byli najlepszymi przyjaciółmi od ponad dwóch lat. Gdybym miała wybierać kto miałby wrócić do świata żywych wybrałabym Louisa. Widzę co przezywa. Tu gdzie teraz jesteśmy, nie da ukryć się swoich uczuć. 
Jednak powoli, Louis powraca do siebie. Do dawnego, uśmiechniętego chłopaka. 
Jest tu nam dobrze. Możemy w spokoju obserwować nasze rodziny. 
Mówiąc o rodzinie. Moja jakoś bardzo nie przejęłam się tym, że nie żyję. Tylko garstka ludzi z mojej rodziny była na moim pogrzebie. Był też Derek z Eleanor. Nie cieszyłam się za bardzo, że tu są no, ale...
Co do rodziny Lou. Było ich znacznie więcej ode mnie. Szkoda, że nie zdążyłam ich poznać... 
Nie wszystko układa się tak jak chcemy. 
Louis jest strasznie zły, ze chłopcy nie chcą grać już koncertów, ale niestety nie mamy z nimi kontaktu. Możemy stać obok nich, krzyczeć ile się da, a oni i tak nas nie usłyszą. Nadal zastanawiamy się jak im pomóc, lecz zero pomysłów nic. Myśleliśmy już nad tym, żeby zrobić cokolwiek, zbić wazon, napisać na szybie, ale gdy tylko chcieliśmy coś takiego wykonać, dostaliśmy upomnienie. 
Jesteśmy przy naszych najbliższych i nie mamy zamiaru odchodzić. 


♥1♥
Oficjalnie mogę powiedzieć, że to koniec tego opowiadania. 
Jest mi strasznie smutno z tego powodu, ale niestety trzeba było go kiedyś skończyć. 

♥2♥
Chciałam podziękować wszystkim czytelnikom tego bloga. 
KOCHAM WAS WSZYSTKICH.
Gdyby nie wy - nie pisałabym dalej. 
Dziękuję, za wszystkie komentarze, które dodawaliście. 
Dzięki nim miałam motywacje do dalszego pisania. 
Pisząc to wszystko chcę mi się płakać, bo niestety musze się rozstać z tym blogiem. 
czy napiszę kontynuację ? Nie wiem.
Nie kończę z pisaniem. 
Nie dawno założyłam nowe opowiadanie: KLIK
Mam nadzieję, że spodoba się wam ono. 
Nie umiem pisać dłuuugich przemówień, więc zostawię tak jak jest. 
Jeszcze raz kocham Was wszystkich i dziękuję, że chciało się wam czytać to wszystko co pisałam. ♥

♥3♥
Chciałam się odnieść do pewnego komentarza autorki: 
Pozwolę sobie zacytować: 
I ty spierdoliłaś?!


No chyba nie!

Kurde już przez dwa rozdziały płacze.
Nie wiem dziwnie jest tak jak jest.Dziwnie,że nie ma Louisa i Sammy. Szkoda,że tak to się potoczyło.
Ale cieszę się z jednej rzeczy,że Nicol będzie miała małe maleństwa z Harrym.
Opisałaś to wszystko tak szczegółowo od Sammy aż po wariatkę Caroline. Podziwiam Ciebie i szkoda,że już kończysz.Bo jednak dawałaś mi tę radość zawsze kiedy czytałam twojego bloga. To właśnie ty zachęciłaś mnie tak naprawdę do One Direction. Za co Ci ogromnie dziękuję. Bo teraz wiem,że gdyby nie One Direction nie miałabym takich przyjaciół jakich poznałam na twitterze. Te wszystkie wspaniałe directioners. Kocham was wszystkie! 
A Ciebie to szczególnie.. Nie wiedziałam za bardzo wtedy o One Direction kiedy założyłaś tego bloga. I tak naprawdę czytając każde zdanie o nich udowodniłaś,że są naszymi skarbami. < 3
Proszę Cię tylko o jedno. Nie przestawaj pisać. Ja wiem dla Ciebie to jest przyjemność i dodawanie każdego rozdziału jest wtedy kiedy ty tego zapragniesz.Ale my chcemy czytać takie rozdziały jak twoje i trudno będzie pogodzić się z myślą,że takiego opowiadania jak te nie będzie..
No cóż.. Szczerze? Myślałam,że będzie inaczej.Że to Sammy będzie oczekiwała dziecka. Że wszyscy będą szczęśliwi. No ale ja rozumiem nie zawsze są happy end'y.
Jestem ciekawa jaki będzie epilog. Czekam aż się pojawi.Chciałabym żeby jak najszybciej..
Jeśli mogłabym coś jeszcze napisać.Chciałabym Cię przeprosić bo jednak ten komentarz jest trochę długi,ale no powinnaś mnie zrozumieć.Wyrażam to co czuję po przeczytaniu rozdziałów
Aha i jeszcze jedno.Dziękuję Ci,bo dzięki Tobie jeszcze bardziej uwielbiam czytać <3
Pozdrawiam Cię i życzę weny,jeśli będziesz dalej pisała. ♥
DZIĘKUJĘ! ♥

i zapraszam do mnie jeśli to nie kłopot.:)"

Niestety, potoczyło się to tak, a nie inaczej. Opowiadanie miało się jeszcze ciągnąc i ciągnąć, ale pewna osoba wpadła na pomysł uśmiercenia głównych bohaterów ( za co jej bardzo dziękuję, że mi pomogła <3 ) i wykorzystałam to. 
Z tym dzieckiem Nicol też miało być inaczej, bo to Sammy miała być w ciąży. 
Jestem cholernie zaszczycona, że to po części ja zachęciłam cię do One Direction. 
Kurczę nie wiem już co napisać na temat tego komentarza. 
czytając go pierwszy raz nie mogłam uwierzyć, że to chodzi o mnie. Nigdy nie pomyślałabym, że to ja mogę kogoś zachęcić do tego, że kocha 1D. 
Nie jestem zła, że ten komentarz jest długim - wręcz przeciwnie jestem cholernie szczęśliwa, że ktoś napisał takie słowa, które są skierowane do mnie. 
Dobra kończę już pisać na temat tego komentarza, bo zaczyna mi brakować słów i robi się coraz bezsensowniej. 
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ ZA TAK SZCZERE SŁOWA ♥

♥4♥

Statystyki ;) 

Opublikowanych komentarzy: 233 :O
Obserwatorów: 38
Wyświetlenia bloga: 14,600
Najwięcej wyświetleń: 501 - PROLOG 

♥5♥

To chyba wszystko. 
Teraz dopiero zaczęłam płakać.
No nic trzeba kończyć. 
Kocham Was ;D 
Żegnam Pa ♥
Ankaa  (immpossiblee ) 



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 27.

- 2 miesiące później -

* Nicol *

Gdy dowiedziałam się, że Sam nie żyje nie mogłam w to uwierzyć. Wydawało mi się, że Harry żartuje. Jednak powili zaczynałam rozumieć, że ich już nie ma. Nikt nie jest już tą samą osobą co był kiedyś. no może poza Niallem, który nadal straaaszne dużo je. Chłopcy strasznie przeżyli śmierć Louisa. nie reaktywowali już zespołu. Nie pozwalają siebie nazywać One Direction. 
Nie byłam na pogrzebie Sam, ponieważ byłam w szpitalu. ma nadzieje, że ona nie będzie miała mi tego za złe. jednak od tego czasu co drugi dzień jestem u niej na grobie. 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala, czekała mnie jeszcze jedna nie zakończona sprawa - Caroline. Nie spotkałam się z nią twarzą, w twarz, bo bym jej chyba oczy wydrapała. Po moich zeznaniach, jak i moich znajomych trafiła do szpitala psychiatrycznego. Vicki nie utrzymuje z nią kontaktu. Okazało się też w badaniach - że Caroline nie jest matką Vicki. Jest nią ktoś inny, ale nie wiemy nadal kto. Ojcem, jak się okazało jest, znaczy się był Adam - tak ojciec Sammy, czyli były siostrami. Zawsze wiedziałam, że coś je łączy. Przecież były do siebie strasznie podobne.
Nasze życie zmieniło się nie do poznania. Nie tylko dlatego, że Sammy i Louis nie żyją, ale też dlatego, że jestem w ciąży i to z bliźniakami. Już 2 miesiąc. Ciężko było mi się pogodzić z tym, że zostanę mamą. Jednak po czasie zmieniłam się z tej strony, bardzo ciesze się, że zostanę mamą mimo tak młodego wieku. Jednak nadal nie mogę pogodzić się ze śmiercią Sammy. Coraz mniej czasu przebywam ze znajomymi. Zamykam się w swoim pokoju, kładę do łóżka i płaczę, bo cholernie za nią tęsknie.
- Nicol... mogę wejść ? - pukał w drzwi Harry.
- Tak... - powiedziałam cicho.
Hazza wszedł powoli do pokoju. mu też trudno jest pogodzić, ale stara się. Powoli szedł w moją stronę. położył się obok mnie. Odwróciłam się do niego tak, że leżeliśmy na przeciw siebie.
- Jak się czujesz ? - spytał kładąc rękę na moim brzuchu.
- Dobrze, ale bywało lepiej. A ty ?
- Bywało lepiej. Dzwonił twój tata.
- Co chciał ?
- Pytał się czy wszystko w porządku, przepraszał, że nie było go na pogrzebie.
- Aha. - nadal nie mogłam zrozumieć czemu go nie było. Razem z Sammy byli sobie na prawdę bliscy, jak ojciec i córka, ale nie wiem czemu go nie było.
- Mówił też, że jak uda mu się wyrwać z pracy to przyjedzie do nas.
- Fajnie - powiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
- Ej mała co jest ?
- Nic, po prostu... nie ważne.
- Nie pytam, powiesz mi jak będziesz chciała.
- Nie, chodzi o to po prostu, śmierć Sammy wszystko zmieniła. Nie jestem już ta dawną Nicol, która potrafiła śmiać się z wszystkiego. Strasznie ciężko mi z tym. Chciałabym pogodzić się z tym, ale po prostu nie potrafię. Chcę żeby ona była tu przy mnie i powiedziała, że jest wszystko dobrze, ze nigdzie nie idzie. chciałbym, żeby codziennie rano jak zawsze wlatywała do mojego pokoju i zwalała z łóżka, robiła mi śniadanie, gdy mi się nie chciało. czekała na mnie mimo, że byłyśmy już spóźnione, robiła za mnie zadania domowe, pomagała w sprawdzianach, zawsze stała po mojej stronie. To ona jako pierwsza wiedziała, że się kochaliśmy. Ona miała się pierwsza dowiedzieć, że zostanie chrzestną moich dzieci.  - mówiłam to płacząc. Harry patrzył na mnie i czekał, aż skończę. A gdy już skończyłam nic nie powiedział tylko przytulił mnie a ja nadal płakałam.
- Kochanie, wiem, że jest ci bardzo trudno. Mi również, ale wiedz nie tylko Sam zginęła, ale również Louis. Mój Louis, myślisz, że czemu zawiesiliśmy zespół? nie potrafiłbym śpiewać wiedząc, że zamiast solówki Louisa usłyszę cisze. Był moim przyjacielem od kąt się poznaliśmy. Był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem. Oddałbym za niego życie, tak jak ty oddałabyś za Sammy. Nie potrafię określić słowami ile dla mnie znaczył, a znaczył bardzo dużo. Poradzimy sobie Nicol. Pamiętajmy, że oni nie odeszli. Że są obok nas, mimo, że ich nie widzimy. Kocham Cię Nicol...
- Ja ciebie też. Zacznijmy żyć normalnie, tak jak przedtem, mimo, że Louisa i Sammy już nie ma. Poradzimy sobie.
Odkleiliśmy się od siebie.
- Przepraszam Cię.
- Za co ?
- Ubrudziłam Ci koszule.
Zaśmiał się.
- Nic się nie stało. Zaraz się przebiorę, poczekaj tu.
- Oczywiście Haroldzie. - pierwszy raz od szpitala zaśmiałam się.
Harold poszedł do swojego pokoju się przebrać ja natomiast weszłam na Twittera i napisałam.

" Mimo, że Ciebie tu nie ma, wiem, że jesteś w moim sercu, nigdy cię nie zapomnę. Kocham. xx  . " 

Nikt jeszcze nie wiedział, że jestem w ciąży, ale miałam straszna ochotę napisać o tym, jednak nie zdążyłam już, ponieważ Harry wszedł do pokoju.
- Idziemy do wszystkich ?
- Możemy.
Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy na dół. Już przy schodach słyszałam śmiechy i rozmowy.
W salonie siedzieli wszyscy tj. Niall, Vicky, Danielle, Liam, Zayn i Marta. wszyscy byli pogrążeni w rozmowie. Ale gdy nas zobaczyli uśmiechnęli się do nas.
- Co jest ? - spytałam.
- Chłopcy się kłócą kto będzie najlepszym wujkiem.
- Hahahahahaha. - zaśmiał się Harry. - może obejrzymy jakiś film ?
- tak. - wszyscy powiedzieli chórem.
Wybraliśmy zgodnie film LOL, w którym gra Miley Cyrus.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu różnorodnych filmów. nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.

♥♥♥
Tak wiem, spierdoliłam całkowicie rozdział. 
Został tylko prolog. 
Postaram się go dodać jeszcze w tym tygodniu. 

Kocham. xx 



piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 26.

- Halo ? 
- Hej Sam. Tu Harry.
Oparłam się ma rękach i wzięłam na głośnomówiący.
- Hej. Czemu dzwonisz z telefonu Nicol ? Stało się coś ? 
- Właściwie to tak. Ona jest w szpitalu.
- Ale jak to możliwe ? Co się stało?
Harry opowiedział mi całą, historię łącznie z tym, że był z Caroline. Strasznie trudno było uwierzyć mi w to, że Caroline żyję i można powiedzieć, że ma się dobrze. Louis miał tak samo. Byłam wściekła na Stylesa jednak teraz liczyło się zdrowie i życie Nicol. Oddałam telefon Louisowi, który rozmawiał dalej z Harrym, a ja zaczęłam nas pakować. 
- W jakim szpitalu jesteście ?  spytał Lou. 
- Szpital St. Elizabeth, ale chyba nie chcecie przylecieć ? 
- Żebyś się nie zdziwił. - powiedział mój chłopak, rozłączył się i pomógł mi spakować nasze rzeczy. 
Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi. W pośpiechu zeszliśmy do recepcji i się wymeldowaliśmy. 
Udało na się złapać taksówkę, która zawiozła nas na lotnisko. Na lotnisku było trochę ludzi, ale na szczęście udało nam się załatwić bilety na najszybszy samolot do Londynu. Próbowałam się skontaktować z ojcem Nicol, ale na próżno. Nie odbierał.

- Harry - 

Czekamy, aż w końcu uzyskamy jakieś wiadomości na temat stanu zdrowia Nicol. Zadzwoniłem do Nicol taty, ale nie dałem rady nic powiedzieć, więc rozmawiała Vicky. Obiecał, że postara się być jak najszybciej. Zadzwoniłem też do Sam i Louisa po rozmowie oceniłem, że tez przylecą. Minęły 3 godziny od naszej rozmowy, a ich nadal nie ma. Może zrezygnowali z przylotu, a może mają jakieś problemy. 
Nie wiem co się dzieję konkretnie. Co chwila do moich oczu napływają łzy. Chciałem być twardy, ale nie potrafię. Cały czas myślę, że może stać się najgorsze. Pielęgniarka poinformowała nas jedynie o tym, że Nicol ma operację. Chciałbym, żeby to był sen. 

- Vicky - 

Jest około godziny 4 nad ranem. Wszyscy są zmęczeni i zapłakani. Nadal nic nie wiemy. Nie mamy również kontaktu z Sammy i Louisem. Nie wiemy co robią, gdzie są i czy nawet żyją. Każdy chyba już z milion razy próbował do nich zadzwonić, ale nikt nie odbierał. Siedzimy na niewygodnych krzesłach. Zauważyłam, że w naszą stronę idzie mężczyzna. Był nim ojciec Nicol. Poprosił mnie na stronę. 
- Czy coś wiadomo w sprawie z Nicol ? - spytał. Wyglądał na zapłakanego. Za pewne płakał. 
- Wiemy jedynie tyle, że ma właśnie operację.
- Od której już tak siedzicie ? 
- Około 4-5 godzin. Kontaktował się Pan z Sam ? 
Kolejne łzy poleciały po jego twarzy. widać była dla niego ważna. 
- Czy coś się stało ? Niech Pan odpowie, proszę. 
- Gdy tu jechali mieli wypadek. 
- Ale żyją prawda, niech Pan powie, że żyją. - łzy poleciały mi po policzkach. Bałam się, że zaraz usłyszę te najgorsze słowa.
- Niestety. ani taksówkarz, ani Sam i jej chłopak nie przeżyli. 
Rozpłakałam się. Na szczęście reszta tego nie słyszała. A może źle, że nie słyszała. Przez to będę musiała im to powiedzieć. przecież to nie możliwe, że nie żyją. Kilka dni temu, żegnałam się z nimi, bo lecieli na wakacje, a teraz co ? Mam się z nimi żegnać na ich pogrzebie ? To jest pojebane. 
Odwróciłam się w stronę reszty. Wszyscy wpatrywali się we mnie. jak ja im miałam to powiedzieć?
- Co się stało ? - spytał Harry.
Czas powiedzieć prawdę. 
- Sammy i Louis jechali do nas. 
- I co gdzie są . - spytał Malik. 
- Ale nie dojechali. Mieli wypadek. Nikt nie przeżył. 
Nikt już nic nie powiedział. Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli. Wtuliłam się w Nialla i zaczęłam płakać. Nicol w szpitalu walczy o życie, moja przybrana siostra i jej chłopak nie żyją. No kurwa zajebiste mam życie. 
- 2 dni później - 

- Niall - 

Nikt nie może się pogodzić z tym, że Sam i Louis nie żyją. Harry do nikogo się nie odzywa. Siedzi w sali Nicol i wpatruję się w białą ścianę na przeciwko. On najbardziej cierpi. Stracił najlepszego przyjaciela. Nie będzie już słynnego Larrego Stylinsona. Wczoraj po wizycie w kostnicy oznajmiliśmy fanom, że członek naszego  zespołu nie żyję. Fanom również trudno pogodzić się z jego śmiercią. Co chwila wymyślają akcje na Twitterze. Cieszymy się, że mamy takich fanów, jednak na razie zawiesiliśmy działalność zespołu. Nie wiemy co będzie dalej. 
Caroline jest w więzieniu prędko z niego nie wyjdzie. Cały świat już zna prawdę o niej. Wszyscy chcemy zakończyć rozdział o niej. czekamy tylko aż Nicol będzie w stanie złożyć zeznania. my już to zrobiliśmy, prócz Harrego. 
Aktualnie ja, pan Wiktor ( ojciec Nicol ), Liam i oczywiście Harry siedzimy u Nicol i czekamy aż się wybudzi.
- Ona poruszyła ręką. - powiedział chyba pierwszy raz Harry. 
Po tych słowach zaczęło wszystko wirować. Wezwaliśmy lekarzy, pielęgniarki itp. Nicol powoli się budziła. Zostaliśmy wyproszeni z sali. Liam zadzwonił do Zayna, który został z dziewczynami, żeby poinformować, że Nicol się obudziła. Przyjechali po 20 minutach. Lekarz kazał nam wchodzić po 2. Na początku weszli Wiktor oraz Harry. To oni mięli poinformować Nicol o wypadku i śmierci przyjaciół. My zdenerwowani czekaliśmy na korytarzu. Po około 20 minutach usłyszeliśmy płacz. Była to Nicol. Czyli już wie. Wiktor wyszedł, a Harry został. 
- Ja już polecę do siebie. - oznajmił nam. 
- Może jednak Pan zostanie. - powiedział Liam.
- Jednak nie. 
- A pogrzeb ? Może Pan się u nas zatrzymać. 
- Sammy była mi naprawdę bliska. Była można powiedzieć moją drugą córką. Jednak nie jestem w stanie iść na jej pogrzeb. Przepraszam Was. - powiedział i odszedł w stronę wyjścia. 
Nikt z nas nie był w stanie wejść do nikol. Po około godzinie wyszedł Harry, ale nic nie mówił tylko udał się w stronę wyjścia. My również. Pojechaliśmy do domu. Zamówiliśmy pizze, ale gdy przyjechała, nikomu nie chciał się jej jeść. Więc zjadłem ją ja. Było około godziny 20, gdy wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. ja razem z Vicki również. Wykapałem się i położyłem. Chwilę później przyszła Vicki, która wtuliła się we mnie. W takiej pozycji zasnęliśmy.      

♥♥♥
Spodziewaliście się takiego obrotu wydarzeń ? 
Naszło mnie na napisanie, więc napisałam i dodaje go. ;) 
Jest to przed ostatni rozdział.
Strasznie ciężko mi go kończyć, ale cóż. 
Brakowało mi już pomysłów na pisanie. 
Co jeszcze mogę powiedzieć ?
 Zapraszam Was na moje nowe opowiadanie BEZ ONE DIRECTION.  

Może tak 15 - 20 komentarzy na koniec ? ;)