poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 17.

Poroznosiłam ciasta, które zostały i usiadłam przy stole między Louisem, a Vicki.
Po 2 godzinach goście zaczęli się rozchodzić. Żegnali się z nami i mówili kilka ciepłych słów.
O godzinie 19 nikogo już nie było. No prawie. Zostali jeszcze moja mama i John. Jako, że nie mieli gdzie spać, a ty nie jesteś aż tak wredna udostępniłaś im pokój gościnny. Przez cały wieczór jednak byłam zła na nich.
Dzisiejszy dzień był wykańczający, więc pożegnałam się z hołotą, która siedziała na dole i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel, po czym ubrałam się, ale nie poszłam od razu do łóżka, tylko do pokoju Louisa.
Jednak do niego nie dotarłam. Moją uwagę przykuły otwarte drzwi do pokoju Adama i Caroline. A była to rzecz dziwna, bo drzwi zamykałam i do tego jeszcze na klucz.
Niepewnie weszłam w głąb pokoju. Było ciemno, jednak miałam uczucie, że ktoś tu był lub nadal jest. Zapaliłam światło - nikogo nie było. Śmielszym krokiem podążyłam w stronę łazienki. Zapaliłam światło. jednak tu nikogo nie było. Ale zauważyłam, że wiele rzeczy zniknęło. ja to mam jakieś schizy czy Bóg wie co.
- No to są chyba jakieś żarty. - powiedziałam sama do siebie.
- Jakie żarty ?
- Aaaaa!!! - krzyknęłam. No kurwa kto to ? - pomyślałam. Niepewnie się odwróciłam, jakbym miała zobaczyć tam jakiegoś ducha.
- Sam nie krzycz tak, całe miasto cię usłyszy. - Tym "duchem" okazała się Vicki.
- Czy ty chcesz kobieto żebym Ci tu na zawał padła ?!
- Byłam po prostu ciekawa czemu tu się światło pali.
- Aha. Warto wiedzieć. I następnym razem mnie tak nie zachodź.
- Hehe... Jasne. A swoją drogą co ty tu robiłaś ?
- szłam do Lou i zauważyłam, że drzwi są otwarte. Pamiętam, że je zamykałam. Ty je otwierałaś ? - spytałam podejrzliwie.
- Gdybym je otwierała to bym je zamykała.
- No, bo ja tez nie wchodziłam tu. A klucz mamy my no i Caroline i Adma, ale oni nie mogli by tu przecież wejść.
- Ej, dobra chodźmy stąd, bo jeszcze ktoś z szafy wyjdzie i nas zakatrupi.
- Masz rację.
Pogasiłam światła i razem z Vicki wyszłyśmy. poszłam do pokoju po klucz i zamknęłam drzwi. Klucz odłożyłam z powrotem w to samo miejsce.
Pożegnałam się z Vicki i poszłam w stronę pokoju Louisa. no, ale oczywiście los chciał, żebym do niego nie doszła.
- A ty gdzie podążasz? - spytał się mnie Liam.
- Do Louisa. nie widać ?
- Widać. Tylko bądźcie grzeczni. - powiedział śmiejąc się.
- Haha. Bardzo śmieszne. A ty gdzie się wybierasz ?
- A gdzie ja mogę. Do Danielle. -  no tak, przecież ona tez została na noc.
- I co będziecie pilota szukać? - spytałam się ledwo powstrzymując głośny śmiech.
- No wiesz... Bardzo śmieszne.
- No wiem, że śmieszne. Dobra idę paa.. udanej nocy...
- Dzięki. Tylko wy tam z Louisem nie rozrabiajcie.
- Oczywiście Tato.
No i nareszcie mogłam w spokoju wejść do jego pokoju. Ale jak na złość go tam nie było.
Z łazienki było słychać odgłosy lecącej wody. usiadłam na łóżku i czekałam na niego.
Czas niezmiernie mi się dłużył.Zrobiło mi się zimno, więc weszłam pod cieplutką kołderkę. No, ale w końcu Pan Tomlinson raczył wyjść z łazienki.
szedł w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Nie zauważył mnie.
- Tee.. Panie Marchewka!
- Ja pierdole, czy ty chcesz, mnie w grobie pochować?
- No coś ty. Nie mogłabym ciebie stracić. Kto by mnie wtedy przytulał?
- Czy ja dobrze słyszałem? Ja tu bym umarł, a ty byś nie miała się do kogo przytulać ? - odwrócił się i udawał obrażonego.
- Wiesz, że nie to miałam na myśli. - powiedziałam i podeszłam do niego. jako, że Tomlinson był na mnie obrażony, przytuliłam się do niego tyłem. (xD)
- Kocham Cię jak nikogo innego. Jesteś całym moim życiem. W ogień bym za tobą skoczyła. Gdyby nie ty moje życie było by nudne. Nie mogę wytrzymać bez ciebie minuty. Z tobą chce spędzić resztę życia. nie wiem co by było gdybym ciebie straciła.
- Naprawdę ? - spytał.
- Nie na żarty.
- No wiesz ty co. już chciałem C wybaczyć.
- Ej to niesprawiedliwe. Co mam w takim razie zrobić, żebyś mi wybaczył ? - powiedziałam i położyłam ręce na swoich biodrach.
- Hmm... pomyślmy. - odwrócił się do mnie.
- No ruchy..
- Nie poganiaj mnie, bo będziesz tego żałować.
- Ta... Już się boję.
- To się bój!
- Dobra dalej, wymyślaj.
- Mam... Musisz mi dać.... 10 buziaków i ani jednego mniej.
- Ehh.. Niech Ci będzie.

♥♥♥
No nie wieżę. Pisałam go na komputerze 5 godzin #Zawszespoko. 

Rozdział moim zdaniem dupny, ale to w oceńcie w KOMENTARZACH.

Kolejny już niedługo. 


Chcesz być informowany na Twitterze ? 
 Napisz do mnie na TT: @immpossiblee 
lub napisz tu swój nick ;)