poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 27.

- 2 miesiące później -

* Nicol *

Gdy dowiedziałam się, że Sam nie żyje nie mogłam w to uwierzyć. Wydawało mi się, że Harry żartuje. Jednak powili zaczynałam rozumieć, że ich już nie ma. Nikt nie jest już tą samą osobą co był kiedyś. no może poza Niallem, który nadal straaaszne dużo je. Chłopcy strasznie przeżyli śmierć Louisa. nie reaktywowali już zespołu. Nie pozwalają siebie nazywać One Direction. 
Nie byłam na pogrzebie Sam, ponieważ byłam w szpitalu. ma nadzieje, że ona nie będzie miała mi tego za złe. jednak od tego czasu co drugi dzień jestem u niej na grobie. 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala, czekała mnie jeszcze jedna nie zakończona sprawa - Caroline. Nie spotkałam się z nią twarzą, w twarz, bo bym jej chyba oczy wydrapała. Po moich zeznaniach, jak i moich znajomych trafiła do szpitala psychiatrycznego. Vicki nie utrzymuje z nią kontaktu. Okazało się też w badaniach - że Caroline nie jest matką Vicki. Jest nią ktoś inny, ale nie wiemy nadal kto. Ojcem, jak się okazało jest, znaczy się był Adam - tak ojciec Sammy, czyli były siostrami. Zawsze wiedziałam, że coś je łączy. Przecież były do siebie strasznie podobne.
Nasze życie zmieniło się nie do poznania. Nie tylko dlatego, że Sammy i Louis nie żyją, ale też dlatego, że jestem w ciąży i to z bliźniakami. Już 2 miesiąc. Ciężko było mi się pogodzić z tym, że zostanę mamą. Jednak po czasie zmieniłam się z tej strony, bardzo ciesze się, że zostanę mamą mimo tak młodego wieku. Jednak nadal nie mogę pogodzić się ze śmiercią Sammy. Coraz mniej czasu przebywam ze znajomymi. Zamykam się w swoim pokoju, kładę do łóżka i płaczę, bo cholernie za nią tęsknie.
- Nicol... mogę wejść ? - pukał w drzwi Harry.
- Tak... - powiedziałam cicho.
Hazza wszedł powoli do pokoju. mu też trudno jest pogodzić, ale stara się. Powoli szedł w moją stronę. położył się obok mnie. Odwróciłam się do niego tak, że leżeliśmy na przeciw siebie.
- Jak się czujesz ? - spytał kładąc rękę na moim brzuchu.
- Dobrze, ale bywało lepiej. A ty ?
- Bywało lepiej. Dzwonił twój tata.
- Co chciał ?
- Pytał się czy wszystko w porządku, przepraszał, że nie było go na pogrzebie.
- Aha. - nadal nie mogłam zrozumieć czemu go nie było. Razem z Sammy byli sobie na prawdę bliscy, jak ojciec i córka, ale nie wiem czemu go nie było.
- Mówił też, że jak uda mu się wyrwać z pracy to przyjedzie do nas.
- Fajnie - powiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
- Ej mała co jest ?
- Nic, po prostu... nie ważne.
- Nie pytam, powiesz mi jak będziesz chciała.
- Nie, chodzi o to po prostu, śmierć Sammy wszystko zmieniła. Nie jestem już ta dawną Nicol, która potrafiła śmiać się z wszystkiego. Strasznie ciężko mi z tym. Chciałabym pogodzić się z tym, ale po prostu nie potrafię. Chcę żeby ona była tu przy mnie i powiedziała, że jest wszystko dobrze, ze nigdzie nie idzie. chciałbym, żeby codziennie rano jak zawsze wlatywała do mojego pokoju i zwalała z łóżka, robiła mi śniadanie, gdy mi się nie chciało. czekała na mnie mimo, że byłyśmy już spóźnione, robiła za mnie zadania domowe, pomagała w sprawdzianach, zawsze stała po mojej stronie. To ona jako pierwsza wiedziała, że się kochaliśmy. Ona miała się pierwsza dowiedzieć, że zostanie chrzestną moich dzieci.  - mówiłam to płacząc. Harry patrzył na mnie i czekał, aż skończę. A gdy już skończyłam nic nie powiedział tylko przytulił mnie a ja nadal płakałam.
- Kochanie, wiem, że jest ci bardzo trudno. Mi również, ale wiedz nie tylko Sam zginęła, ale również Louis. Mój Louis, myślisz, że czemu zawiesiliśmy zespół? nie potrafiłbym śpiewać wiedząc, że zamiast solówki Louisa usłyszę cisze. Był moim przyjacielem od kąt się poznaliśmy. Był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem. Oddałbym za niego życie, tak jak ty oddałabyś za Sammy. Nie potrafię określić słowami ile dla mnie znaczył, a znaczył bardzo dużo. Poradzimy sobie Nicol. Pamiętajmy, że oni nie odeszli. Że są obok nas, mimo, że ich nie widzimy. Kocham Cię Nicol...
- Ja ciebie też. Zacznijmy żyć normalnie, tak jak przedtem, mimo, że Louisa i Sammy już nie ma. Poradzimy sobie.
Odkleiliśmy się od siebie.
- Przepraszam Cię.
- Za co ?
- Ubrudziłam Ci koszule.
Zaśmiał się.
- Nic się nie stało. Zaraz się przebiorę, poczekaj tu.
- Oczywiście Haroldzie. - pierwszy raz od szpitala zaśmiałam się.
Harold poszedł do swojego pokoju się przebrać ja natomiast weszłam na Twittera i napisałam.

" Mimo, że Ciebie tu nie ma, wiem, że jesteś w moim sercu, nigdy cię nie zapomnę. Kocham. xx  . " 

Nikt jeszcze nie wiedział, że jestem w ciąży, ale miałam straszna ochotę napisać o tym, jednak nie zdążyłam już, ponieważ Harry wszedł do pokoju.
- Idziemy do wszystkich ?
- Możemy.
Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy na dół. Już przy schodach słyszałam śmiechy i rozmowy.
W salonie siedzieli wszyscy tj. Niall, Vicky, Danielle, Liam, Zayn i Marta. wszyscy byli pogrążeni w rozmowie. Ale gdy nas zobaczyli uśmiechnęli się do nas.
- Co jest ? - spytałam.
- Chłopcy się kłócą kto będzie najlepszym wujkiem.
- Hahahahahaha. - zaśmiał się Harry. - może obejrzymy jakiś film ?
- tak. - wszyscy powiedzieli chórem.
Wybraliśmy zgodnie film LOL, w którym gra Miley Cyrus.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu różnorodnych filmów. nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.

♥♥♥
Tak wiem, spierdoliłam całkowicie rozdział. 
Został tylko prolog. 
Postaram się go dodać jeszcze w tym tygodniu. 

Kocham. xx