piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 26.

- Halo ? 
- Hej Sam. Tu Harry.
Oparłam się ma rękach i wzięłam na głośnomówiący.
- Hej. Czemu dzwonisz z telefonu Nicol ? Stało się coś ? 
- Właściwie to tak. Ona jest w szpitalu.
- Ale jak to możliwe ? Co się stało?
Harry opowiedział mi całą, historię łącznie z tym, że był z Caroline. Strasznie trudno było uwierzyć mi w to, że Caroline żyję i można powiedzieć, że ma się dobrze. Louis miał tak samo. Byłam wściekła na Stylesa jednak teraz liczyło się zdrowie i życie Nicol. Oddałam telefon Louisowi, który rozmawiał dalej z Harrym, a ja zaczęłam nas pakować. 
- W jakim szpitalu jesteście ?  spytał Lou. 
- Szpital St. Elizabeth, ale chyba nie chcecie przylecieć ? 
- Żebyś się nie zdziwił. - powiedział mój chłopak, rozłączył się i pomógł mi spakować nasze rzeczy. 
Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi. W pośpiechu zeszliśmy do recepcji i się wymeldowaliśmy. 
Udało na się złapać taksówkę, która zawiozła nas na lotnisko. Na lotnisku było trochę ludzi, ale na szczęście udało nam się załatwić bilety na najszybszy samolot do Londynu. Próbowałam się skontaktować z ojcem Nicol, ale na próżno. Nie odbierał.

- Harry - 

Czekamy, aż w końcu uzyskamy jakieś wiadomości na temat stanu zdrowia Nicol. Zadzwoniłem do Nicol taty, ale nie dałem rady nic powiedzieć, więc rozmawiała Vicky. Obiecał, że postara się być jak najszybciej. Zadzwoniłem też do Sam i Louisa po rozmowie oceniłem, że tez przylecą. Minęły 3 godziny od naszej rozmowy, a ich nadal nie ma. Może zrezygnowali z przylotu, a może mają jakieś problemy. 
Nie wiem co się dzieję konkretnie. Co chwila do moich oczu napływają łzy. Chciałem być twardy, ale nie potrafię. Cały czas myślę, że może stać się najgorsze. Pielęgniarka poinformowała nas jedynie o tym, że Nicol ma operację. Chciałbym, żeby to był sen. 

- Vicky - 

Jest około godziny 4 nad ranem. Wszyscy są zmęczeni i zapłakani. Nadal nic nie wiemy. Nie mamy również kontaktu z Sammy i Louisem. Nie wiemy co robią, gdzie są i czy nawet żyją. Każdy chyba już z milion razy próbował do nich zadzwonić, ale nikt nie odbierał. Siedzimy na niewygodnych krzesłach. Zauważyłam, że w naszą stronę idzie mężczyzna. Był nim ojciec Nicol. Poprosił mnie na stronę. 
- Czy coś wiadomo w sprawie z Nicol ? - spytał. Wyglądał na zapłakanego. Za pewne płakał. 
- Wiemy jedynie tyle, że ma właśnie operację.
- Od której już tak siedzicie ? 
- Około 4-5 godzin. Kontaktował się Pan z Sam ? 
Kolejne łzy poleciały po jego twarzy. widać była dla niego ważna. 
- Czy coś się stało ? Niech Pan odpowie, proszę. 
- Gdy tu jechali mieli wypadek. 
- Ale żyją prawda, niech Pan powie, że żyją. - łzy poleciały mi po policzkach. Bałam się, że zaraz usłyszę te najgorsze słowa.
- Niestety. ani taksówkarz, ani Sam i jej chłopak nie przeżyli. 
Rozpłakałam się. Na szczęście reszta tego nie słyszała. A może źle, że nie słyszała. Przez to będę musiała im to powiedzieć. przecież to nie możliwe, że nie żyją. Kilka dni temu, żegnałam się z nimi, bo lecieli na wakacje, a teraz co ? Mam się z nimi żegnać na ich pogrzebie ? To jest pojebane. 
Odwróciłam się w stronę reszty. Wszyscy wpatrywali się we mnie. jak ja im miałam to powiedzieć?
- Co się stało ? - spytał Harry.
Czas powiedzieć prawdę. 
- Sammy i Louis jechali do nas. 
- I co gdzie są . - spytał Malik. 
- Ale nie dojechali. Mieli wypadek. Nikt nie przeżył. 
Nikt już nic nie powiedział. Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli. Wtuliłam się w Nialla i zaczęłam płakać. Nicol w szpitalu walczy o życie, moja przybrana siostra i jej chłopak nie żyją. No kurwa zajebiste mam życie. 
- 2 dni później - 

- Niall - 

Nikt nie może się pogodzić z tym, że Sam i Louis nie żyją. Harry do nikogo się nie odzywa. Siedzi w sali Nicol i wpatruję się w białą ścianę na przeciwko. On najbardziej cierpi. Stracił najlepszego przyjaciela. Nie będzie już słynnego Larrego Stylinsona. Wczoraj po wizycie w kostnicy oznajmiliśmy fanom, że członek naszego  zespołu nie żyję. Fanom również trudno pogodzić się z jego śmiercią. Co chwila wymyślają akcje na Twitterze. Cieszymy się, że mamy takich fanów, jednak na razie zawiesiliśmy działalność zespołu. Nie wiemy co będzie dalej. 
Caroline jest w więzieniu prędko z niego nie wyjdzie. Cały świat już zna prawdę o niej. Wszyscy chcemy zakończyć rozdział o niej. czekamy tylko aż Nicol będzie w stanie złożyć zeznania. my już to zrobiliśmy, prócz Harrego. 
Aktualnie ja, pan Wiktor ( ojciec Nicol ), Liam i oczywiście Harry siedzimy u Nicol i czekamy aż się wybudzi.
- Ona poruszyła ręką. - powiedział chyba pierwszy raz Harry. 
Po tych słowach zaczęło wszystko wirować. Wezwaliśmy lekarzy, pielęgniarki itp. Nicol powoli się budziła. Zostaliśmy wyproszeni z sali. Liam zadzwonił do Zayna, który został z dziewczynami, żeby poinformować, że Nicol się obudziła. Przyjechali po 20 minutach. Lekarz kazał nam wchodzić po 2. Na początku weszli Wiktor oraz Harry. To oni mięli poinformować Nicol o wypadku i śmierci przyjaciół. My zdenerwowani czekaliśmy na korytarzu. Po około 20 minutach usłyszeliśmy płacz. Była to Nicol. Czyli już wie. Wiktor wyszedł, a Harry został. 
- Ja już polecę do siebie. - oznajmił nam. 
- Może jednak Pan zostanie. - powiedział Liam.
- Jednak nie. 
- A pogrzeb ? Może Pan się u nas zatrzymać. 
- Sammy była mi naprawdę bliska. Była można powiedzieć moją drugą córką. Jednak nie jestem w stanie iść na jej pogrzeb. Przepraszam Was. - powiedział i odszedł w stronę wyjścia. 
Nikt z nas nie był w stanie wejść do nikol. Po około godzinie wyszedł Harry, ale nic nie mówił tylko udał się w stronę wyjścia. My również. Pojechaliśmy do domu. Zamówiliśmy pizze, ale gdy przyjechała, nikomu nie chciał się jej jeść. Więc zjadłem ją ja. Było około godziny 20, gdy wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. ja razem z Vicki również. Wykapałem się i położyłem. Chwilę później przyszła Vicki, która wtuliła się we mnie. W takiej pozycji zasnęliśmy.      

♥♥♥
Spodziewaliście się takiego obrotu wydarzeń ? 
Naszło mnie na napisanie, więc napisałam i dodaje go. ;) 
Jest to przed ostatni rozdział.
Strasznie ciężko mi go kończyć, ale cóż. 
Brakowało mi już pomysłów na pisanie. 
Co jeszcze mogę powiedzieć ?
 Zapraszam Was na moje nowe opowiadanie BEZ ONE DIRECTION.  

Może tak 15 - 20 komentarzy na koniec ? ;)